Jerzy Jankowski, Listy. Redaktor prowadzący: Daniel Kawa. Wstęp: Marek Wawrzkiewicz. Projekt okładki: Krzysztof Galus. Korekta: Jerzy Pałatyński. Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2015, s. 84.
Umarła sztuka epistolografii,
Trudno napisać liścik nawet mały...
...napisała świetna poetka petersburska Jekatierina Polianskaja. A Jerzy Jankowski w swojej nowej książce poetyckiej powiada: czytanie listów wyszło z mody. No, pewnie: skoro nikt nie pisze, to i nikt nie czyta. To prawda, nikt już nie pisze listów, tworzy się co najwyżej pisma urzędowe. Powinniśmy pomyśleć o muzeum listów - dopóki się jeszcze nie rozpadły. Zarówno tych zaczynających się od: w pierwszych słowach mojego listu donoszę wam, że jestem zdrowy... jak i tych pełnych refleksji, wyznań, planów życiowych, wspomnień - listów bogatych intelektualnie i emocjonalnie. SMSy nie przetrwają, nie będą więc o nikim i o niczym świadczyć, kartki papieru pożółkną, zetleją, podobnie jak inne dokumenty, jeśli ich nie utrwalimy na współczesnych nośnikach. A co z poezją? Każdy wiersz jest rodzajem listu napisanego przez poetę do anonimowego czytelnika w nadziei, że ten ktoś przeczyta go i uzna za własny – ponieważ rozpoznał w nim własne przeżycie, refleksję, spostrzeżenie, wzruszenie. Poeci mają jednak pewną wadę: swoimi wierszami chcą za wszelką cenę dotrzeć do ludzi, zmusić ich do zainteresowania się swoim osobistym losem w przekonaniu, że nie jest to tylko los indywidualny, że jeszcze ktoś żyje, przeżywa i myśli podobnie. I między innymi dlatego coraz częściej swoim wierszom nadają formę listów.
52 listy Jerzego Jankowskiego zebrane w tym tomie to wiersze z pozoru o niczym ważnym, to znaczy o tym, co składa się w sumie... na życie. Szczegóły, drobiazgi, kaprysy przyrody przeważnie zmiennej ale najczęściej deszczowej, fragmenty niezbyt urzekających miejskich krajobrazów, niespodziewane kwiaty i motyle, nagłe kolory – to wszystko, co buduje monotonię, ale i monotonię nagle burzy. Jest też nieśmiała - jak nasze czasy – erotyka: kolana, uda, ale raczej w palcach mam brzeg twojej sukienki. Pamięć oczu i pamięć palców. Pamięć niejako genetyczna. I raptowny przeskok od powszedniości do groteski metafizycznej: (kod genetyczny Chrystusa), dociekanie praw przyrody, list z podróży, z krajów gdzie się oddycha cudzoziemskim powietrzem, niby takim samym jak nasze, a jednak innym i wędrówki przez swojskie pejzaże, budzące wzruszenie i docenienie tego, co najbliższe.
Listy Jerzego Jankowskiego to bardzo osobliwy dokument liryczny. Jest napisany nie tylko tak, że stanowi niejako jeden rozpisany na wiele utworów wiersz. Jest także napisany jednolitym językiem poetyckim – mianowicie mową potoczną. Mowa, którą się na co dzień posługujemy, pełna jest niezręczności, kalek językowych, powtórzeń, tzw. waty słownej. Czasem służy ukryciu myśli, którą zawahaliśmy się wprost sformułować, czasem stanowi kamuflaż, niekiedy poddaje się konwenansom i ogólnie przyjętym formułom. Czy taką mowę można zapisać jako wiersz, czy taki zapis będzie wierszem? Wszystko zależy od konsekwencji, a książka Jankowskiego składa się z wierszy przykładowo jednolitych i konsekwentnych. I w tym, ale nie tylko w tym sensie jest czymś nowym we współczesnej poezji.
Marek Wawrzkiewicz