Barbara Czaykowska-Kłoś, Historie kuchenne. O miłości, rodzinie i sile tradycji. Redakcja i korekta: Anna Gniewkowska-Gracz. Opracowanie graficzne: Marcin Lipiński. Zdjęcia: Kinga Kłoś oraz archiwum Autorki. Grafiki: Depositphotos.com. Zdjęcia na okładce: Nejron/Depositphotos.com. Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2016, s. 412.
W naszej rodzinie ogromną wagę przywiązywało się do tradycji. Sądząc po niezwykle bogatym zbiorze najróżniejszych przepisów, które z wielką pieczołowitością przechowywała moja Mama (przepis na jeden z cwibaków datowany jest: 1836 r.), kuchnia stanowiła bardzo ważne miejsce w naszym domu.
Od lat czerpałam praktyczną wiedzę ze starych grubych zeszytów i książek, które w dziwny sposób udało się Mamie zachować. Pozostaje dla mnie wielką tajemnicą, jak przetrwały okupację, pożary, przesiedlenia, dziesiątki przeprowadzek...
Przypominają mi się dramatyczne, ostatnie sceny z „Nocy i dni”, kiedy główna bohaterka zmuszona do ucieczki z domu łapie w pośpiechu różne drobiazgi: fotografie, obrazki, notesiki, flakonik, filiżankę, lichtarzyk... Wszystko bezładnie wpada do kufra. Scena ta obrazuje los bardzo wielu naszych matek i babć.
Polska kuchnia, dzięki naszej burzliwej historii, jest niezwykle bogata, a różnorodność i wielorakość zup, potraw mięsnych, ciast słonych i słodkich, nalewek i deserów zdumiewa i sprawia, że jest ona ze wszech miar warta propagowania i utrwalania.
Mam nadzieję, że tworząc tę kuchenną historię, która obok przepisów i ciekawostek zawiera wiele wspomnień i refleksji, nierzadko zabawnych, uda mi się przekonać Czytelników, jak cennym skarbem jest żywa, pachnąca i tłoczna kuchnia w rodzinie. Jak ważne jest przygotowywanie posiłków, jedzenie przy wspólnym stole. Zwykle nie poświęcamy temu wiele czasu. Ot, byle szybko, byle nie być głodnym. Kawa, jogurt, liść sałaty, tost, plasterek żółtego sera i pędem do pracy. Potem kawa, kawa, kawa, w locie jakaś pizza, czasem sieciowa zupka albo cateringowa kanapka. Po powrocie do domu - zmęczeni, nie myślimy o gotowaniu. Chyba, że spodziewamy się gościa. Szczęśliwie, zgodnie z naszą polską tradycją, trzeba przybysza godnie przyjąć, więc wypada coś upichcić. Dzięki Bogu lubimy żucie towarzyskie, a ono wymusza pewne kulinarne przedsięwzięcia. [...]
Fragment Wprowadzenia