Henryk Gała, „Nie po kolei”. (Poezja, Proza, Dramat). Redaktor prowadzący: Szymon Gumienik. Projekt okładki: Krzysztof Galus. Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2016, s. 134 + płyta.
Teraz, po latach wiadomo już, jakiej miary artystą jest Henryk Gała (w istocie zawsze chodziło o świadomość, myślenie, percepcję świata poety działającego w określonej poetyce – jak również o konkretne dokonania artystyczne). Poeta i dramaturg (oczywiście jedna dziedzina w tym przypadku nie jest w stanie wykluczyć drugiej. Mamy przecież „teatr wiersza”).
Intencje autora zręcznie „pochwycił teatr”. W drugim już tomie dramatów Czwarty dzwonek (2012) poeta wyznał: „Teatr jest czymś, tak naturalnym jak mówienie”. Poznałem jego umiejętność pisania dialogu, czyli tworzenia żywych postaci. I wiem, że znajduje pociechę w tym, że świat jest nie tylko obojętny, ale i piękny. Bardzo solidny twórca znakomicie skomponowanych psychologicznych dramatów. Zamknij drzwi dopełnia jego samowiedzę pisarską. Doskonale mieści się w temacie współczesnego świata – w czasie, kiedy rozpadają się znane wartości, gdy sztuka nie przystaje do życia i odwrotnie.
Kiedy czytam najnowsze wiersze Gały – autora Złudzeń ontycznych (2014) – liryka poraża całą przestrzeń wierszy. Jest to przestrzeń zurbanizowana – materialistyczna i metafizyczna, „przyziemna i uduchowiona”. Światem tej poezji jest na wskroś realny świat materii tworzonej przez człowieka: realnością są również związki pomiędzy ludźmi. Gała nie jest kimś „byłym”, „umarłym” – tak mówił o poetach Tadeusz Różewicz. Według K. Wyki – „Różewicz uchodzi za antytradycjonalistę, burzyciela wzorów i obowiązujących norm”. Żywiołowa, ale posiadająca wewnętrzne rygory liryka Gały zmusza do rewizji pojęć poetyckich i podważania utartych schematów. Gała jest poetą nowoczesnym, ale zdaje sobie sprawę z tego, że współczesność jest i musi być kontynuacją tradycji: ten ograniczony ruch jest odpowiedzialny za dialektyczną przemianę wartości poetyckich, towarzyszącą wszystkim procesom cywilizacyjnym (każda z epok posiada swój własny rejestr wrażliwości), jak też zasadę poetyckiej wyobraźni. Poeta pewien wszelkich uczuć podkreśla ich realność: „Upewniłaś mnie dzisiaj, że jestem, // szukając palcami mojej dłoni / Nie zapomniałaś o mnie, przez sen”.
Jeżeli rzeczywistość dosłowna nie wystarcza – sięgamy do tego drugiego dna, do tego mirażu, żeby móc powiedzieć, że nie tylko artyści współcześni są „żonglerami Pana Boga” – bo to samo dało się zaobserwować już znacznie wcześniej w sztuce starożytnej (i wcale nie jest tajemnicą, że nie sama poezja stanowi o kulturze).
„Życie jest spalaniem – wiedziałem z chemii, a z filozofii, że żadne prawo nie powinno, nie może stać się jedyną normą ludzkiego działania. Stary ani Nowy Testament, którakolwiek z metod dialektycznych nie jest jedyna, ani ostateczna” (z rozdziału: „Przypomnienie”) Deklarowanie postawy filozoficznej posiada swój własny poetycki wymiar – jest jednak trudny do jednoznacznego określenia. Mógłbym powtórzyć za Rogozińskim: I znów Gała „zabił mi ćwieka”. Wiele jego utworów sprawia wrażenie notatki lirycznej, z której powinna była powstać krótka opowieść, apolog.
Człowiekowi z talentem literackim słowa same przychodzą. Stąd pomysł na nową książkę (żeby takie na kamieniu się rodziły). Sądzę, że coś musiało się nagromadzić – nowa energia, emocje nowe – i wtedy udaje się napisać zdanie, wiersz, sztukę teatralną, i wszystko to otwiera perspektywę na dalszy ciąg...
Andrzej Gnarowski