Nowości książkowe

 

Plakat

 

 

Plakat

 

 

PlakatAndrzej Wołosewicz

 

Koniec poezji jaką znamy?

 

Do napisania tego tekstu zainspirowały mnie, a może raczej sprowokowały dwie informacje. Pierwsza z listopada 2024 roku z radiowej trójki dotyczyła tego, że według badań literaturoznawców (bodaj amerykańskich) wiersze stworzone przez sztuczną inteligencję są – w  większości – lepsze od tych pisanych przez poetów (z inteligencją naturalną?). Nie będę wdawał się w metodologię tych badań, nie mam żadnych podstaw, aby z tymi wnioskami dyskutować. Uznaję, że najpierw oceniający fachowcy czytali wiersze i je klasyfikowali (dobre-lepsze-złe), a potem ujawniano autorów. Jak w konkursach literackich.

Nie przypadkowo wspominam o konkursach literackich, bo druga informacja dotyczyła tego, co znalazłem w regulaminie jednego z konkursów. Otóż pojawił się tam wymóg, aby nadsyłane wiersze nie były tworzone przez AI (sztuczną inteligencję), bo to je wyklucza.  Tu dwie uwagi. Nie wiem, czy pierwszy raz pojawił się taki wymóg, być może nie pierwszy, ale ja nań trafiłem dopiero teraz (nie śledzę aż tak „rynku konkursowego”).  I druga uwaga: a jak oni to sprawdzą? Używając AI? Nie wiem, zostawiam te znaki zapytania mądrzejszym, bardziej zorientowanym.  

Te dwie informacje wywołały we mnie następujące karpiele umysłowe.

Czy w literaturze zbliża się czas wypierania twórczości autorstwa inteligencji naturalnej (zostańmy przy tym sformułowaniu) przez autorów programów komputerowych, też w końcu autorów z krwi i kości, więc nic tu nie będzie wcale takie proste, jeśli mówimy o prawach autorskich i do czego: do samego programu, czy też i do jego wytworów, np. wierszy? No i nie wiem, jak jurorzy konkursów poetyckich poradzą sobie z łamiącymi zakaz wspierania się AI?

Nie bardzo też widzę sens takiego zabiegu, tzn. wyręczania się AI. (Pomijam tu oczywistych oszustów nastawionych na gratyfikacje i nagrody, a nie piszących „z serca” czy „z wątroby”.  Nie bardzo potrafię wyobrazić sobie kogoś, kto dostrzegł w sobie talent lub przynajmniej ma nieodpartą potrzebę pisania, poetyckiego uzewnętrzniania się, wyręczającego się w tym sztuczną inteligencją, bo co wtedy osiąga, realizuje z wymienionych motywów?

Macie, Drodzy Czytelnicy i Autorzy, pomysł jak rozwinie się ta sytuacja i jak ją ewentualnie ogarnąć?

Dobrego Literackiego Nowego Roku!

Andrzej Wołosewicz

 

 

Plakat

 

 

Plakat

 

 

PlakatJan Stępień

 

Widmo sztucznej inteligencji

 

Kilkadziesiąt lat temu Stanisław Lem – wielki wizjoner – w swoich futurologicznych powieściach pisał o myślących maszynach, czyli o sztucznej inteligencji. W powieści „Cyberiada” maszyna udanie konkuruje z inteligencją człowieka. Pisarz przewidział rozwój technologii, która ma umożliwić podróże w Kosmosie i kontakt z Obcymi, czyli innymi cywilizacjami. W powieści „Fiasko” Lem pokazuje nam rzeczywistość, w której lekarz zastąpiony jest przez inteligentne maszyny, nie tylko diagnozują chorego, ale również go leczą!

Sztuczna inteligencja to temat, który również chętnie podejmowany jest przez twórców filmowych. Najbardziej znanym filmem jest „Matrix”. Ukazuje świat po apokalipsie. Ludzkość żyje w iluzji, która jest kontrolowana przez maszyny. Neo, bohater filmu, staje na czele buntu przeciwko dominacji robotów. Film jest bardzo aktualny w swojej wymowie, bo już obecnie większość z nas żyje w świecie iluzji, kłamstwa, sączonego nam przez media.

Nie zdajemy sobie sprawy ze stopnia uzależnienia od sztucznej inteligencji. Jesteśmy jej codziennymi niewolnikami. Korzystamy z niej, bo cenimy wygodę i pośpiech. Wrzucamy do komputera pytania, na które błyskawicznie dostajemy odpowiedź. Nie umiemy już istnieć bez sztucznej inteligencji. Co więcej, ona zastępuje nam kontakty z żywym człowiekiem.  Na przykład osoby osamotnione kupują lalki, z którymi uprawiają seks. Na pytanie jednej z dziennikarek dlaczego ktoś kupił  lalkę-kobietę, nabywca odpowiada, że ona nie narzeka, nie kłoci się z nim, nie żąda pieniędzy i spełnia jego seksualne fantazje w łóżku!

W powieściach Lema i w filmach o robotach – sztuczna inteligencja zaczyna dominować nad człowiekiem. W świecie namacalnym człowiek powoli staje się zbędny. Zaprogramowana maszyna może pisać wiersze, malować, komponować  operę, stawiać diagnozy, przeprowadzać operacje, a nawet pisać prace naukowe.

Zwolennicy sztucznej inteligencji zapominają o tym, że maszyna-robot nie ma żadnych uczuć. Ona przypomina nam człowieka-psychopatę, czyli osobę często bardzo inteligentną, ale charakteryzującą się niedorozwojem sfery uczuć. Rozum psychopaty pozostaje na usługach jego popędów. Zwolennicy sztucznej inteligencji zapominają też o tym, że jest ona programowana przez ludzi, wśród których nie wszyscy odznaczają się wysoką moralnością.

Pytanie – skąd będzie czerpać wiedzę sztuczna inteligencja? Z jakich zasobów? Kto będzie nią sterował? Przecież w państwie demokratycznym ludzie wrażliwi, nieprzeciętni, mający poczucie odpowiedzialności za ludzkość są spychani na margines życia, a więc to nie oni będą programować sztuczną inteligencję.

Podobnie jak w filmach o robotach i w powieściach Lema – sztuczna inteligencja może przejąć władzę i zniszczyć człowieka. A przecież zabija, bo na przykład współczesne drony, to inaczej sztuczna inteligencja, która zaprogramowana na zabijanie przeciwników wojennych, czyni to w sposób doskonały.

Ona jest groźna w kontaktach, zwłaszcza z ludźmi młodymi biologicznie, którzy przekraczają granice rzeczywistości i żyją w niebezpiecznym świecie iluzji. Posłużę się tu przykładem czternastoletniego Sewella Setzera, który nawiązał emocjonalną więź ze sztuczną inteligencją. Amerykański nastolatek miał obsesję na punkcie interakcji ze sztuczną inteligencją. Ta niezdrowa fascynacja doprowadziła chłopca do śmierci samobójczej.

Niemożliwe do przewidzenia są relacje jakie w przyszłości mogą nawiązywać ze sobą roboty. Nasuwa się też wizja niepojącego świata kształtowanego przez programistów. Swoje urazy, rozmaite kompleksy, uprzedzenia mogą równoważyć, kształtując nieodpowiedzialnie działania sztucznej inteligencji. Świat ludzki wymyka się z rąk człowieka...

Jan Stępień

Fot. w tekście: Andrzej Dębkowski

 

 

Plakat