Jestem głosem waszego świata. Recenzje i szkice o twórczości Jarosława Zielińskiego. Redakcja: Mikołaj Juliusz Wachowicz. Okładka i opracowanie graficzne: Barbara Kuropiejska-Przybyszewska. Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2017, s. 190.
SŁOWO WSTĘPNE
W poezji Jarosława Zielińskiego łatwo znaleźć strofy niejako programowe, które w zasadniczy sposób określają jej główne przesłanie, są jakby słupami milowymi na jego lirycznej drodze. Z pewnością takim wierszem, który trudno przeoczyć recenzentom i krytykom, jest utwór poetycki o charakterze autobiograficznym pt. Ja. Posłuchajmy:
A może jestem tylko samotnym wędrowcem
ciemną sylwetką w świetle latam
i nikt nie ujrzy mnie płaczącego
nad grobem przyjaciela
Nie mam przyjaciół i nie umiem płakać
Jestem głosem waszego świata
waszych myśli...
małym chłopcem zastygłym w biegu
niedorosłym, choć widzącym tak wiele
by bieg stał się wiecznością
Wy, którzy chcecie mnie wysłuchać
chcecie mnie odnaleźć
Usłyszeć mnie
ale odnajdziecie tylko siebie
Warszawa, kwiecień 1987
Tekst przytaczamy in extenso, by każdy mógł samodzielnie ocenić jego walory, zwłaszcza że cytat z niego stał się tytułem tomu, który Państwo macie przed sobą. W Słowach i liniach, zbiorze wydanym w 1994 roku, wiersz Ja znajdujemy w pierwszym rozdziale zatytułowanym Gdy miłość była Bogiem, w kolejności jako jedenasty. W wydanym w 2012 roku tomie pod tym samym tytułem, co osiemnaście lat wcześniej, który zawiera prawie cały dorobek poety, miejsce wiersza/a nie zmieniło się. W obu edycjach widnieje pod nim ta sama data: „kwiecień 1987". Autor ma wówczas szesnaście lat i niejasną wizję tego, czym się będzie zajmował, najogólniej interesuje go „praca w słowie", czego, mimo młodego wieku, daje rozliczne dowody.
W 2017 roku minęło pięć lat od przedwczesnej śmierci Jarosława Zielińskiego. Przeglądając poświęcone Słowom i liniom recenzje, artykuły i eseje stwierdziliśmy, iż zaintrygowały wcale spore grono krytyków i recenzentów i to różnych pokoleń. Przed 1989 rokiem było to dość zwyczajne. Każdy tomik wierszy był na ogół dostrzeżony, poświęcano mu kilka, jeśli nie kilkanaście tekstów krytycznych. Łatwo to stwierdzić, zaglądając do ówczesnej prasy, czy tak niezawodnego dzieła jak Polska Bibliografia Literacka, która notabene w wersji papierowej już nie istnieje.
Obecnie tamtej prasy już nie ma, przestała też istnieć ponadto Bibliografia Zawartości Czasopism czy Roczniki Literackie, co wydaje się być całkowitym nieporozumieniem, groźnym sygnałem, że spuścizna duchowa Polaków nie bardzo interesuje tych, którzy nami rządzą. „Na posterunku" pozostali jednak krytycy. Próbują się pochylać nad każdą interesującą nowością, choć to dzisiaj nie jest łatwe. Nie otrzymują egzemplarzy recenzenckich, liczba wydawanych tomów przerasta ich możliwości percepcyjne. Nie ma jednego ośrodka, który w jakiś tam sposób starałby się gromadzić cały poetycki dorobek. A na dodatek łatwość druku, łatwość publikacji, czy brak najzwyczajniej autocenzury sprawia, że co roku ukazuje się u nas prawie tysiąc poetyckich tomików! No cóż, nie oponujemy, doceniamy. Dostrzec jednak perłę w tym „bogactwie", to jest bardzo trudne, często prawie niemożliwe.
A jednak trafiają się zbiory poezji, które budzą emocje większe niż inne, znajdują czytelników, otrzymują nagrody. Takim był zbiór wierszy Jarosława Zielińskiego pt. Słowa i linie, wyróżniony w 2013 roku Honorową Nagrodą Literacką im. ks. Jana Twardowskiego; opublikowała go warszawska Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR. Tom nagrodzony, zauważony (członkiem Kapituły był m.in. Tomasz Burek) zawsze budzi zaciekawienie. I tak też się stało z dziełem Jarosława Zielińskiego. Znalazło wielu czytelników. Niektórzy z nich, to znaczy recenzenci i krytycy, podzielili się refleksjami o wydanym zbiorze, z których część została wcześniej wydrukowana, inne dostępują zaszczytu publikacji po raz pierwszy w niniejszej książce. Wyróżnić kogoś, to trudne. Grono krytyków jest wyborowe. Ich teksty nie są „grzecznościowe". Rozpatrują różne aspekty tej przedwcześnie zakończonej twórczości, w której ważną rolę odgrywała poezja, jak i proza fantastyczna czy teksty politologiczne.
Możemy tylko życzyć Czytelnikom pożytecznej ich lektury.
A krytykom podziękować za wnikliwe opinie, za zgodę na zaproszenie do wspólnej publikacji. I cieszyć się duchową ucztą, jaką nam przygotowali.