Jakub Ciećkiewicz, Koniec świata na mojej ulicy. Redakcja: Justyna Rochacewicz. Fotografie: Jakub Ciećkiewicz. Opracowanie graficzne: Natalia Ślazyk. Korekta: Dorota Bed-narska. Wydawnictwo Austeria, Kraków-Budapeszt-Syrakuzy 2020, s. 224.
Jestem pod urokiem poetyckiej prozy Jakuba Ciećkiewicza.
Mitologia dzieciństwa, baśniowe miniaturki o dużym ładunku emocjonalnym poświęcone Olszy i innym zakątkom Krakowa, w których to na poły surrealistycznych miniaturkach zadziwia realistyczna dbałość o detal i szczegół opisywanego świata, zapamiętanego oczami dziecka; galeria dziwaków, „proroków”, Jezusów, Judaszy, Michałów Aniołów, panów Mechów, Banachów, Cuchaltów i innych postaci z odeszłej epoki, kolorowych ptaków, jakich się już nie spotyka, bo przecież, jak zapowiada tytuł tej prozo-poezji, jest to rzecz „o końcu świata na mojej ulicy”.
Podobnie jak Schulz, który twierdził, że ideałem artysty powinno być dorośniecie do własnego dzieciństwa, tak Ciećkiewicz próbuje wskrzesić pierwsze obrazy, pierwsze zauroczenia, pierwsze zadziwienia i inicjacje, nadając im mitotwórczą, „biblijną” rangę, nobilitując i uwznioślając.
Największym walorem tej znakomitej prozo-poezji jest jej świeży, jędrny język, oryginalna metaforyka, niezwykła ekspresyjność, a także swoista rytmika i obrazowość. Humor miesza się z nostalgią, dramatyzm z komizmem. Niektóre z narracji są mistrzowskie, np. opowieść o śmierci (i życiu) ojca, utrzymana w tonacji poetycko-reporterskiej, gdzie od pierwszego do ostatniego zdania przykuwa uwagę czytelnika jej autentyzm, jakaś żarliwa prawda wyłaniająca się z tej pozornie chłodnej obserwacji.
Ze wstępu Józefa Barana
Koniec świat na mojej ulicy Jakuba Ciećkiewicza wciąga jak dobre wino, że aż pić się chce. Lektura tej prozy poetyckiej to prawdziwa uczta duchowa. Mieni się paletą odcieni: bogatą wyobraźnią, jędrnym językiem i humorem najwyższej próby.
To, co Ciećkiewicz wydobył z zakamarków rodzinnego domu, i jak trafnie i przekornie przedstawił jego domowników, jest godne podziwu. Galeria sąsiadów, miejscowych dziwaków i wszelkich typów „spod ciemnej gwiazdy” nie tylko tych z Olszy, to też majstersztyk Jakuba. I niepowtarzalny klimat!
Adam Ziemianin