Nowości książkowe

 

Plakat35 lat kwartalnika Znak Wilii

 

Nowy numer Znad Wilii

 

Przyjaciele, Szanowni Państwo,
z przyjemnością informuję, że w roku 35-lecia periodyku ukazał się, mimo przeszkód czasu dzisiejszego, kolejny „jesienny” numer 3/99 „Znad Wilii” w formacie kwartalnika – do nabycia w dobrych księgarniach: Księgarni Naukowej B. Prusa i w Domu Spotkań z Historią w Warszawie. Zamówić też go można, jak i numery archiwalne, roczniki, książki z serii „Biblioteka Znad Wilii”. Wysyłamy je pocztą – prosimy o kontakt.

Zachęcam tym samym do wsparcia polskiego tytułu i wydawnictwa z Litwy!
Zamówienia proszę składać: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.  lub  telefonicznie +48 508 764 030. Informacja o naszych działaniach: facebook.com/znadwilii, www.znadwiliiwilno.lt
„Znad Wilii” to 160 stron fachowo podanej lektury, bogato ilustrowanej, z kolorową wklejką fotograficzną, tym razem z migawkami z ostatniego festiwalu „Maj nad Wilią” na Ziemi Solecznickiej. A oto spis treści tego numeru: 

 

OD REDAKTORA
Mój kąt Europy:
W kontekstach 35-lecia „Znad Wilii” 

 

KAWIARNIA LITERACKA

XXXI Międzynarodowy Festiwal Poezji „Maj nad Wilią”:

Romuald Mieczkowski, W Ejszyszkach, na Ziemi Solecznickiej. Smaki tożsamości

Program Festiwalu. Niektóre linki

Barbara Jundo-Kaliszewska, Polacy na Litwie – pamiętanie siebie

Bartosz Połoński, Fabianiszki i Robczik

Pofestiwalowe echa:

Tomasz Majewski, Pejzaż i kontekst

Leonard Drożdżewicz, Bieniakonie. Bieniakonie... Live in Ejszyszki

Współczesna proza litewska:
Herkus Kunčius,
Dwa opowiadania – Z Wilna przez Kopenhagę do Nowego Jorku; Nokturn apostaty – tłum. Zuzanna Mrozikowa

Vilniana wierszem:

Mariusz Olbromski, Nad Niewiażą; Przed wyjazdem; u Syrokomli; W Ostrej Bramie

Eligiusz Dymowski, Ku wiecznym cieniom; W Ejszyszkach

Rok Czesława Miłosza:

Romuald Mieczkowski, Wiersze: List do pana Czesława; Fatamorgana innego życia; Pochwała śledzia; Szukanie ojczyzny; Na litewskim paszporcie; Pochód; Rozmowa poety z księgarzem; Układając książki; Pogrzeb Miłosza; Róża dla poety

Przeczytane:

Leonard Drożdżewicz, Z Podlaskiej i Wileńskiej Ziemi. Kazania ks. Tadeusza Krahela

 

RODOWODY
Maciej Żakiewicz,
 W mojej ojczyźnie, do której nie wrócę... Wileńska zaduma Anny Butler


POWOJENNE DZIEJE
Tamara Justycka,
Święciany – czas na wspomnienia (odcinek 4)

 

LITWA – POLSKA. Z MIESIĄCA NA MIESIĄC
Wydarzenia, opinie: Polacy na Litwie. Litwini w Polsce. W kulturze i jej okolicach. Wydawnictwa. Nagrody i nobilitacje. Inne

LISTEM I MAILEM, W SIECI

Poczta redakcyjna: Ręce w służbie Bogu – Leonard Drożdżewicz; Bajki tatarskie – Musa Czachorowski; Wokół „Znad Wilii”... – Krzysztof Krzyżanowski; Rafał Wilczkowski; Henryk Wójcik; Grzegorz Pełczyński; ...i wokół „Maja nad Wilią” – Elżbieta Frankiewicz; Wioletta Sieczkowska-Kos; Pracownicy Miejskiej Biblioteki w Ejszyszkach

Notki o autorach / Biblioteka „Znad Wilii” / Gdzie jest dostępne „Znad Wilii” (wykaz  bibliotek i placówek kulturalnych).

Romuald Mieczkowski

 

 

 

PlakatIV Konkurs poetycki

 

Liryczny Boronów

 

Gminny Ośrodek Kultury oraz Gminna Biblioteka Publiczna w Boronowie zapraszają już po raz czwarty do udziału w konkursie poetyckim „Liryczny Boronów”. W tym roku motywem przewodnim są „Bezdroża za lasem”. Na konkurs należy przesłać jeden utwór, dotąd niepublikowany i nienagradzany na innych konkursach. Nadesłane prace będą oceniane w dwóch kategoriach: młodzież oraz dorośli. Termin nadsyłania prac mija 22 listopada br. Dla pełnoletnich poetów, chętnych do uczestnictwa, ale chcących uprzednio poprawić własny warsztat pisarski, 26 października w Boronowie odbędą się warsztaty literackie. Prace będą oceniane przez powołane przez organizatorów jury. Przewidziane są nagrody oraz prezentacja najlepszych utworów podczas II bliskich spotkań z poezją po zmroku w Boronowie, planowanych na 2025 roku. Szczegóły, regulamin oraz niezbędne oświadczenia można znaleźć pod adresem https://gokboronow.pl/iv-konkurs-poetycki/.

 

 

PlakatJerzy Grupińśki

 

Czy śpiewać każdy może?

 

Tytułowe słowa piosenki wywołał felieton Marii M. Pocgaj zamieszczony niedawno  „Na pulsie” (na stronie internetowej poznańskiego oddziału Związku Literatów Polskich). Tytułowa samowola nie bardzo mnie martwi, bo daj Bóg, żeby nasze wiersze były samodzielne i samoistne. Oczywiście, autorka w tytule, ma na myśli teksty pisane bez poczucia odpowiedzialności, bezkrytycznie wyrzucane z serca i wątroby, że nie wspomnę o innych ludzkich organach... Bronię  jednak piszących, także tych bez większych szans, próbujących sił, u początków swej twórczej ścieżki. To także czytelnicy, twórcy społecznej, czytelniczej struktury – kultury naszego Narodu. Odczuwają potrzebę pisania, przymus... Tak więc oni muszą... Brak natomiast, obligatoryjnego aktu zmuszającego nas do czytania wszystkiego...

Autorka felietonu pisze: „wiersz biały zwany wolnym”. Tu może warto uściślić... Wiersz biały zachowuje regularne akcenty, zestroje, często staranną fonikę – melodię tekstu. Jest najczęściej pozbawiony rymów. Wiersz wolny nie zachowuje fonicznego metrum, regularności wersu, strofy, rymu i... niby (na nieszczęście!) wszystko w nim wolno... Przypomnijmy tu, kunsztowne wersy wiersza białego (zwane też próbami polskiego heksametru) pióra Jana z Czarnolasu, w „Odprawie posłów greckich”, w partiach chóru oraz piękny fragment o łodzi żaglowej „O białoskrzydła morska pławaczko...”. Także z Adama Mickiewicza, z „Konrada Wallenroda” – „Skąd Litwini wracali, z nocnej wracali wycieczki...”.

Każdy może śpiewać ale nie każdy musi słuchać? Maria M. Pocgaj prowokuje (żartuje?), pyta, czy ktoś zna kryteria pisania dobrych wierszy... Idąc tym niepewnym tropem, może tak? Upraszczając, ryzykując – zapytajmy: Czy wiersz mówi mi coś, czego nie wiedziałem o ludziach, o sobie, o świecie? Czy język tekstu jest indywidualny, charakterystyczny dla tej poetyki? Czy język wiersza jest aktywny, tzn. kreatywny? I jeszcze coś powinno być w tym wierszu, żebym mu uwierzył... Ale co? I bądź tu mądry i pisz wiersze...

Jerzy Grupiński

 

 

Plakat

 

 

Plakat

 

 

PlakatAndrzej Walter

 

List do Godota

 

Byłem świadkiem jak kolejna nagroda literacka została przyznana przez kolegę koledze, widziałem jak kolega zaprasza na festiwal kolegów za bałwochwalcze i pochwalne teksty, mogę świadczyć o hucpie, warcholstwie i żenadzie w naszym coraz wątlejszym grajdołku literackim, o nagrodach za pieniądze, o kumoterstwie, handlu wymiennym i nie bójmy się tego słowa: wyjątkowym kurestwie środowiskowym, emanującym dziś niemal z każdej na wpół opustoszałej salki, jakichś mało ważnych imprez, mających sens jedynie dla uczestników przysysających się do mikrofonu wierszokletów spod nie wiadomo jakiej latarni.

Narcyzm, wszeteczny kult lustra, pycha i brak umiaru. Oto dopełnienie mentalne tych pożal się Boże spędów, festiwali, wieczorów autorskich, dni poezji i tak zwanych eventów literackich dzisiejszych czasów. Publiczności praktycznie zero. Na salach sami czytający, prezentujący (często bełkotliwie) swoje wypociny albo organizatorzy, czasami rodzina i bliscy olśnieni własną litością oraz empatią dla nikomu niepotrzebnych... artystów. Niejednokrotnie zmieszanych gęsto z pseudoartystami, z grafomaństwem wszelakim wypełzłym spod nie wiadomo jakich kamieni. Piszę to nazwany już tu i ówdzie: czarnowidzem, dziadersem, wyważającym otwarte drzwi, tudzież bezczelnym rewolucjonistą, awanturnikiem i depresyjnym okazem. Zapewne jestem wszystkim po trochę. Mea culpa.

Ponoć jednak mamy wolność i demokrację, a najpewniej w nich jeszcze... wolność wypowiedzi, tak więc oto wypowiadam się, po iluś latach w środowisku literackim, iż tak je zaczynam postrzegać, tak „to” widzę, co więcej, tak widzi to wielu co wrażliwszych i ambitnych twórców, tylko... nie wypada tego mówić czy pisać zbyt głośno.

Koterie, sitwy, towarzystwa wzajemnej adoracji, szczelne enklawy, słowem sami swoi. Nikogo nie zastanawia, kiedy Urszula Kozioł otrzymuje do trzęsącej się nad grobem dłoni nagrodę, a literaccy komentatorzy puszczają w eter zdanie, że „wreszcie przyznano nagrodę bez żadnych kontrowersji”. Logicznym chyba jest, że skoro rok w rok były... kontrowersje, to świadczy to dobitnie o samej nagrodzie. Jednak prosty lud to kupi. On przecież wszystko kupi, bo pospólstwu wyżarło już mózgi, albo wyprano je zdalnie lub doszczętnie, lub i czy, jak kto woli – sformatowano. Od kiedy system edukacji zamieniono z wychowania, nauki i przygotowania wszechstronnego do życia i świata na wylęgarnie szczurów na rynek korpopracy problem bezmózgowia postępuje i rozwija się jak nigdy dotąd wraz z pewną nieproporcjonalną dysproporcją, która wcale nie zaprzecza trendom. Mianowicie wybija się intelektualnie kilka (dosłownie) jednostek, a cała większościowa reszta pozostaje planktonem. Nie pytajcie mnie dlaczego? Siebie zapytajcie, albo z siebie zadowolone nauczycielki, dyrektorów tych szkół, a może nawet Panią ministrę.

Wróćmy do literatury. Czy szczury łakną słów? Czy plankton ma potrzeby wyższe? Wyobraźnię? Empatię? Logikę? Umiejętność kreacji światów we własnych myślach? Nie! Szczury chcą chleba i igrzysk, obrazków i emocji, the show must go on...

Powoli przestaje mnie to bawić. Pisanie dla pisania? Kilku światłych ludzi pokiwa głową aprobaty widząc to samo? Kilka osób poprze mnie w tych żałosnych obserwacjach? I co z tego? Co z tego skoro za oknem mamy już świat wyprany z idei, prawdy, z wartości, z zasad, a jedyną obowiązującą zasadą współczesności jest właśnie brak zasad. Innymi regułami są: chciwość, nieumiarkowanie, szukanie udziwnień, wynaturzeń, dewiacji. I do tego ta pycha krocząca przed upadkiem. Po lewej i po prawej. Politycy, włodarze i decydenci uwikłani w piramidy interesów, odmawiający kultury kulturze, a nagradzający kumotersko znajomych królika albo celebrytów. (Ponoć bogatemu i byk się ocieli)...

Fundacja Olgi Tokarczuk otrzymała ostatnio blisko 17 milionów złotych? Nie będę gołosłowny, zacytuję news z Onetu:

Sundog, spółka założona między innymi przez Olgę Tokarczuk, otrzyma od Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości dotację sięgającą blisko 17 mln zł na technologię do tworzenia gier. Część prawicowych polityków i pracowników medialnych w negatywny sposób odniosła się do decyzji PARP. Wytykają rządowi, że zamiast m.in. pomóc powodzianom, wolą „przeznaczać miliony na spółkę na minusie”.

Ja nie jestem „prawicowym oszołomem”, a zastanawiam się... o co tu chodzi, gdzie my żyjemy? Co to ma wspólnego z literaturą? Z dobrze pojętym mecenatem państwa? I co to w końcu za państwo? Tak, wiem, powódź mamy... przez bobry... A „polski ład”, choć zmienił się rząd, wcale nam nie zniknie. Zapłacimy za to wszyscy, tak jak i wszyscy z tych swoich ciężko zarobionych pieniędzy zrzucimy się na te kolejne oczywiste publiczne dotacje i inne pomysły naszych jakże światłych decydentów. Gloria gloria alleluja. I do przodu... jak mawia pewien ojciec, a może powinno się diametralnie innego zawołania użyć. Bardziej adekwatnego do tych nowych idei?

Ręce opadają (i nie tylko ręce). Na pewno jednak będzie można... pograć.

Rzeczywistość skrzeczy. Niby skrzeczała od zawsze, ale jakoś mam wrażenie, że ostatnio jakby głośniej skrzeczy. My z kolei (przynajmniej niektórzy) zamierzamy zamilknąć. Nie widząc większego sensu w poruszaniu tematów, których powoli już nikt nie rozumie. Nasz świat się skończył. Pisze to 55-latek i chyba dziaders wyrażający zdanie kilku jeszcze 60., 70. i 80. plus. Jak już zalegalizujecie eutanazję pewnie nas wszystkich wyzerujecie. Oby tylko Władimir was nie uprzedził, oby i wam włos z głowy nie spadł przy okazji tej niecierpiącej zwłoki chęci, aby nas – dzidersów, jakichś tam (brrr) poetów – unicestwić.

Na koniec przepraszam za ten co najmniej mało wesoły tekst, może smutny, przygnębiający, może przejaskrawiony, ale... przecież szczery. Tak zaczyna się dziać w naszym państwie, na polu literatury i wśród ludzi, którzy ponoć kochają książki. Czy tak jest rzeczywiście, czy to tylko jesienna depresja?

Andrzej Walter

Fot. Andrzej Dębkowski

 

 

PlakatAzjatycki Nobel

 

Han Kang laureatką Nagrody Nobla 2024

 

Han Kang – koreańska pisarka została tegoroczną laureatką Nagrody Nobla Nobla „za prozę mierząca się z historycznymi traumami i odsłaniająca kruchość ludzkiego życia”. Han Kang urodziła się w 27 listopada 1970 roku w Gwangju. Od dziesiątego roku życia mieszkała w Seulu, gdzie przeprowadziła się z rodziną. Studiowała filologię koreańską na Yonsei University. Debiutowała jako poetka, publikując pięć wierszy, w tym „Zimę w Seulu”, w Munhak-gwa-sahoe (1993). W następnym roku rozpoczęła karierę pisarską, wygrywając konkurs literacki gazety „Seoul Shinmun” w Seulu za opowiadanie Czerwona kotwica (1994). Pierwszy zbiór opowiadań zatytułowany Yeosu opublikowała w 1995 roku. Przez trzy miesiące w 1998 roku uczestniczyła w międzynarodowym programie pisarskim University of Iowa, przy wsparciu Arts Council Korea. Jej twórczość obejmuje zbiory opowiadań Fruits of My Woman (2000), Ognista salamandra (Fire Salamander, 2012); powieści: Czarny jeleń (Black Deer, 1998), Twa zimna dłoń (Your Cold Hands, 2002), Wegetarianka (The Vegetarian, 2007), Breath Fighting (2010) i Lekcja greki (Greek Lessons, 2011), Nadchodzi chłopiec (Human Acts) (2014), Biała elegia (The White Book, 2016), Europa (2019). Opublikowano także zbiór wierszy pt. Schowałam w szufladzie o zmierzchu (2013). Zdobywczyni wielu nagród m.in. nagrody International Booker Prize for Fiction za powieść Wegetarianka (2007), przetłumaczoną na wiele języków.

Fot.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Han_Kang