Nowości książkowe

 

Nadia Hamid, Jarzmo przeszłości. O Polce, żonie muzułmanina, która uciekła z islamskiego „raju”. Redakcja i korekta: Anna Gniewkowska-Gracz. Projekt okładki: Michał Mierzejewski. Wydawnictwo Bernardinum Sp. z o.o., Pelplin 2017, s. 164.

 

 

Nadia zakochuje się w Libijczyku, wychodzi za mąż i wyjeżdża do Afryki. Radykalnie odmienne obyczaje, prawo szariatu, dyskryminacja kobiet zmieniają życie małżonków w koszmar. Nadii wraz z dziećmi udaje się uciec od męża i wrócić do Polski. Tak kończy się „Gorzka pomarańcza”, która podbiła serca czytelników. Odzyskanie wolności okazało się jednak tylko pozornym happy endem. Druga część tej historii to zderzenie bohaterki z brutalną rzeczywistością. Konsekwencje swoich decyzji, włączając w to rozwód, do którego doszło po kilku latach pobytu w Polsce, ponosi do dziś.

Książka ta jest oparta na autentycznych wydarzeniach. Świadczy o tym, jak jeden zły wybór dokonany w młodości może zaważyć na całym późniejszym życiu – również najbliższych osób. Niech będzie przestrogą dla wszystkich kobiet, które decydują się na związek z człowiekiem odmiennej kultury, wyznania, mentalności, bo to wiąże się także z innym postrzeganiem i rozumieniem spraw dotyczących małżeństwa oraz rodziny.

 

Bp Grzegorz Ryś, Moc słowa. Opieka redakcyjna: Bartłomiej Sury. Redakcja: Klaudia Adamus. Projekt okładki i opracowanie graficzne: Studio graficzne Punkt Widzenia. Wydawnictwo WAM, Kraków 2016, s. 318.

 

 

 

Kazuo Ishiguro, Pogrzebany olbrzym. Z angielskiego przełożył: Andrzej Szulc. Redakcja: Katarzyna Dziedzic. Projekt graficzny okładki: Dark Crayon/Piotr Cieśliński. Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz s.c., Warszawa 2015, s. 448.

 

 

 

Andrzej Walter, Ciężar właściwy. Redaktor prowadzący: Szymon Gumiennik. Korekta: Paweł Jaroniak. Projekt okładki: Krzysztof Galus. Ilustracja na okładce: Andrzej Walter. Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2017, s. 98.

 

 

Andrzej Walter jest poetą. Stwierdzenie tego faktu umiejscawia go w getcie niezliczonych, podobnych mu, odszczepieńców. Smutny to dziś los być poetą. Andrzej Walter jest też księgowym. Księguje rzeczywistość po strome strat, księguje słowa po stronie zysków.

Robi niezłe zdjęcia, w którym to – jak uważa – rzemiośle niepokojąco się rozwinął. Zrobił kilka ciekawych wystaw, pokazuje te fotografie tu i ówdzie, kocha ich wykonywanie. Próbuje pisać: wiersze, publicystykę... jakoś tam dotykać: własnej wrażliwości, uczuć, potrzeby wyrażenia „inaczej” tego i tamtego... świata...

Należy do Związku Literatów Polskich. Szczegóły biogramu na stronie internetowej: www.andrzejwalter.pl.

Stanisław Stanik, Izabela Zubko, Mały pisarczyk z Małoszyc. Album artysty. Koncepcja, projekt okładki i DTP: Jerzy Burski. Ilustracje ze zbiorów własnych Stanisława Stanika. Wydawnictwo AGAT, Warszawa 2017, s. 394.

 

 

 

Katarzyna Miarczyńska, Katarynki. Postscriptum: Józef Baran, Elżbieta Zechenter-Spławińska, Katarzyna Barska, Tadeusz Zawadowski. Rysunki: Iwona Wojnar-Kudaciak. Zdjęcia: Piotr Kłeczek. Wydawnictwo „Megant Technika i Multimedia”, Chrzanów 2016, s. 132 + 14 nlb.

 

 

Poetka rodem z Chrzanowa ma w małym paluszku poetycki warsztat, umie, gdy trzeba operować piosenkową formą, a gdy tego wymaga dobro wiersza - stosować Norwidową (czy awangardową, co na jedno wychodzi) poetykę przemilczenia i niedomówień, która często więcej mówi wytrawnemu czytelnikowi niż przegadanie. Z powodzeniem waży słowa i metafory, nie odbierając im jednak smaków, zapachów i obrazów pełnych zmysłowości. Przekorny tytuł „Katarynki" należy przyjąć z przymrużeniem oka. Nie są to poetyckie „katarynki", jakkolwiek daje się w tych wierszach odczuć miłe dla serca sentymenty i klimaty podwórkowej katarynki. Mnie one również zauroczyły, dlatego z miłą chęcią zgodziłem się tom zarekomendować.

Józef Baran

Leszek Dembek, Polifonia poezji. Poetycki eksperyment. Zespół redakcyjny: Leszek Dembek, Zbigniew Jahnz. Opracowanie graficzne: Zbigniew Jahnz. Wydawnictwo hogben, Szczecin 2016, s. 116.

 

  

RESUME

Poeta musi mieć bezwzględną wolność, bo zadaniem poezji jest nie liczące się z niczym drążenie rzeczywistości widzialnej i niewidzialnej. Ale w gruncie rzeczy jest to chyba do końca niemożliwe z uwagi na fakt, że słowo nie jest przystawalne do rzeczywistości nie tylko w jednym wymiarze. Czy słowo, np. płacz jest płaczem lub smutek jest smutkiem? Słowa mogą być sugestią bezpośrednią lub pośrednią. Dlatego poeta musi mieć wolność tworzenia, aby mógł jak najbliżej dotknąć rzeczywistości i stanu poza nią (?). Czy z tego względu poezja tzw. „eksperymentalna" nie jest ważna? Czyż Artur Rimbaud nie chciał stworzenia nowego języka? Czy Przyboś nie dostrzegł, że sens poezji jest w niewyrażalności? Poezja jest stałym poszukiwaniem, otwieraniem się słowa na nieznane, nieustannie znikającą ideą. Całe piękno jej jaskrawości w poszukiwaniu, również stromą stroną, wąskimi ekstremalnymi poetyckimi przesmykami... Bez tego nie ma też całego jej bolesnego (rewersu) piękna. Jeśli Poezja winna mówić, to tylko, co ona jedynie może powiedzieć, a zatem to, co wymyka się logice języka potocznego. [Rene-Marill Alberes, Bilans Literatury XX wieku, s. 164]. Czyż zatem nie czyni tego też skutecznie poezja o znamionach poezji niekonwencjonalnej? Czy w tym poetyckim, poszukującym rydwanie prawdy ukrytej, niedostępnej dla zdrowego rozsądku, obserwacji, logiki, nauk, filozofii nawet [Rene-Marill Alberes, Bilans Literatury XX wieku, s. 167] nie może być miejsca na wielogłos w jednym głosie? Polifonia Poezji (polipoetyzacja) wydaje się ważną metodą twórczą, mając chociażby na względzie zbiorowy wysiłek intelektualny próbujący się przedrzeć słowem przez nierozpoznawalną do końca rzeczywistość. Czyż wyobraźnia nie rządzi się swymi własnym prawami, do których rozum nie może i nie powinien się wtrącać? [J.P. Eckerman, Rozmowy z Goethem, tom 1, s. 409]. Sygnalnie mówi o tym Manifest Polifoniczny (kwestia autologiki), który w swojej istocie jest progresywny, gdyż stanowi tylko wstępne przedstawienie problematyki (anagnoza). Polifonia Poezji ma swoje odniesienie do historii światowej literatury, bazuje na impulsie ćwiczenia McClatche'go, może też działać na zasadzie słynnej książki poetyckiej Raymonda Oueneau Sto tysięcy miliardów wierszy. Wpisuje się także w szeroko pojęty krajobraz renga, chociaż celem autorów tego eksperymentu nie było dopisywanie kolejnych strof (jak w rendze: historii, tematów np. klimat, czas, empatia, zapach).

To literackie doświadczenie (eksperyment) na bazie ww. odniesień w gruncie rzeczy doprowadziło do samoistnej (?) koncepcji, która została nazwana: Polifonią Poezji Nad-Widzenie. To była (i jest) swego rodzaju próba poszukiwania tzw. współczesnego języka Edenu, gdzie światło zrozumienia (?), dotknięcia poetyckiej wyobraźni wiedzie przez różne poetyckie promienie, kiedy wiersz wydaje się często zamkniętym kamieniem. Polifonia Poezji Nad-Widzenie pragnie również i przez samodestrukcję, paradoksalnie przybliżać ekwiwalent słowa (niekoniecznie nowy) do nazwy rzeczy.

Polifonia Poezji (Nad-Widzenie) to swoiste poszukiwanie uniwersalnego języka poezji, który jest grą światłocieni, wznoszeniem się po stopniach prawdy. Jest niekończącym się wierszem, stale podążającym do niewyrażalnej doskonałości, idealnego piękna poezji istniejącego w nieuchwytności.

Leszek Dembek