Nowości książkowe

 

Anna Landzwójczak, Bezszelestnie. Redakcja: Teresa Januchta. Opieka edytorska: Waldemar Taurogiński. Projekt okładki: Iwona Kańczukowska-Praduń. Wydawnictwo TAWA Taurogiński Waldemar, Chełm-Poznań 2018, s. 80.

 

 

 

Paweł Kuszczyński. Pora słowa. Książkę ilustrował: Józef Petruk. Redaktor i wstęp: Mirosława Prywer. Wydawnictwo "Bonami", Poznań 2018, s. 94.

 

 

Paweł Kuszczyński jest autorem trzynastu książek poetyckich, z których ostatnio wydana, w 2012 r. nosi tytuł „Pora zdumienia”, a wcześniejsza – „Spotkanie pragnień” otrzymała w 2009 r. Nagro­dę Literacką XXXII Międzynarodowego Listopada Poetyckiego. W 2015 r. wydał zbiór recenzji krytycznoliterackich „Wartości zauważone”, za który w 2016 roku otrzymał nagrodę im. Gustawa Herlinga Grudzińskiego.

Paweł Kuszczyński publikował wiersze m.in. w „Twórczości”, „Me­taforze”, „Gościu Niedzielnym”, „Tygodniku Powszechnym”, „Akancie”, „Gazecie Kulturalnej”, „Protokole Kulturalnym”, „Nihil Novi”. Za osiągnięcia w poezji i krytyce Minister Kultury i Dziedzic­twa Narodowego w 2011 r. przyznał mu Medal „Zasłużony Kultu­rze Gloria Artis”, a Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego uhono­rowało go w 2006 r. Medalem „Labor Omnia Vincit”. W 2013 otrzymał Nagrodę im. Augusta Cieszkowskiego. W czasie inauguracji 37. edycji Międzynarodowego Listopada Poetyckiego (5.11.2014 r.) otrzymał tytuł Lidera Pracy Organicznej oraz statuetkę Hipolita Cegielskiego.

Od 27 stycznia 2011 r. do 6 grudnia 2014 r. pełnił funkcję prezesa poznańskiego oddziału Związku Literatów Polskich. W dniu 14 maja 2016 roku został ponownie wybrany prezesem poznańskiego oddziału Związku Literatów Polskich.

 

Edward Zyman, Bez prawa azylu. Redakcja: Marek Kusiba. Projekt okładki: Joanna Dąbrowska. Na okładce wykorzystano prace Joanny Dąbrowskiej. Zdjęcia „lalek-rzeźb”: Peter Bacler, PT. Zdjęcie autora: Piotr Zyman. Wydawca: Polski Fundusz Wydawniczy w Kanadzie, Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne „Fraza”, Toronto-Rzeszów, 2018, s. 156.

 

 

 

Układanie wierszy w „podręczny leksykon" staje się próbą powstrzymania przemijalności, przeciwstawienia się realnym zagrożeniom, jakie, niesie ze sobą emigracja, rodzajem zbioru zasad, dekalogiem wyznawanych i jedynych obowiązujących wartości. Stanowi to być może jakiś rodzaj zabezpieczenia przed rozpłynięciem się w nowym, mimo wszystko obcym, żywiole. Ale i tak przemijania nikt zatrzymać nie zdoła. Poezja i w tej sferze doświadczeń staje się ważna, bo to forma komunikacji, w której poeta i czytelnik jego wierszy mogą swobodnie i dowolnie kształtować, odczytywać ł rozumieć sensy. Jan Wolski, Poeta wyzuty z nadziei?, „Fraza" 2007, nr 3(57).

Podmiot najnowszych wierszy Edwarda Zymana nadal zachowuje cechy alter ego poety. Tym razem jednak jawi się jako człowiek prowadzący refleksję nad sensem życia, próbujący objąć słowem i myślą to, co niewyrażalne. W jednym z najbardziej przenikliwych, osobistych wyznań poetyckich przeczytamy o tym, „co w naszym wnętrzu chowa się przed światem" (Nad wielka wodą). Wymiar metafizyczny wypowiedzi poetyckiej staje się coraz bardziej istotny (...). Lek­tura wiersza Objąć Cię słowem ze zbioru Jasność, który stanowi dla twórcy kulminację przemyśleń poetyckich czy nawet filozoficznych, skłania do pytań o skuteczność słowa poetyckiego traktowanego jako narzędzie poznawcze. Justyna Budzik, Zadomowieni i wyobcowani. O sytuacji pisarzy polskich w Kanadzie, Kraków-Toronto 2013.

Współczesny język jest dla Edwarda Zymana skażony dowolnością i bez­krytycznie wtórny wobec „pokracznego" dziś, z równą uwagą przyjmującego odkrycia i głupstwa. Dlatego też staje się dla poety coraz bardziej obcy, błahy, nieadekwatny, a on sam znów może przywołać za Różewiczem myśl o słowie, które „dzisiaj nic nie znaczy" (Nie śpiesz się). Z motywem „śmierci poezji" związany jest też w tych utworach problem „śmierci Boga". Kryzys języka poetyckiego wiąże się przecież z m.in. utratą transcendentnego umocowania, wyschnięciem metafizycznych źródeł liryki (...). Lecz chociaż zmienia się świat, zużywa się język, to wciąż pozostaje ludzka potrzeba porozumienia, nawiąza­nia bliskości, ustanowienia więzi. I w niej właśnie kryje się twórczy puls, który odnawia postać poezji i kieruje ją ku drugiemu człowiekowi. Otwiera zarazem nowe horyzonty, pozwala zobaczyć więcej i patrzeć głębiej. Janusz Pasterski, Przeciw zwątpieniu [Notatnik otwarty], „Fraza" 2014, nr 4(86).

 

 

 

Marek Pindral, W cieniu minaretów. Oman. Tekst i zdjęcia: Marek Pindral. Opracowanie graficzne: Michał Mierzejewski. Korekta: Janina Małas. Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2015, s. 324.

 

 

 

Marek Pindral (www.marekpindral.com) odwiedził kilkadziesiąt krajów, bacznie obserwując napotykaną po drodze rzeczywistość, której czasami stawał się częścią, bo poza Polską mieszkał też w Wielkiej Brytanii, Chinach i Omanie. Swoimi wrażeniami dzieli się w artykułach prasowych, organizując wystawy fotograficzne i pokazy multimedialne, oraz w książkach – przetłumaczył na język polski myśli jednego z hinduskich awatarów, w którego aśramie spędził kilka tygodni („Sai Baba, rozważania na każdy dzień roku"), a w 2013 ukazała się jego książka, poświęcona Państwu Środka – „Chiny od góry do dołu". W Omanie spędził ponad 1001 dni i nocy, dlatego „W cieniu minaretów" znajdziemy – zupełnie jak w baśniach Szeherezady – opowieść splecioną z wielu wątków:

Przeczytamy o flakonie perfum, które kosztują więcej niż samochód, i wielbłądach, droższych od żon. Złożymy ofiarę ze zwierząt, staniemy na najwyższej górze w Omanie i zejdziemy do wioski w głębokim kanionie. Na pustyni złośliwe dżiny będą płatać figle, ale Prorok Sulejman dopilnuje, żeby inne służyły ludziom pomocą. Przy okazji dowiemy się, że ów Sulejman to znany i nam król Salomon, bo wyrastamy przecież z tego samego, biblijnego pnia. Dlatego poznamy także przedślubne perypetie... Jezusa, bo na cześć owego proroka islamu takie imię nosi do dziś wielu muzułmanów. Pojedziemy na pogranicze z Jemenem, skąd królowa Saby wiozła Salomonowi kadzidło, poznamy Arabów, którzy rwali na strzępy polski opłatek, oraz takich, którzy z radością się nim łamali, zapraszając potem autora na wspólne modły do meczetów, potrafiących w Omanie latać niczym dywany.

Co jeszcze wyniknie z owego spotkania zachodniego wędrowcy z Orientem, bo Oman jest w książce pretekstem także do szerszych rozważań? Czy naprawdę tak bardzo różnimy się od muzułmanów, nawet tak konserwatywnych, jak omańscy ibadyci, czy może różnica między nami jest cienka, jak ludzki włos, co przyznał chrześcijański władca Etiopii, dając schronienie wysłannikom Proroka Mahometa? Posłuchajcie tej barwnej, napisanej ze swadą i humorem, opowieści... 

 

Tamara Tokaj, Zdejmij sandały. Podróż na skraj Indii. Redaktor prowadzący: Justyna Maluga. Redakcja i korekta: Anna Gądek. Opracowanie graficzne: Michał Mierzejewski. Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2017, s. 272.

 

 

Trzy lata temu autorka wędrowała wraz z mężem po ziemiach południowo-zachodniej części Indii. Doświadczenia tamtej podróży przedstawiła w książce „Indie. Głód Boga”. Urzeczeni południem subkontynentu, podróżnicy wyruszyli w podróż po jego wschodniej części. Tak powstała książka „Zdejmij sandały – podróż na skraj Indii”.

„Gdyby ktoś mnie zapytał, co najczęściej robiłam w Indiach, odpowiedziałabym: pochylałam się, by zdjąć sandały. Wspinając się na święte góry dżinijskie i parząc sobie stopy na rozpalonych kamieniach twierdzy w Tiruchirapalli, przekraczając progi świątyń, kościołów czy domów – ciągle boso” – wspomina Tamara Tokaj.

Podróżnicy przejechali 5500 km, pięć stanów (Maharasztra, Andhra Pradeś, Telangana, Karnataka i Tamil Nadu) i terytorium związkowe Pondicherry. Zanurzali się w zgiełku czterech stolic stanów: Mumbaju, Hajdarabadzie, Bangalore i Ćennaju, wśród 33 milionów ich mieszkańców. Cieszyli się spotkaniami z ludźmi, których poznacie na kartach tej książki.

„Indie są miejscem, gdzie ludzie na wiele sposobów szukają Boga. Tego też doświadczyliśmy podczas tej podróży. Hindusi pielgrzymują przez Indie całymi rodzinami. Dla wielu to forma spędzania wolnego czasu, sposób uczczenia zmian radosnych i smutnych. Wędrują tak co roku w liczbie kilkudziesięciu milionów do stu pięćdziesięciu miejsc uznanych za święte. Wędrowaliśmy wśród nich”.

 

Kinga Lityńska, Rosja poza Rosją. Kirgistan, Kazachstan, Daleki Wschód. Redaktor prowadzący: Justyna Maluga. Redakcja i korekta: Janina Małas. Projekt okładki: Igor Morski. Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2018, s. 304.

 

 

Przejechała Rosję od Saint Petersburga aż po Kamczatkę na Dalekim Wschodzie, a następnie odwiedziła kraje byłego Związku Radzieckiego. Kinga Lityńska ze zdziwieniem i ciekawością jednocześnie obserwowała, jak historyczna i kulturowa spuścizna – wpływy radzieckiego ustroju – są obecne na obszarach republik nawet ćwierć wieku po rozpadzie ówczesnego ZSRR. Babuszki w chustkach na głowach, zapchane marszrutki, hotele robotnicze, pirożki, drewniane cerkwie i inne aspekty rosyjskiej kultury, niczym wyjęte z kart historii, tworzą dzisiejszą rzeczywistość narodów Azji Środkowej – Kirgizów i Kazachów.

Rosja – matka, Rosja – karmicielka. Takimi słowy określają Rosję obywatele krajów byłego bloku socjalistycznego. Niegdyś silne mocarstwo, obecnie Federacja Rosyjska, największe państwo świata, nadal rozszerza swe wpływy poza swoimi granicami.

„Rosja poza Rosją” to studium kulturowe obyczajowości obywateli republik byłego Związku Radzieckiego; pozycja, na łamach której autorka zabiera czytelnika w podróż w głąb umysłów Kirgizów i Kazachów, w dowód tego, że mimo podobieństw i symbolicznego ciut-ciut jednoczącego narody, odrębność kulturowa wciąż żyje, a wprowadzenie nowego ładu nigdy nie będzie jednoznaczne z przemianą ludzkiej mentalności. W swojej książce dokonuje wyczerpującej analizy porównawczej zwyczajów, zjawisk społecznych i ekonomicznych, a także cech geograficznych, jakie dzielą oraz jednoczą poszczególne kraje. Bywa, że Lityńska odwołuje się do Chin – kraju, w którym spędziła cztery lata – dokonując kontrastowego porównania pomiędzy Państwem Środka, a innymi państwami Azji – Kirgistanem i Kazachstanem.

Autorka do wspólnej wyprawy zaprasza wszystkich spragnionych przygód, dla których podróż to nie tylko atrakcje turystyczne, ale przede wszystkim droga…

Kinga Lityńska, poznanianka, z zawodu nauczycielka języka angielskiego, a z zamiłowania podróżniczka dokądkolwiek, byle daleko, z plecakiem i na własną rękę. Odwiedziła Meksyk, Koreę Południową, Filipiny, Wietnam, Sri Lankę oraz Indie. Jest laureatką literackiej Nagrody w Konkursie im. Arkadego Fiedlera, Bursztynowy Motyl, za swoją debiutancką książkę „Chiny nie do wiary!”, która została wyróżniona jako najlepsza polska publikacja 2016 roku o tematyce podróżniczej i krajoznawczej. „Rosja poza Rosją” to owoc wojaży poznanianki wokół państw Azji Centralnej – Kirgistanu i Kazachstanu, oraz dwukrotnego pobytu w Rosji, największym państwie świata, gdzie podobnie jak do Chin, dotarła autostopem.

 

Monika Radzikowska, Bajkał tam i z powrotem. Redakcja: Anna Mędrzycka. Zdjęcia: Moni-ka Radzikowska, Magdalena Ciepłowska, Łukasz Ciepłowski. Opracowanie plastyczne oraz plastyczny kształt serii „Biblioteka Poznaj Świat”: Wojciech Cejrowski Sp.z o.o. Projekt okładki i elementów graficznych: Łukasz Ciepłowski. mapy: Agnieszka Ratajczak-Kucińska. Kierownictwo artystyczne i merytoryczne: Wojciech Cejrowski. Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2018, s. 276.

 

 

Bajkał tam i z powrotem” to opowieść o podróży. O tym, jak grupa młodych ludzi (czwórka archeologów i jedna graficzka) wybrała się autostopem nad Bajkał. Plan był prosty: przejechać Ukrainę, zobaczyć Moskwę i Petersburg, skoczyć na chwilę do Karelii, potem nad Bajkał, w drodze powrotnej zahaczyć o Ałtaj, a później już przez Kaukaz do Gruzji, stamtąd do Turcji, szybki rajd przez Europę południową i triumfalny powrót do kraju przez Rysy. Prawie się udało, chociaż w praktyce wyglądało to nieco inaczej…. Dwadzieścia jeden tysięcy kilometrów różnymi środkami transportu, głównie autostopem. Tysiące spotkań, setki pięknych miejsc i parę brzydkich, kilka zniszczonych butów. Projekt: „Jak zostać władcą świata – teoria i praktyka”, zainspirowany dawnymi imperiami i azjatyckimi koczownikami. Pięć miesięcy w drodze. Początkowo chodziło o archeologię i pomniki wielkiej historii. Z czasem okazało się, że tym, co ma największą wartość, są po prostu spotkani ludzie i ich historie. Gdyby nie oni, nie byłoby tej książki, a podróżowanie jako takie w ogóle nie miałoby sensu.

To nie jest reportaż o Rosji i krajach Europy Wschodniej, ale zapis wrażeń z podróży nad Bajkał i z powrotem. Wynika z niego, że… statystycznie świat jest dobry. Przez pięć miesięcy młodzi podróżnicy mogli zginąć kilka razy – rozjechani przez pijanych kierowców, zamordowani przez miejscowych bandytów w przydrożnych krzakach, zagryzieni przez psy, czy przysypani przez ruiny, pod którymi beztrosko rozbili namiot. Tymczasem przydarzyły im się tylko cztery nieprzyjemne sytuacje (z których i tak wyszli cało). Sytuacji pozytywnych, gdy ktoś ich podwiózł, przenocował, nakarmił, wskazał drogę czy zwyczajnie powiedział dobre słowo, nie dałoby się zliczyć. Mimo rozbojów, gwałtów i szalejącej nienawiści, o których trąbią media, wciąż są ludzie, którzy widząc spragnionego człowieka, zamiast go pobić i zabrać mu aparat, podadzą butelkę wody. Czasem trzeba pojechać na koniec świata, żeby się o tym przekonać…