Nowości książkowe

Stanisław Nyczaj, Żarliwy niepokój. Wiersze wybrane. Przekład na język bułgarski: Łyczezar Seliaszki. Wstęp: Stefan Jurkowski. Przygotowanie do druku: Irena Nyczaj, Paweł Nyczaj. Obraz na okładce: Leszek Niciński. Oficyna Wydawnicza STON2, Kielce 2016, s. 114.

 

 

Twórczość Nyczaja jest trudna, nasycona filozofią i metafizyką, ale w żadnej mierze nie jest przeintelektualizowana. Jest to poezja w najwyższym stopniu emocjonalna, odwołująca się do wrażliwości, często - jak zwłaszcza w wierszach dotyczących relacji damsko-mę-skich - nosząca znamiona najczystszej liryki. Przy czym poeta kreuje rzeczywistość, stara się ją zrozumieć, ale nie opisuje, nie tworzy płaskich, pozbawionych głębszych odniesień, obrazków. Nie ma tu czułostkowości, patosu, dydaktyzmu. Bo Nyczaj nigdy nie jest dosłowny, jednoznaczny, konwencjonalny w poetyckim języku i diagnozach. Posługuje się niedopowiedzeniem, ironią, bywa sarkastyczny. Warsztat poetycki IMyczaja jest bardzo precyzyjny, a nieokiełznana wyobraźnia, ciągłe przekraczanie samego siebie, wreszcie wyczucie języka, umiejętność zestawiania słów w taki sposób, aby powstawały nowe zakresy semantyczne, wielość kręgów tematycznych oraz indywidualne, osobne widzenie świata - to wszystko sytuuje twórczość Nyczaja w samej czołówce poetów polskich.

Stefan Jurkowski

 


 

Wanda Łomnicka-Dulak, Na mapie serca. 99 wierszy. Redakcja: Iwona Dudzińska. Grafiki w tomiku: Antoni Dulak. Projekt okładki: Mateusz Nizianty. Konsultacja literacka: Bolesław Faron. Zdjęcie autorki na IV stronie okładki: Leszek Zegzda. Wydawnictwo Edukacyjne, Kraków 2016, s. 140.

 

 

Świat poezji Wandy Łomnickiej-Dulak składa się z elementów pierwotnych i wiecznych. Dom, ziemia, rzeka, drzewo, wiatr, dolina, skała – wszystko to, choć poddane przemijaniu, okazuje się w istocie nieśmiertelne, tętniące rytmem wieczności.

 

Wojciech Kudyba

 

Izabela Fietkiewicz-Paszek, Darek Foks, Teresa Rudowicz, Cezary Sikorski, Aleksandra Słowik, Sonet. Spętanie. Redakcja: Cezary Sikorski. Projekt graficzny: Rafał Babczyński. Zaułek Wydawniczy „Pomyłka”, Szczecin 2016, s. 58.

 

 

Sonet to jeden z najstarszych gatunków lirycznych. I nie tylko przetrwał do dzisiaj, ale wciąż miewa się dobrze. Cezary Sikorski, założyciel i właściciel oficyny Zaułek Wydawniczy „Pomyłka”, wpadł na pomysł „sonetowej demonstracji”. Zbiór nosi tytuł „Sonet. Spętanie” i prezentuje po garstce sonetów pięciu współczesnych autorów. Ładna to demonstracja, że sonet „wiecznie żywy”. I wiecznie różnorodny. I nieźle czujący się pośród zupełnie nowoczesnej grafiki Przemysława Cerebież-Tarabińskiego. Oto – po kolei – kilka słów o wkładzie każdego autora w ten zbiorek... Pomysłodawca i wydawca, Cezary Sikorski, otwiera ten tomik jednym sonetem, zatytułowanym W domu sezonowym. Zrezygnował z rymów, no ale strukturę stroficzną już musiał uwzględnić. Zastosował klamrę: inny jego sonet ten tom zamyka. Oba wiersze – jak to u Czarka – mięsiste od treści. W tej klamrze, ładnie narzuconej przez Sikorskiego, mieszczą się sonety pozostałej czwórki autorów. Najpierw Izabela Fietkiewicz-Paszek. Dała do druku dziewięć sonetów. Wyjątkowa sytuacja, bo to jest zwarty cykl. Cykl o tragicznych losach Żydów kaliskich w czasie okupacji. Fietkiewicz tą tematyką zajmuje się od dawna. Toteż wiersze zawierają konkretny weryzm historyczny, ale to wszystko nasycone jest w jej sonetach empatią, która mnie doprowadzała na granicę płaczu. Jak wiadomo, chłopaki nie płaczą, ale... Poruszające, a nawet wstrząsające wiersze, na dodatek opatrzone licznymi przypisami, co rzadko się zdarza w poezji. Ale dobrze, że one tu są. Co ciekawe: zazwyczaj jakaś ostatnia fraza jednego sonetu pojawia się także na początku sonetu następnego, toteż ten „smutny wieniec” jest wieńcem znakomicie zwartym. W sumie powstał krótki cykl historyczny. W prozie, w eseistyce byłoby to normalne; w liryce zdarza się nieczęsto, jednaki tym razem mamy do czynienia z czymś więcej niż z garścią wierszy. Mamy do czynienia z „lamentem historycznym”, z dokumentem, z raną po Holokauście, która – jak widać – wciąż się otwiera... Potem „mały przerywnik” – jeden sonet Darka Foksa. Pojawia się w nim reżyser Smarzowski kręcący film pt. „Wołyń” (którego premiera dopiero przed nami w październiku). A więc znowu historia... Dziwna, wplatająca w zupełnie dzisiejszy świat sepię przeszłości. Impresja, ale osobliwa i nastrojowa. Odprysk przeszłości w teraźniejszości... Trzecią inwazję sonetu zafundowała temu zbiorkowi Teresa Rudowicz. Podała do druku – jak Iza – dziewięć sonetów. Ale tym razem mamy do czynienia z innym światoobrazem. Choć pierwsze trzy sonety też mają korzenie w „kaliskim Holocauście”; jak widać Iza i Teresa – przyjaciółki – bardzo mocno oddane tamtej tragedii. Animując poza tym w ostatnich latach kaliskie życie literackie, bardzo wiele zrobiły dla upamiętnienia i „opłakania” tamtego ponurego czasu. Ale większość pomieszczonych tu sonetów Teresy ma inną inspirację – kulturową. Rudowicz weszła w cudowne „muzeum”: znajdziemy tu van Gogha, Dalego, Muncha i Leonor Fini. Poetka jakby stała przed ich obrazami i sama zaczynała żyć tym, co widzi przed oczyma duszy swojej. Ach, cóż za wyobraźnia, jakie rozgrzane emocje! Dla przykładu cytuję w całości sonet pt. z Muncha: długo nie wiedziała o istnieniu drugiej, / chociaż przeczuwane niewidzialne byty / układały znaki, starannie ukryte / lubiły dotykać w nocy, czasem budzić. // delikatnie musnąć, jakby pocałunkiem / świadczyły, jesteśmy, tak było od dziecka, / od kiedy pamięta albo chce pamiętać, / to jedno jest pewna, ona przyszła później // może wtedy, kiedy skończyły się słowa, / krew zmieniła obieg, przestała pulsować, / i niepostrzeżenie zamiana rolami // stała się możliwa, jeszcze w krajobrazie, / ale już pozwala tamtej przejąć władzę, / żeby znów oddychać, śnić i nie oszaleć. Sonety Teresy są „gęste”, namiętne, wrzące. Emocjonalne i zarazem intelektualne. Ot – cała ona! No i po niej Aleksandra Słowik. Jej późny debiut już nam się „cudownie osłuchał” i szybko uplasował jej pisanie na wysokiej półce. Podobnie jak Rudowicz, Słowik jest tu na swój sposób „zaczarowana” i magiczna. Aura, aura i jeszcze raz aura – to niepowtarzalność tych wierszy. A w nich – refleksja egzystencjalna. Wszystkie tutaj sonety Pani Oli mają nadtytuł Notatki z Borgesa. No i Borges pojawia się tu często, więc sami sobie (póki tomiku tego nie kupicie) dośpiewajcie gęstość tej aury i jej przesłania. Jak już wspomniałem na początku, Czarek Sikorski zamieścił tylko dwa sonety. Pierwszy tomik otwiera, drugi – zamyka. Klamra! Ten ostatni wiersz jest klasycznie autotematyczny. W nim szamoce się „spętany sonet”. Słabowity, słaniający się na nogach, chcący wyrwać się „ku czynowi”, lecz zatrzaśnięty w gorsecie formy... Ładna pointa! Tom został opatrzony posłowiem Edyty Antoniak-Kiedos. Bardzo solidnym. Omawia ona celnie teksty pomieszczonych tu autorów, ale wcześniej pisze: Zaplątać się w sonetach oznacza dla mnie tyle, co pozwolić się uwieść ich tematyce, obrazowaniu czy językowi, tak by wręcz poczuć je na własnej skórze. Raczej nie zaplątujemy się jednak z własnej woli, musi być jakiś czynnik, który nas owija, krępuje, a z czasem nawet unieruchamia. Dlatego właśnie sonet chciał się wyzwalać i z biegiem lat mnożył swoje warianty formalne; szukał dziury w płocie, czyli zerwania kajdan. Spętanie sonetu – że odniosę się do tytułu książki – jest w tym zbiorze w zasadzie jego rozpętywaniem. Jak wiadomo sonet przez wieki trzymał się dwóch żelaznych reguł: był zbudowany z dwóch kwadryg i dwóch tercyn oraz określonego układu rymów. Doczekał się z biegiem czasu różnych odmian, obecnie coraz częściej sonety pisane są bez rymów. Czyli są to „sonety białe”. Dla mnie to sprawa dyskusyjna, bowiem zbyt daleko posunięta wydaje mi się taka modernizacja. Nie jestem jej wielkim admiratorem, ale poezja już nie takie reguły burzyła, wolno jej teraz wszystko, a więc trudno... Tak czy owak ten zbiorek mogę tylko chwalić za jego poziom autorski i edytorski.

Leszek Żuliński

 

Dariusz Szymanowski, Żywoty polecone. Projekt okładki: Konrad Kowalczyk. Na okładce wykorzystano fragmenty fotografii Marii Teresy Oliwii hr. von Hochberg, księżnej von Pless, zwanej też Księżną Daisy, wraz z synami. Oryginał jest własnością Zamku Książ. Wewnątrz książki wykorzystano fragmenty tryptyku Hieronima Boscha „Ogród ziemskich rozkoszy”. Zaułek Wydawniczy „Pomyłka”, Szczecin 2016, s. 44.

 

 

 

 

Krzysztof Syrek, O przenikaniu. Projekt okładki: Konrad Kowalczyk. Zdjęcia wewnątrz książki: Bartosz Łuka. Zaułek Wydawniczy „Pomyłka”, Szczecin 2016, s. 72.

 

 

 

 

 

Emilia Tesz, Opowieści z kufra wyjęte. Na okładce wg projektu Autorki zdjęcie rodziny Teschów na krótko przed wojną. Zdjęcia pochodzą z archiwum rodzinnego. Korekta: Irena Nyczaj. Oficyna Wydawnicza STON2, Kielce 2016, s. 136.

 

 

Książka jest bardzo osobistą opowieścią Autorki o najważniejszych zdarzeniach z życia jej i osób najbliższych na tle społeczno-politycznych przemian. 

 

Marcin Daniel Kowalczyk, Światło trzech słońc. Posłowie: Eligiusz Dymowski. Projekt okładki i ilustracje: Anna Kuliczanka. Fotografie na okładce: Anna Kozak. Wydawnictwo i Drukarnia Towarzystwa Słowaków w Polsce, Kraków 2016, s. 50.