Nowości książkowe

Maciej Wilf, „Chwila”. Redakcja, posłowie, projekt graficzny oraz zdjęcia na I i IV stronie okładki: Andrzej Dębkowski. Wydawnictwo Autorskie Andrzej Dębkowski, Zelów 2016, s. 64.

 

 

To debiutancka książka Maciej Wilfa. Autor urodził się w 1950 roku w Zelowie, gdzie mieszka do dzisiaj. Swoje pierwsze wiersze zaczął pisać w 2005 roku. Brał udział w wielu konkursach literackich zdobywając nagrody i wyróżnienia. Swoje wiersze publikował w „Gazecie Kulturalnej”. To książka, która ma siłę i magię słowa, pobudza wyobraźnię i skłania do głębokiej refleksji nad sobą i... światem. Późny debiut, ale jakże ważny i potrzebny.

Andrzej Dębkowski

 

Henryk Gała, „Nie po kolei”. (Poezja, Proza, Dramat). Redaktor prowadzący: Szymon Gumienik. Projekt okładki: Krzysztof Galus. Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2016, s. 134 + płyta.

 

 

   Teraz, po latach wiadomo już, jakiej miary artystą jest Henryk Gała (w istocie zawsze chodziło o świadomość, myślenie, percepcję świata poety działającego w określonej poetyce – jak również o konkretne dokonania artystyczne). Poeta i dramaturg (oczywiście jedna dziedzina w tym przypadku nie jest w stanie wykluczyć drugiej. Mamy przecież „teatr wiersza”).

   Intencje autora zręcznie „pochwycił teatr”. W drugim już tomie dramatów Czwarty dzwonek (2012) poeta wyznał: „Teatr jest czymś, tak naturalnym jak mówienie”. Poznałem jego umiejętność pisania dialogu, czyli tworzenia żywych postaci. I wiem, że znajduje pociechę w tym, że świat jest nie tylko obojętny, ale i piękny. Bardzo solidny twórca znakomicie skomponowanych psychologicznych dramatów. Zamknij drzwi dopełnia jego samowiedzę pisarską. Doskonale mieści się w temacie współczesnego świata – w czasie, kiedy rozpadają się znane wartości, gdy sztuka nie przystaje do życia i odwrotnie.

   Kiedy czytam najnowsze wiersze Gały – autora Złudzeń ontycznych (2014) – liryka poraża całą przestrzeń wierszy. Jest to przestrzeń zurbanizowana – materialistyczna i metafizyczna, „przyziemna i uduchowiona”. Światem tej poezji jest na wskroś realny świat materii tworzonej przez człowieka: realnością są również związki pomiędzy ludźmi. Gała nie jest kimś „byłym”, „umarłym” – tak mówił o poetach Tadeusz Różewicz. Według K. Wyki – „Różewicz uchodzi za antytradycjonalistę, burzyciela wzorów i obowiązujących norm”. Żywiołowa, ale posiadająca wewnętrzne rygory liryka Gały zmusza do rewizji pojęć poetyckich i podważania utartych schematów. Gała jest poetą nowoczesnym, ale zdaje sobie sprawę z tego, że współczesność jest i musi być kontynuacją tradycji: ten ograniczony ruch jest odpowiedzialny za dialektyczną przemianę wartości poetyckich, towarzyszącą wszystkim procesom cywilizacyjnym (każda z epok posiada swój własny rejestr wrażliwości), jak też zasadę poetyckiej wyobraźni. Poeta pewien wszelkich uczuć podkreśla ich realność: „Upewniłaś mnie dzisiaj, że jestem, // szukając palcami mojej dłoni / Nie zapomniałaś o mnie, przez sen”.

   Jeżeli rzeczywistość dosłowna nie wystarcza – sięgamy do tego drugiego dna, do tego mirażu, żeby móc powiedzieć, że nie tylko artyści współcześni są „żonglerami Pana Boga” – bo to samo dało się zaobserwować już znacznie wcześniej w sztuce starożytnej (i wcale nie jest tajemnicą, że nie sama poezja stanowi o kulturze).

   „Życie jest spalaniem – wiedziałem z chemii, a z filozofii, że żadne prawo nie powinno, nie może stać się jedyną normą ludzkiego działania. Stary ani Nowy Testament, którakolwiek z metod dialektycznych nie jest jedyna, ani ostateczna” (z rozdziału: „Przypomnienie”) Deklarowanie postawy filozoficznej posiada swój własny poetycki wymiar – jest jednak trudny do jednoznacznego określenia. Mógłbym powtórzyć za Rogozińskim: I znów Gała „zabił mi ćwieka”. Wiele jego utworów sprawia wrażenie notatki lirycznej, z której powinna była powstać krótka opowieść, apolog.

   Człowiekowi z talentem literackim słowa same przychodzą. Stąd pomysł na nową książkę (żeby takie na kamieniu się rodziły). Sądzę, że coś musiało się nagromadzić – nowa energia, emocje nowe – i wtedy udaje się napisać zdanie, wiersz, sztukę teatralną, i wszystko to otwiera perspektywę na dalszy ciąg...

Andrzej Gnarowski

 

Sergiusz Jesienin, „Wiersze liryczne”. Wybrał i przełożył: Andrzej Lewandowski. Projekt okładki: Łukasz Aleksandrowicz. Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2016, s. 120.

 

 

Nowe, współczesne spojrzenie na twórczość tego wielkiego, rosyjskiego poety.

Stefan Pastuszewski, „Ziarna płonące”. Ilustracje i oprawa plastyczna: Marek Chaczyk. Redakcja: Jolanta Baziak. Instytut Wydawniczy „Świadectwo”, Bydgoszcz 2015, s. 64.

 

 

 

Maciej Porzycki, Passim. Projekt okładki i opracowanie graficzne: Tomasz Porzycki. Wydawnictwo ADRES, Poznań 2012, s. 44.

 

 

 

 

Barbara Czaykowska-Kłoś, Historie kuchenne. O miłości, rodzinie i sile tradycji. Redakcja i korekta: Anna Gniewkowska-Gracz. Opracowanie graficzne: Marcin Lipiński. Zdjęcia: Kinga Kłoś oraz archiwum Autorki. Grafiki: Depositphotos.com. Zdjęcia na okładce: Nejron/Depositphotos.com. Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2016, s. 412.

 

 

W naszej rodzinie ogromną wagę przywiązywało się do tradycji. Sądząc po niezwykle bogatym zbio­rze najróżniejszych przepisów, które z wielką pie­czołowitością przechowywała moja Mama (prze­pis na jeden z cwibaków datowany jest: 1836 r.), kuchnia stanowiła bardzo ważne miejsce w naszym domu.

Od lat czerpałam praktyczną wiedzę ze starych grubych zeszytów i książek, które w dziwny sposób udało się Mamie zachować. Pozostaje dla mnie wielką tajemnicą, jak przetrwały okupację, pożary, przesiedlenia, dziesiątki przeprowadzek...

Przypominają mi się dramatyczne, ostatnie sceny z „Nocy i dni”, kiedy główna bohaterka zmu­szona do ucieczki z domu łapie w pośpiechu różne drobiazgi: fotografie, obrazki, notesiki, flakonik, filiżankę, lichtarzyk... Wszystko bezładnie wpada do kufra. Scena ta obrazuje los bardzo wielu naszych matek i babć.

Polska kuchnia, dzięki naszej burzliwej historii, jest niezwykle bogata, a różnorodność i wielorakość zup, potraw mięsnych, ciast słonych i słod­kich, nalewek i deserów zdumiewa i sprawia, że jest ona ze wszech miar warta propagowania i utrwalania.

Mam nadzieję, że tworząc tę kuchenną historię, która obok przepisów i ciekawostek zawiera wiele wspomnień i refleksji, nierzadko zabawnych, uda mi się przekonać Czytelników, jak cennym skarbem jest żywa, pachnąca i tłoczna kuchnia w rodzinie. Jak ważne jest przygotowywanie posiłków, jedze­nie przy wspólnym stole. Zwykle nie poświęcamy temu wiele czasu. Ot, byle szybko, byle nie być głodnym. Kawa, jogurt, liść sałaty, tost, plasterek żółtego sera i pędem do pracy. Potem kawa, kawa, kawa, w locie jakaś pizza, czasem sieciowa zupka albo cateringowa kanapka. Po powrocie do domu - zmęczeni, nie myślimy o gotowaniu. Chyba, że spodziewamy się gościa. Szczęśliwie, zgodnie z naszą polską tradycją, trzeba przybysza godnie przyjąć, więc wypada coś upichcić. Dzięki Bogu lubimy żucie towarzyskie, a ono wymusza pewne kulinarne przedsięwzięcia. [...]

Fragment Wprowadzenia



Monika Rogozińska, Lot koło Nagiej Damy. Redakcja i korekta: Janina Małas. Projekt okładki i mapy: Michał Mierzejewski. Zdjęcia: Monika Rogozińska i archiwum Autorki, The Explorers Club, Teresa Gajewska, Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, AGE/EAST NEWS, AP/EAST NEWS, Andrzej Niedźwiecki, Fotolia.com. Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2016, s. 240.

 

 

Trzęsienie ziemi, lawiny, wypadek alpinisty, akcja ratunkowa w Himalajach – to tylko wstęp do tej zaskakującej historii. Zimowa wyprawa na Nanga Parbat (8125 m) w Pakistanie okazała się dla mnie kluczem do przeszłości i przyszłości. Poszukiwałam polskiego pilota, który latał po wojnie w Himalajach, Karakorum, Hindukuszu, przyjaźnił się w maharadżą. To on mnie odnalazł. Mieszkał koło miasta Opatrzność...

Tę prawdziwą opowieść zapisałam, by ocalić od zapomnienia losy rodaków wiernych dewizie: Bóg, Honor, Ojczyzna.

Autorka