Eliza Saroma-Stępniewska
Pamięć skrzydlata. Wrażenia z lektury najnowszej książki Lidii Kosk „Konie bez skrzydeł”
Czterdzieści sześć wierszy, dwadzieścia jeden krótkich opowiadań – jak tu pomieścić całe życie? A jednak. Lotne pióro wszystko potrafi.
Ligia. Dziecko, młoda dziewczyna, dorosła kobieta. Bohaterka obrazów kreślonych pamięcią autorki. Bo Ligia to alter ego Lidii. Przewodniczka po krętych szlakach życia – naznaczonego przez niedostatek, wojnę i trudne lata powojenne, ale też, dla rekompensaty, ubarwionego wspomnieniami chwil szczęśliwych. Jak te spędzone wśród koni. Niczym Ligia nas – tak konie Ligię wiodą przez lata i zdarzenia. Ich stała obecność wypełnia treść książki – tak jak treść życia – niby dobry duch, nadając obu spójny kształt.
Chwile szczęśliwe – to również te u boku kochanego mężczyzny. Najpierw narzeczonego, potem męża. Cała ta książka to w pewnym sensie hołd oddany Henrykowi Koskowi – niedocenionemu autorowi monumentalnej „Generalicji polskiej”, pierwszego w polskiej literaturze kompletnego dzieła encyklopedycznego poświęconego sylwetkom polskich generałów, poczynając od roku 1764.
„Konie bez skrzydeł” są pięknym świadectwem miłości, takiej mimo wszystko. Do życia. Do natury. I do człowieka. Moje ulubione wiersze ze zbioru – „Ja, człowiek” i „A gdybyś wiedział” – są właśnie o człowieku. Nie – źle to ujęłam. One nie są o człowieku – są skierowane do człowieka. Niedoskonałego, błądzącego, czasem głuchego i ślepego na to, co wokół. Bynajmniej nie z pozycji mentorskiej – autorka zwraca się w swej narracji również i do siebie samej, w pełni świadoma prawdziwości słów Terencjusza: „Homo sum…”. A z kolei „Tajemnicę”, „Powrót” czy „Marznę żywymi kwiatami” podyktowała miłość do człowieka konkretnego. Do męża. Do Henryka. Heniusia. Te wiersze autentycznie poruszają – myślę, że nie tylko mnie. Zresztą, co tu dużo pisać – pozwólmy wersom przemówić za siebie:
Marznę żywymi kwiatami
Śnieg, który dziś sypie
szklistymi krupami
stawia opór moim nogom
razi ostrą bielą
W tamte zimy z tobą
padał śnieg zaczarowany
tańczący puch
dla moich stóp i oczu goniących
za skrzącymi się gwiazdkami
a czerwone tulipany
z ulicznych straganów
wyprostowane na mrozie
w cieple domu osuwały się
na rozchylone brzegi wazonu
Marznę żywymi kwiatami
na lutowym mrozie
Obraz prosty na pozór, a jakże przejmujący, jak wieloznaczny. Więcej nie trzeba. Mniej nie można. Każde słowo ma swoją wagę. I w tym właśnie tkwi sedno autentycznego poetyckiego kunsztu.
Opowiadania zawarte w drugiej części tomiku są swego rodzaju kluczem do utworów lirycznych Lidii Kosk. Dzięki nim, dzięki znajomości szczegółów biograficznych z życia autorki, możemy te strofy mocniej osadzić w rzeczywistości. W niczym to nie osłabia ich wymowy – mam wrażenie, że jest wręcz przeciwnie. Choć wiersze zawsze mają swoją historię, swoje konkretne miejsce wyznaczone punktem na osi życia ich twórcy – w oczach odbiorców, patrzących przez pryzmat własnych przeżyć i doświadczeń, stają się bezczasowe. A niektóre – wręcz ponadczasowe. Podobnie jak i same opowiadania – z których każde stanowi odrębną całość, a jednak w sumie dają nam obraz pięknego, choć burzliwego ludzkiego życia. Życia, przez które czytelnik – w ślad za autorką – przebiega, przefruwa na grzbiecie konia zwanego wspomnieniem.
Bo to nie konie. To pamięć jest skrzydlata. Dzięki niej możemy wciąż odwiedzać ludzi, miejsca i czasy, których już dawno nie ma.
Eliza Saroma-Stępniewska
Edward Dwurnik w Pałacu Herbsta w Łodzi
Korowód. Edward Dwurnik i widma historii
W Muzeum Pałac Herbsta w okresie wakacyjnym zaprezentujemy dzieła Edwarda Dwurnika, które wzbogaciły naszą kolekcję dzięki darowi profesora Romana Zarzyckiego. Ta wyjątkowa donacja stała się inspiracją do ponownego przyjrzenia się twórczości artysty w zderzeniu z tradycją polskiego malarstwa, z którą prowadził burzliwy dialog. Owo zderzenie to zarazem punkt wyjścia do refleksji nad naszymi narodowymi mitami, które Dwurnik krytycznie i ironicznie nieustająco eksplorował.
Wystawa to zaproszenie do odbycia fantasmagorycznej podróży. Nakładają się na siebie czasy, a my zderzamy się ze znanymi nam kadrami i motywami. Wśród anonimowych postaci pojawiających się na obrazach, które tworzą tytułowy korowód, wiele jesteśmy w stanie rozpoznać dzięki atrybutom czy emblematycznym gestom. Sięgamy do wiedzy historycznej, ale też zbioru wyobrażeń o minionych wydarzeniach. Ekspozycja konfrontuje nas z kulturowymi kliszami, narodowymi symbolami i polską pamięcią zbiorową.
Oglądając prace Dwurnika dostrzegamy echa niepodległościowych zrywów. Wybrzmiewają one w niewyidealizowanej przestrzeni, wśród codzienności, zwyczajności, brzydoty. Artysta, odwołując się do wielkich mistrzów i XIX-wiecznej narracyjności, zrywa z patosem i podręcznikową ilustracyjnością. Symbole wielkiej i wzniosłej przeszłości dla jego współczesnego bohatera nie są niczym więcej jak tylko elementem krajobrazu, obok którego przechodzi się obojętnie.
W pracach artysty dostrzegamy dowcip, szczerość, bezpośredniość, współodczuwanie, współuczestnictwo, ale i dystans. Dwurnik komentuje, ale nie poucza. Prześwietla jedną ze społecznych umów – dotyczącą tego, jak wykorzystujemy wiedzę historyczną oraz w jaki sposób chcemy utrwalać zbiór wyobrażeń i mitów o naszej przeszłości. O nas samych. Dwurnik odsłania to, co miało zostać ukryte, ściera puder. Jest ironiczny.
Tytułowy korowód odnosimy więc również do emblematycznych haseł związanych z polską kulturą, historią, tradycją. Ich nazywanie, rozpoznanie znaczeń może zrewidować naszą wizję historii i kulturowo utrwalonej pamięci. Prace Dwurnika proponują tu krytyczną perspektywę.
W ten sposób na ekspozycji skonfrontowane zostaną ze sobą m.in. takie prace jak Tiurma Dwurnika i Pochód ułanów polskich w 1830 Gierymskiego, Pijane głowy tego pierwszego z Ostatnim klucznikiem Horeszkowa Strzałeckiego, czy też Romantycy z Rannym kirasjerem i dziewczyną Kossaka oraz Sceną batalistyczną Pillatiego. Obrazy, z którymi skonfrontowane zostaną prace Dwurnika, pochodzą z kolekcji sztuki dawnej Muzeum Sztuki w Łodzi.
Bilet do Galerii Sztuki Dawnej upoważnia również do wstępu na wystawę Korowód. Edward Dwurnik i widma historii.
Rusza 22. Wędrowny Festiwal „Kolory Polski” Filharmonii Łódzkiej
Koncert Festiwalu „Kolory Polski” w Zelowie
Rozpoczynają się koncerty 22. Wędrownego Festiwalu „Kolory Polski” organizowane przez Filharmonię Łódzką. Na trasie tegorocznego festiwalu znalazł się również Zelów.
Zelowski koncert odbędzie się 21 sierpnia 2021 roku o godzinie 19.00 w kościele pw. Matki Bożej Częstochowskiej przy ul. H. Sienkiewicza 3.
Wykonawcami będą:
Sławomir Cichor – trąbka
Apertus Quartet w składzie:
Marta Kalińska – I skrzypce
Paulina Wielgosińska – II skrzypce
Małgorzata Sowierka–Chmiel – altówka
Maria Katarzyna Filipiak – wiolonczela
Program koncertu:
A. Banaszkiewicz – Koncert „Seeking The Answer” na trąbkę i kwartet smyczkowy
Utwory w opracowaniu M.K. Filipiak:
P. Mascagni – Intermezzo z opery „Cavaleria Rusticana”
G.F. Haendel – Aria „Lascia ch’io pianga” z opery „Rinaldo”
V. Bellini – Aria „Casta Diva” z opery „Norma”
F. Schubert – Pieśń „An die Musik”
F. Schubert – Serenada „Ständchen”
G. Gershwin – „Nice Work If You Can Get It”, „Summertime” z opery „Porgy and Bess”
Wstęp na koncert wolny
___________
Fot. Apertus Quartet Sławomir Cichor, fot. z archiwum artysty. Apertus Quartet, od lewej: Maria Katarzyna Filipiak, Paulina Wielgosińska, Marta Kalińska, Małgorzata Sowierka-Chmiel, fot. Dariusz Kulesza.
Muzeum Stefana Żeromskiego, Ciekoty, 2-3 lipca 2021 roku
Jubileusz 100-lecia Związku Literatów Polskich w Ciekotach
Jubileusze mają to do siebie, że stwarzają możliwości do wspomnień, do zastanowienia się nad upływającym czasem, do analizy tego, co było dobre, a co złe, do pewnych przemyśleń co do przyszłości. W roku ubiegłym Związek Literatów Polskich obchodził 100-lecie swojego istnienia. Początkowo nazywał się Związek Zawodowy Literatów Polskich i został założony 14 maja 1920 roku z inicjatywy, a potem pierwszego prezesa – Stefana Żeromskiego.
Ubiegłoroczna pandemia spowodowała, że zapowiadane uroczystości jubileuszowe odbywały się z pewnymi ograniczeniami. Chociaż było wiele pomysłów – nie tylko w Warszawie, ale także w różnych oddziałach ZLP, niektóre z nich nie odbyły się wcale. Nie przeszkodziło to w poszukiwaniu „złotego środka” – jak godnie uczcić ten zacny jubileusz.
Jeden z takich pomysłów narodził się w głowie krakowskiej poetki, Ireny Kaczmarczyk. Ufundować w Ciekotach – miejscu tak ważnym dla Żeromskiego, jak i samego związku – obelisku, ławeczki literackiej i zagajnika literackiego ze stoma jodłami. Pomysł natychmiast podchwycił i przyłączył się do realizacji prof. Waldemar Hładki, lekarz, krakowski poeta, prezes Unii Polskich Pisarzy Lekarzy.
Zorganizowanie tak wielkiego przedsięwzięcia wymagało ogromu pracy i zachodu, bo trudno sobie wyobrazić, żeby takie działania nie wymagały nadzwyczajnego zaangażowania. Tego typu zadania wymagają wielu rozmów, pozwoleń, akceptacji, projektów, setek przejechanych kilometrów, by nie wspomnieć o tym, co najważniejsze – środków do realizacji pomysłu. Do pomysłodawców dołączyła prof. Anna Pituch-Noworolska, prezes krakowskiego oddziału ZLP. Po licznych rozmowach z władzami gminy, dyrekcją Szklanego Domu Muzeum Żeromskiego w Ciekotach, a także prezesem Zarządu Głównego ZLP Markiem Wawrzkiewiczem, pomysł udało się urzeczywistnić.
Uroczystość odsłonięcia obelisku upamiętniającego 100-lecie ZLP, zagajnika literackiego i dwóch ławeczek literackich (jedna Unii Polskich Pisarzy Lekarzy, druga Związku Literatów Polskich) odbyła się 2 lipca br. w ramach festiwalu Otwarte Książki. Pogoda dopisała znakomicie, a przybyli goście mogli uczestniczyć w tym niezwykłym, kulturalnym wydarzeniu. Zjechali więc poeci i pisarze należący i do Związku Literatów Polskich, i do Unii Polskich Pisarzy Lekarzy. Przybyli goście z Warszawy, Krakowa, Gliwic, Kielc, Nowego Sącza, Zelowa, Głuchołaz. Była licznie zgromadzona publiczność z ościennych miejscowości. Wydarzenie uświetnił koncert poetycki w wykonaniu Ireny Kaczmarczyk, Anny Pituch-Noworolskiej (obie panie czytały wiersze współczesnych poetów polskich), a muzycznie koncert oprawił Waldemar Hładki, prezentując swoje umiejętności w grze na gitarze, flecie i kurantach chińskich.
To głównie dzięki prof. Waldemarowi Hładkiemu uroczystość mogła dojść do skutku, dzięki jego osobistemu zaangażowaniu i prywatnej donacji... Dzięki takim ludziom jest nadzieja, że można jeszcze zrobić coś niezwykłego, bez wsparcia wielkich instytucji, chyba że tą instytucją jest sam Waldemar Hładki...
Andrzej Dębkowski
Letni Salon Artystyczny Beaty Anny Symołon zaprasza
Lipcowe spotkanie literackie
5 lipca (poniedziałek), godz. 18.00, Letni Salon Artystyczny B. A. Symołon – spotkanie z profesor Alicją Zemanek – historykiem nauk przyrodniczych UJ i poetką; FB Centrum Kultury Dworek Białoprądnicki
8 lipca (czwartek), godz. 18.00, Salon Artystyczny B. A. Symołon – „W kolejce po ciało” – spotkanie z Janem Pichetą z udziałem Bożeny Boby-Dygi; FB Centrum Kultury Podgórze – Klub Wola Duchacka
12 lipca (poniedziałek), godz. 18.00, Letni Salon Artystyczny B. A. Symołon – promocja almanachów „Ogrody Poetyckie” pod red. Marka J. Stępnia i Marka Dudka z udziałem zaproszonych autorów FB Centrum Kultury Dworek Białoprądnicki
13 lipca (wtorek), godz. 18.00, Salon Artystyczny B. A. Symołon – spotkanie poetyckie z Marcinem Urbanem; oprawa wokalno-muzyczna Barbara Leśniak; FB Centrum Kultury
Miejski Dom Kultury w Zduńskiej Woli i Klub Literacki TOPOLA zapraszają
X Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Feliksa Rajczaka
Miejski Dom Kultury w Zduńskiej Woli i Klub Literacki TOPOLA zapraszają do udziału w X Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Feliksa Rajczaka.
- Celem konkursu jest: podkreślenie roli i rangi wielu działań kulturalnych w dziedzinie literatury, stworzenie możliwości do publicznych kontaktów i konfrontacji, uczczenie pamięci patrona konkursu, będącego inspiratorem wielu działań kulturalnych na terenie byłej Ziemi Sieradzkiej, obecnie regionu woj. łódzkiego.
- Konkurs odbywa się co trzy lata.
- W konkursie mogą wziąć udział autorzy bez względu na przynależność do klubów, związków i stowarzyszeń twórczych, którzy ukończyli 16 lat.
- Warunkiem udziału w konkursie jest dostarczenie od 3 do 5 utworów poetyckich oznaczonych godłem (słowna lub cyfrowa identyfikacja autora (wyłącza się imię / nazwisko, obrazki lub grafiki).
- Utwory można nadsyłać pocztą tradycyjną lub pocztą elektroniczną:
- a) nadsyłanie pocztą tradycyjną Każdy utwór prosimy wydrukować w 3 egzemplarzach i oznaczyć godłem. Do nadesłanych utworów należy przesłać kopertę opatrzoną tym samym godłem, w której znajdują się: imię i nazwisko autora prac, rok urodzenia – dotyczy osób niepełnoletnich, adres zamieszkania, adres e-mail, telefon kontaktowy. Do przesyłki należy dołączyć czytelnie podpisane oświadczenie: (Zał. Nr 1 do Regulaminu: https://www.mdk-zdunskawola.pl/wp-content/uploads/2021/05/Regulamin-X-Og%C3%B3lnopolskiego-Konkursu-Poetyckiego-im.-Feliksa-Rajczaka.pdf
Prace należy przesłać na adres: Miejski Dom Kultury w Zduńskiej Woli, pl. Wolności 26, 98-220 Zduńska Wola, z dopiskiem Konkurs F. Rajczaka.
- b) nadsyłanie pocztą elektroniczną:
PLIK 1. Utwory należy nadesłać w formie cyfrowej (pliki tekstowe w formacie doc., docx.), jako załącznik do e-maila, o temacie Konkurs im. F. Rajczaka, na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Każdy wiersz w pliku powinien być oznaczony godłem.
PLIK 2. Dane autora, tj. imię i nazwisko, rok urodzenia – dotyczy osób niepełnoletnich, adres zamieszkania, adres e-mail, telefon kontaktowy.
PLIK 3. Należy zamieścić w nim zeskanowane (może być zdjęcie), czytelnie podpisane oświadczenie, które stanowi załącznik do niniejszego Regulaminu.
- Utwory nie mogą być, do czasu ogłoszenia wyników, publikowane i nagradzane.
- Tematyka utworów jest dowolna.
- Termin nadsyłania prac upływa 30 października 2021 roku. W przypadku wysyłki pracy konkursowej pocztą tradycyjną decyduje data stempla pocztowego.
- Jury konkursu (w skład którego wejdą znani w środowisku literackim poeci – 3 osoby) powołane przez organizatorów, dokona oceny nadesłanych utworów, przyznając laureatom nagrody pieniężne (pula nagród 6000 złotych). Ogłoszenie wyników oraz podsumowanie konkursu przewidziano na listopad-grudzień 2021 Organizatorzy nie zwracają nadesłanych prac. Nagrody odbierane są przez laureatów konkursu osobiście na podstawie niezbędnych protokołów.
- Do czasu wyłonienia zwycięzców dane osobowe autorów nie będą znane jurorom.
- W związku z koniecznością osobistego odbioru nagród Organizatorzy zwracają laureatom konkursu koszty podróży na podstawie biletów komunikacji krajowej (tylko w granicach Polski), a w przypadku dojazdu samochodem prywatnym pokrywają koszty nie wyższe niż cena najtańszego biletu na trasie zamieszkania i siedziby Organizatora. Podstawą wypłaty jest wówczas stosowne oświadczenie uczestnika Konkursu wraz z informacją uzyskaną od przewoźnika dotyczącą cen biletów na danej trasie.
- Poprzez udział w konkursie uczestnik wyraża zgodę na zastosowanie się do niniejszego Regulaminu, którego integralną część stanowi Zał. nr 1.
- Niewypełnienie wymogów formalnych, zawartych we wszystkich punktach Regulaminu, powoduje odrzucenie nadesłanych prac bez oceny merytorycznej.
- Niniejszy Regulamin jest dostępny na stronie internetowej: www.mdk-zdunskawola.pl
- Wszelkie mogące powstać na tle niniejszego regulaminu kwestie sporne rozstrzyga w sposób ostateczny Jury konkursowe działające w imieniu organizatorów.
- Organizatorzy nie odpowiadają za uszkodzenia nadesłanych utworów, powstałe w wyniku transportu pocztowego, ani też uszkodzenie lub niedostarczenie wiadomości e-mail w wyniku nieprawidłowego działania sieci teleinformatycznych i serwerów.
- Szczegółowe informacje i odpowiedzi na pytania można uzyskać pod nr tel. 43 823-25-92 wew. 26/27.
Nowa książka Elżbiety Śnieżkowskiej-Bielak
Wieloskrzydłowa poezja
Wieloskrzydłowa, wielokrotnie złożona to praca. Na pięćdziesięciu stronach mamy miniatury filozoficzne tego, co wypełnia życie. I nie tylko; także tego, co je otwiera ku przyszłości. Można by się najpierw zająć problematyką, jak już wspomniano, rozległą...
Ale to poezja. Poezja Autorki, która myśli językiem ojczystym, niebywale pięknym, i dała temu wyraz w różnych gatunkach literackich. Zatem: język. Jest znakomity, celny, z lekka metaforyzowany, nastawiony na pointowanie, ale nienatarczywe. Umiar. Ta książka to próba umiaru. Można by to odnieść do różnych sfer formy. Zwróćmy więc uwagę na formę wierszową. Rytmizacja jest cechą każdej poezji, także prozy poetyckiej. Tu mamy tok wierszowy. Wiersz wolny, ale z rzadka, umiejętnie, porządkowany oddalonymi rymami.
Podział na tetra- lub tryptyki. Niezwykle precyzyjny, świetnie, choć i nieco przewrotnie sygnalizujący ich zawartość. Mimo woli nasuwa się pojęcie stosowane popularnie w rzeźbie, malarstwie, sztukach plastycznych. Oczywiście ten podział naturalnie koresponduje z tytułem tomu. Ale jeśli Autorka pisze do wszystkich, a nie tylko dla doświadczonych czytelników poezji, czy nie lepiej byłoby w tym układzie zastosować nazw ojczystych: trzy lub cztery wiersze. Zastosowana nomenklatura w szerokim odbiorze czytelniczym (a życzę takiego odbioru tej i innym pracom Autorki) ociera się o pewną koturnowość. Nadaje pewną sztywność językowi, dodajmy jednak zaraz – rekompensowaną przez zawartość poszczególnych tekstów. Po prostu – o ich treść.
Przyjrzyjmy się tej „treści”, czy tym „treściom” – na przykładach.
Zaczynamy od „Kreatywnych”. Celnie przedstawiony obraz rzekomej kreacji, opartej na powierzchownej recepcji mediów, a prowadzącej do bolesnej samotności.
Podobnie przedstawiony obraz „Domu”, który zamiast ostoi staje się też elementem biegu, biegu „dokąd?” Otóż nie wiadomo dokąd... Nawet „Miłość” nie przynosi prawdziwej, trwałej radości, skoro nadaje się w końcu do zapisu w „skórzanym terminarzu”, a bliskość jest „za ścianą” i to jeszcze wzmocnioną ekranem telewizora.1
Kolejne „wiersze biblijne” – o żonie Lota, Abrahamie i Hiobie – to bodaj najcelniejszy fragment książki. Ten przekład starożytności na współczesność to majstersztyk. Świetnie umieszczony w strukturze pracy po czterech obrazach „Współczesności”.
Trzy „Borowickie kuranty” sytuują nas miedzy regionalizmem a uniwersalnością. Martyrologia kłania się wierze i miłości. „Miłości” tej największej, bo Matczynej – od „Czarnej Madonny z Jasnej Góry”.
Motyw Maryjny wystąpi także w wierszach „o kapliczkach”, z których bodaj najlepszy jest „Zachwyt”, może mimowolnie, a może i intencjonalnie nawiązujący do takiego oto tekstu ks. Jana Twardowskiego:
Nie malujcie Matki Bożej w stajence betlejemskiej
Stale tylko na niebiesko i różowo
Z niebieskimi oczami
Ni to ni owo
Tyle było wtedy w Betlejem złotego nieba
Aniołów białych w oknie
Pstrokatych pastuszków za progiem
Założę się, że ktoś świece zapalił
Przed brązowym żłóbkiem
Jak czerwoną lampkę przed Bogiem
Osiołek podskakiwał na czarnych kopytkach
Wół seplenił w filetowym cieniu
Święty Józef rudych proroków kąpał
W srebrnym strumieniu
– Nim Ci Mamusiu – myślał Jezus –
Kupią koronę
Lepiej Ci w zwykłej szarej bluzce
W kropki zielone.2
I oto wtargnął w strukturę książki „Tryptyk o tworzeniu”. Dowiadujemy się, skąd Poetka bierze inspirację, siły, by „pustą kartkę” zapełnić, by trafić „piórem w słowo”. Odważnie brzmi ta końcowa deklaracja, iż wszystko pochodzi w jej twórczości od „Słowa , które było na początku”. Śledzimy ten proces, który „zmienił krwioobieg” i „trwa w kiełkowaniu wierszy”, a Dawcy – na szczęście – pisarka „śpiewa hymn wdzięczności”. Nie mamy zatem wątpliwości, że poezja jest iskrą Bożą...
Z cyklem „Paryskim” badacz twórczości trzech wieszczów mógłby oczywiście polemizować, ale dostojniej będzie okazać wdzięczność. Za motto z Mickiewicza, za powtórne wymienienie Pierwszego Wieszcza, za Norwida i Szopena. Za wspomnienie naszej historii najnowszej.
W „Chorwacji” widzi Autorka przede wszystkim Górą Świętego Eliasza, niejako patronującą nad Adriatykiem. Gdyby w tym miejscu pojawił się obraz z „Przemienienia Pańskiego” na Górze Tabor, w którym tak znakomitą rolę odegrał Eliasz? No, ale nie ingerujmy w tekst. Podkreślmy jego niezwykłe walory językowe. Oto dwa zdania, które mogą być miarą celności poetyckiego słowa:
A morze łapczywie spija krople deszczu...
Chorwacka noc powierza swój lśniący kryształ morzu.
Trzy słowa o ojczyźnie zasługują na krótki choćby komentarz:
Wiara, nadzieja i miłość – te trzy przywołane atrybuty Polski brzmią w tej poezji naturalnie, mimo ich nieco patetycznej wymowy. Autorka wierzy, ma nadzieję i kocha. Nie ma tu wątpliwości. Toteż i „Moja Polska” wybrzmiewa głęboko – którą – właśnie – kocha się – na przekór, ale i naturalnie.
Inaczej – „Zapłata”. Darowałabyś sobie, Droga Elżbieto, te odwety. „Zemstę zostaw Bogu”, jak to powiedział Skrzetuski do Rzędziana w finale „Ogniem i mieczem”.
Dla niepodległości mamy cztery wiersze. Specjalnie dla „Niepodległej”. Wszak minęła ważna rocznica.3 Inicjalny wiersz pt. „Wskrzeszona” napisany jest równym tokiem, dokładnie rymowanym. Nadaje się do recytacji, także zbiorowej. Nawet do pieśni. Wskrzeszenie Polski jak Chrystusa to zwrot celny, ale i bardzo odważny. „Chrystus zmartwychwstał jest” raz i na zawsze. Ze wskrzeszeniem Polski nie bywa tak jednoznacznie. Autorka daje temu wyraz także i w tej książce.
Trzy wiersze o jesieni mają formę klasycznych sonetów. Z ich układem stroficznym i refleksyjnym. Ale najlepszy jest przyklejony do tryptyku wiersz czwarty – o „Wrześniowym wschodzie słońca nad górami”. Oto fragment – o słońcu właśnie:
Wyjrzało ciemnozłote, przez mgły się przebiło
Rozsypało na góry blaski rozmaite
I trochę niewyspane znów wśród chmur się skryło
By rozświetlić obłoki w mgłach rannych umyte.
To już mistrzostwo języka i wiersza.
Motywowi miłości patronuje „Tetraptyk zimowy”. Miłość krzyżuje się z samotnością; jej tłem jest ruch ludzki, ale i przyroda. A wszystko sumuje ostatecznie Święty Walenty, ale nie radosny, nie krzykliwy bynajmniej, lecz dumający o największej tajemnicy istnienia. Bo oto – „przysiadł na pniu w srebrnym szronie”.
Zamknijmy te analityczne rozważania przywołaniem jednego z wierszy cyklu o „...przemijaniu”. Oto ów „Cieplicki sonet pachnący tęsknotą”:
W środku dłoni jak kropelkę deszczu
Kołyszę tęsknotę do gwiazd nad Karkonoszami
I wzrokiem niecierpliwym z daleka ją pieszczę
Kształt Szrenicy widzę z porannymi mgłami
Po parku z dzieciństwa widzianym bezkreśnie
Przebiegam najczulej pieszcząc każde drzewo
Widzę małą dziewczynkę tańczącą jak we śnie
Rękę ojca twarz matki i znajome niebo
Jakże daleko teraz te słoneczne chwile
Zapach łąki skoszonej szmer Wrzosówki cichy
Roztańczone wśród kwiatów w powietrzu motyle
Niebieszczące się dzwonków nad trawą kielichy
I taki czas bezpieczny lekki bez cierpienia
I księżyc który noce w kraj baśni zamieniał.
To ukłon wobec Mickiewiczowego wspomnienia „kraju lat dziecinnych”, w którym otwiera się inspiracja twórcza. I trwa. I miejmy nadzieje, że przyniesie kolejne interesujące dokonania pióra Autorki recenzowanego tomu.
prof. dr hab. Henryk Gradkowski
___________________
1 Autorka nie wie, więc niech się dowie , że ten wiersz mimowolnie napisała dla recenzenta...
2 „W kropki zielone”. W: J. Twardowski , „Nowe patyki i patyczki”. Zebrała i opracowała Aleksandra Iwanowska. Poznań 2012, s. 26.
3 Tu odrobina snobizmu recenzenta: Też napisał książkę na stulecie odzyskania niepodległości...