Nowości książkowe

 

Plakat

Tadeusz Zawadowski

 

Zmagania Olgi Lalić-Krowickiej z demonami

 

Olga Lalić-Krowicka to postać powszechnie znana w literaturze polskiej i nie tylko. Jest ona autorką blisko 20 książek zarówno poetyckich jak i bajek oraz dramatów, które tłumaczone były na kilkanaście języków, w tym na angielski, niemiecki, słowacki, białoruski, litewski i na większość szeroko rozumianych bałkańskich. Sama jest również tłumaczką i to dzięki jej tłumaczeniom ukazało się wiele książek polskich autorów w tych właśnie krajach. Olga ma pochodzenie polsko-serbskie, ale urodziła się na terenie obecnej Chorwacji. Jako dziecko była świadkiem okrucieństw, jakich nie oszczędziła jej przewalająca się przez te tereny wojna domowa; na jej oczach runął pod naporem bomby rodzinny dom. Taka trauma musi odcisnąć swoje piętno na człowieku, zwłaszcza na tak wrażliwym jak przyszła poetka. Twórczość Olgi znam od lat i z łatwością odnajduję w niej ślady tamtych ran.

Leżą przede mną jej dwa najnowsze tomiki poetyckie: jeden serbsko-polski wydany w Belgradzie pod tytułem Opowiadaj mi o świecie i drugi wydany w Warszawie pt. Sznycel i filozofia róży.

Ten pierwszy to zbiór wierszy, który autorka podzieliła na trzy części, poprzedzone wierszem Modlitwa do Anioła Stróża. Pełni on w tej książce funkcję prologu, jakby pewnego drogowskazu, który naprowadza czytelnika na wskazane przez poetkę tory: Aniele, Aniele, Aniele,? / Ty, Ty, Ty / chroń skrzydłami Swymi / cierpienia tych, / którzy wśród kwiatów / odnajdują łzy. Poetka celowo używa powtórzeń, chcąc w ten sposób podrażnić czytelnika, wyostrzyć jego wrażliwość. Druga część to też zaledwie trzy wiersze, ale za to jak przejmujące... Przytoczę fragment z zatytułowanego Ziemia to tylko nieznany grób: (...) walczą odważni chłopcy / giną i kochają / a ty niebo zabierz wszystko / żeby już nikt nie cierpiał (...).

Druga część to 6 wierszy adresowanych do Boga, stanowiących formę modlitwy poetki o ocalenie Dobra, zarówno w otaczającym ją świecie, jak i w niej samej. Tragiczny w swej wymowie jest wiersz kończący tę część pt. Światło: (...) wiem że upadnie świat / Ale po to jest Wielki Dzień żeby wstał (...) . – Tragiczny ale przecież i dający nadzieję...

Trzecia, najobszerniejsza część, to prawie sześćdziesiąt stron poezji o charakterze egzystencjalnym. Dużo w nich bólu i odniesień do przeszłości: rzeczywistość z okruchów przeszłości / buduje pomnik („Pomnik”, s. 66). Mnie osobiście bardzo utkwił w pamięci wiersz pt. Mężczyzna w płaszczu przychodzi tylko pod niebem ze strony 64: za dużo czerwonych gwiazd / za mało białych aniołów / i znowu k. przychodzi z bukietem goździków.

Dużo w tych wierszach niezgody na panującą znieczulicę w stosunku do ludzkich tragedii: gdy opowiadał / o własnej tragedii / pękała / ze śmiechu („Europejskie haiku”, s. 96). Poetka nie godzi się na taki stan rzeczy: (...) w moim sercu mały partyzant / Strzela rzuca ucieka szuka („Ukryty wiersz”, s. 80); czuje się w nim zagubiona i samotna: (...) Sama jestem. Ogarnięta przez „nic” („Witam”, s. 68).

Drugi tomik to niemal jeszcze ciepły od farby drukarskiej quasi poemat liryczny pt. Sznycel i filozofia róży. Jego kompozycja jest dość swobodna, zaś autorka skupia się przede wszystkim na opisaniu doznań i  wrażeń opisanych z perspektywy własnego doświadczenia. Podzieliła go na 12 rozdziałów, a  każdemu nadała oddzielny tytuł. Zawierają one wiersze układające się w pewną całość powiązaną wspólnym tematem. Łączy je również ból, który jest niemal wszechobecny w tej poezji. To on jest jej spoiwem. Pojawia się nawet w chwilach i miejscach najmniej spodziewanych. Nie trudno się temu dziwić po doświadczeniach poetki, o których pisałem na wstępie. Ich obraz powraca jak zła mantra: mój dziesięcioletni chłopiec / mający na imię Ból / chyba chce powrócić, tam skąd wyszedł / czyli z mojego wnętrza (s. 8). To one w dużej mierze inspirują ją do pisania: gdyby nie ból / to nie byłoby weny (...) rana ranie mówi / że jesteśmy ludźmi (s. 12).

W wielu wierszach Olgi Lalić-Krowickiej pobrzmiewają echa wojny bałkańskiej; są jak zły sen, który budzi w środku nocy i tuła się po duszy za dnia: dzięki za drabinę / sprowadzającą mnie z niebios na pole minowe (s. 22). Wojenne rekwizyty pojawiają się nawet przy opisywaniu osobistych relacji: strzelaliśmy do siebie ja chorym mózgiem ty rozsądkiem (s. 22). Autorka Sznycla i filozofii róży pragnie obudzić się i więcej nie myśleć o wojnie: obudź się obudź miła / żebyś za dużo nie  śniła (s. 61); odnaleźć w otaczającej ją rzeczywistości, ale zderza się z murem niezrozumienia i wrogości: nikt nie pyta czy się boisz / każdy wierzy że upadniesz (s. 56).

W chwilach zwątpienia w ludzi przywołuje w wierszach obraz swojej matki i słonecznej Dalmacji, w której się urodziła. Szuka ocalenia w miłości: kiedy ujrzałam wnętrze twych oczu / odwróciłam sen ku jawie (s. 27) i w poezji, ale i ona czasem niesie zwątpienie: wierzyłam słowom / wierzyłam literom / ale nie wierzyłam w poezję (s. 54).

Poezja Olgi Lalić-Krowickiej jest przepełniona bólem i mirażami tragicznych doświadczeń z dzieciństwa. Nie pisze o nich wprost, ale są one na tyle wyraziste, że czytelnik nie ma problemów z ich odczytaniem. Zwłaszcza, że i dzisiaj tuż za naszymi granicami giną ludzie, a w najlepszym razie tracą dobytek życia. Wojna zawsze niesie zniszczenie, zwłaszcza w ludzkich sercach i pozostaje w nich na długo po jej fizycznym zakończeniu. Zmienia psychikę, sposób widzenia świata i utrudnia odnalezienie się w nim na nowo. Stąd też wiersze zawarte w obu omawianych zbiorach pełne są tragizmu, który podkreśla również forma zapisu. Autorka często stosuje rwaną – niczym odłamki bomb – frazę, powtórzenia, które mają za zadanie skupienie na sobie szczególnej uwagi czytelnika, czy też zamiast pełnych zdań zaledwie ich imiesłowy. Są to książki, których lektura rozbudza w nas ludzką wrażliwość i niezgodę na zło. Stąd też polecam gorąco ich lekturę.

Tadeusz Zawadowski

 

________________

Olga Lalić-Krowicka, Prićaj mi o svetlu. Opowiadaj mi o świetle. Belgrad 2021, s. 102.

Olga Lalić-Krowicka, Sznycel i filozofia róży. Wydawca: Złota Kolekcja. Warszawa 2023, s. 64.