Nowości książkowe

 

Plakat

Elżbieta Śnieżkowska-Bielak

 

Opowieści z kuferka prababci

 

Stare przysłowie mówi, że „Przypadki chodzą po ludziach”, jednak ja twierdzę, że w życiu nie ma przypadków i los kieruje nas tam, gdzie właśnie w danej chwili powinniśmy się znaleźć.

Tak było w moim przypadku. Latem 2021 roku wydałam powieść dla młodzieży Odkrywcy zapomnianych śladów, w której dzieci z Dolnego Śląska szukają swoich korzeni i odkrywają ślady najnowszej historii, rozmawiając ze swoimi krewnymi babciami, dziadkami, prababciami oraz innymi seniorami o najnowszej, bardzo skomplikowanej historii Polski, a we wrześniu tego samego roku nawiązała ze mną kontakt Fundacja Odtworzeniowa Dziedzictwa Narodowego z Krakowa, która zajmuje się odkrywaniem polskich śladów i polskiej historii na Kresach Wschodnich, m.in. na Litwie.

Poproszono mnie o podarowanie książek na nagrody w jednym z konkursów organizowanym przez Polską Szkołę Wirtualną na Litwie i tę właśnie Fundację. Książki posłałam. Dowiedziałam się przy okazji, że planowany jest konkurs Droga do wolności – dzieje przodków walczących o wolność Rzeczypospolitej, w którym mają wziąć udział uczniowie polskojęzycznych szkół na Litwie. Zaoferowałam swoją pomoc w sprawdzaniu i korygowaniu prac, podpowiedziałam kryteria ocen i moją propozycję przyjęto.

Przez kilka miesięcy czytałam ze wzruszeniem prace dzieci, które z wielką prostolinijnością opowiadały o losach swoich przodków, którzy brali udział w wielu akcjach zbrojnych, w tym w Akcji „Burza”, czy też Akcja „Ostra Brama” w walce o Polskę i o polskość Wileńszczyzny. Zaproszono mnie do uczestnictwa w jury tego konkursu.

Konkurs podsumowało wydanie książki pokonkursowej VII edycji  z serii Z kuferka prababci, której pomysłodawcą jest Pan Marcin Niewalda – Prezes Fundacji Odtworzeniowej Dziedzictwa Narodowego i redaktor naczelny portalu „Genealogia Polaków”. W książce tej zamieszczono moje posłowie, w którym zwracam się z gratulacjami do młodych Autorów.

Na początku listopada 2022 roku Koleżanki z Wirtualnej Szkoły Polskiej na Litwie zwróciły się do mnie znowu o pomoc. Zostałam korektorem prac i redaktorem książki pokonkursowej, IX już edycji serii Z Kuferka Prababci pod tytułem Wszyscy sami swoi – losy zesłańców i wygnańców polskich z Kresów Wschodnich. Wydawcą książki, jest Fundacja Odtworzeniowa Dziedzictwa Narodowego w Krakowie.

Pracę rozpoczęłam natychmiast, zbierając prace uczniów, poprawiając pisownię i gramatykę, dokonując redakcji całej książki. W konkursie wzięło udział 19 uczniów w trzech grupach wiekowych: 12 lat, 14-15 lat i 16-19 lat.

Prace były pisane pod kierunkiem nauczycieli szkół polskojęzycznych na Litwie i miały bardzo wysoki poziom. Chciałabym napisać słów parę o kilku najlepszych pracach z tej edycji. Oto wzruszający fragment pracy czternastolatka Daniela Kołby, który opisuje losy swego pradziadka Mieczysława Gradzewicza: – W czasie Drugiej Wojny Światowej był wydany przez swego sąsiada za służbę w Armii Krajowej i został wywieziony do Kaługi. Wieziono więźniów w wagonach bydlęcych. W tym czasie Mieczysław Gradzewicz już był slaby i chory, ponieważ męczono ich i dokuczał brak pożywienia. Z tego powodu oprawcy postanowili go wyrzucić z pociągu, by sam umarł. Lecz nie spełniły się ich oczekiwania, przeżył i wrócił do domu. Lecz na tym jego horror, czyli życiowa historia się nie skończyła. Po pewnym czasie znów był zdradzony przez tego samego sąsiada i wydany bolszewikom. Teraz został pojmany i męczony w kościele w Miednikach. Znowu spotkał go los niewolnika, znęcano się nad nim i głodzono. Karmiono tam więźniów tylko trawą, a łupiny od ziemniaków były od święta. W czasie przewózki więźniów do innego miejsca stał się cud i Mieczysławowi Gradzewiczowi udało się uciec...”.

Inna, praca dwunastoletniej Marzenki Karneckiej, która opowieść o przeszłości zaczyna od spaceru z dziadkiem po kwitnącym sadzie: – W 1951 roku miałem tylko 3 latka. Żyłem z rodzicami i dziadkami. Domek mieliśmy i ziemi 20 ha oraz trochę bydła i sadu 2 ha także. Pracowaliśmy od rana do wieczora. Ale pewnego dnia przyjechała ciężarówka, wysiedli z niej dwaj żołnierze i przedstawiciel władzy sowieckiej. Na zbieranie się dali parę godzin. Powiedzieli, że nasza rodzina powinna być wywieziona na Sybir. Zrobili opis wszystkiego, co było w naszym domu. Mieliśmy 4 krowy, konie 2 i świnie. Pozwolono jednego prosiaka ubić, zasolić i ze sobą wziąć. Byłem małym dzieckiem, więc nie mogłem zrozumieć, jakie nieszczęście nas spotkało. Nawet z całą rodziną nie mieliśmy czasu  się pożegnać...

Dominik Tomaszewicz opisuje wstrząsające losy siostry swojego pradziadka: – Mój pradziadek, Jan Żyndul, miał siostrę Jadwigę. Wyszła ona za mąż za Gryszela (imienia dziadek niestety nie pamięta). (...) Gdy rozpoczęły się represje stalinowskie, wielu okolicznych mieszkańców zesłano na Syberię. Straszny los nie ominął i rodziny Gryszelów. Ich również zesłano. (...) Warunki życia były okropne. Jadwiga powtarzała trzy wyrazy: praca, chłód i głód. Pracowali w lesie przy srogich mrozach. Rąbali, ociosywali, nosili lub ciągali bierwiona. Opowiadała, że nie mieli siekier, więc odrąbywali łopaty i tymi tępymi łopatami ciosali drzewa. Mieszkali w ziemiance...

Czternastoletnia Karolina Jewsa  pokazuje w swojej pracy nieludzką ziemię w Workucie, gdzie został zesłany jej krewny: – W piękny, słoneczny dzień, wczesnym rankiem, Antoni zbierał się jak zwykle do pracy. Był lipiec 1945 roku. (...) I nagle rozlegają się głośne stukania, walenie nogami w drzwi i wrzaski, żeby wpuścić do środka! Przestraszony Antoni otwiera je i do mieszkania wbiegają rosyjscy żołnierze. Młodszego brata zmuszają pokazać, gdzie są jakieś cenne przedmioty, a starszego wsadzają do wojskowej ciężarówki i gdzieś wiozą. Jechali w ciszy. Bał się nawet głośno oddychać. Po drodze zajeżdżali do innych domów, z których także zabierali młodych chłopców i mężczyzn. Potem, po wielu dniach męczącej jazdy w „tiepłuszkach”, przybyli do Workuty. Tam dowiedzieli się, że są osądzeni, według 57 artykułu, jako „wrogowie narodu” i skazani na 7 lat ciężkich prac przy budowie drogi kolejowej do Moskwy.

Szesnastoletnia Ewelinka Korwel całe swoje opowiadanie zbudowała na opisie czerwonego wagonu, który jej bliskim przypomniał wywiezienie na Syberię brata jej babci: – Miejscowość, w której mieszkam ze swoją rodzinką, znajduje się niedaleko Nowej Wilejki, dzielnicy Wilna. Kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką, często przyjeżdżaliśmy tam z babcią na zakupy. Lubiliśmy wtedy z moim stryjecznym bratem bawić się w pobliżu starego, czerwonego wagonu, który stał osobno na torze stacji kolejowej. Czasem nawet właziliśmy do niego. Było w nim dosyć ciemno, bo małe, zakratowane okienko słabo oświecało pomieszczenie. Wiele lat później dowiedziałam się, że nie było to miejsce odpowiednie dla  dziecięcych zabaw, bo w latach czterdziestych XX wieku wywożono nim niewinnych ludzi na Syberię i do innych miejscowości w głąb ZSRR. Teraz obok niego postawiono pomnik zesłańcom, a drewniany wagon przyczepiony do lokomotywy chroni przed zniszczeniem szklany dach. Właśnie w takim był wywieziony z Litwy bohater mojego opowiadania – Franciszek Zadranowicz...

Te trudne losy przodków opisane dziecięcym lub młodzieńczym językiem we wspomnieniach pełnych bólu i cierpienia, ale także nieustannej nadziei na poprawę losu i poprawę świata zasługują na naszą uwagę i na nasz szacunek. Polacy z Kresów, którzy nie potrafili opuścić rodzinnej ziemi, ponieważ ją ukochali i od pokoleń uprawiali, mieli niezwykle trudne życie, a jednak zachowali piękno ojczystej mowy, wiarę, tradycje i obyczaje oraz polskość, którą przekazali najmłodszemu pokoleniu.

Konkursowi patronowała medialnie Pani Poseł Elżbieta Duda, wspierał Narodowy Instytut Wolności i Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie, a wydawcą była Fundacja Odtworzeniowa Dziedzictwa Narodowego i portal „Genealogia Polków”, jak również przyłączyli się:  Gimnazjum św. Rafała Kalinowskiego w Niemieżu IPN, Samorząd Wileński i Ambasada RP w Wilnie.

Elżbieta Śnieżkowska-Bielak