Elżbieta Musiał
By historia się nie powtarzała
Deskrypcja wojny w wierszach Tadeusza Zawadowskiego, czyli gdy prześpi się wszystkie budziki
Wiersze Tadeusza Zawadowskiego są dojmujące. Poszczególne utwory, a nade wszystko ich suma budują przenikliwe studium człowieka najpierw stopniowo pozbawianego wolności, przez którego na koniec przetacza się bezwzględność wojny. Przedstawienia z trylogii „budzikowej” („budzik z opóźnionym zapłonem” z 2019 roku, „dopóki budzik tyka” z 2020 oraz „raport z czasów zarazy” z 2021) na wielu poziomach i w różnych aspektach sygnalizowały kroczące zagrożenie i wzmagający się lęk przed zawężającym się polem autonomii. W najnowszym tomie „Ptaki spadające w niebo” (2023) człowiek stoi już w pożodze wojny, która ma wymiar totalny. Jej okrucieństwo mierzone jest tragedią ojca, matki, dziecka, odbija się w ich oczach.
na gruzowisku domu małe dziecko. boleśnie bezradne
jak mały psiak odebrany suce i oddany w ręce nowego
właściciela. ktoś próbuje je przygarnąć tłumaczyć
że wojna. oczy dziecka ogromnieją.
próbują zmieścić rosnące
przerażenie.
(przerażenie, s. 35).
Te wiersze rozdzierają. Trzymają w bolesnym uścisku, lecz niepodobna ich opuścić. Odarte z jakiegokolwiek promienia nadziei i sprowadzone do prostego opisu obezwładniają. Lecz czy w ogóle można to porównać do paraliżującego bezwładu u tych, którzy widzą gwałt czy doświadczają przemocy?
każdy totalitaryzm prowadzi do wojny. na początku
wygląda niewinnie. jak gra w szachy. najpierw
dzielone są piony. na białe i czarne. to one
zbijane są pierwsze. później przychodzi kolej
na gońców przynoszących wieści o przegranych
bitwach. król ukryty za podwójną gardą porównuje
straty po obu stronach. nie toleruje
porażek. jutro
podzieli kolejne piony
(gry w szachy, s. 9)
Jak na dłoni widać odsłonę mechanizmu, który znają dyktatorzy. Skłócanie, wojenki i zmiany. Ale najpierw te nieznaczne, które stopniowo narastają i przekraczają granice – zdawałoby się – nie do przekroczenia. Zwykło się to nazywać syndromem „gotującej się żaby”. Tak właśnie przesypia się kolejne ostrzeżenia, a potem „ktoś staje na balustradzie / mostu inny wywija sztandarem jak złamanym skrzydłem”. Lecz na nic spóźnione gesty, choćby wymowne. Przychodzi moment, w którym fali destrukcji, przeraźliwie nieludzkiej, już nie da się powstrzymać. Nie raz pokazała to historia, która ma uczyć, lecz nie uczy, za to lubi się powtarzać. Można spytać, po co ona w ogóle nam potrzebna, skoro potrafią z niej czerpać tylko autorytarne, chore na wszechwładztwo umysły; jeden decyduje o losach wszystkich, jeden zabiera wolę i wolność pozostałym.
nadeszli barbarzyńcy a my tacy bezbronni. zaskoczeni
chwilą nieuwagi nie potrafimy zrozumieć naszej słabości.
zaciskamy pięści i mielimy w nich nic nie znaczące
słowa sprzeciwu. oni zaś krok po kroku zagarniają nasze
przestrzenie i budują w nich swoje zamki. jeszcze
łudzimy się że z piasku i że wiatr je rozwieje lub zmyje
nadchodząca fala. coraz bardziej bezsilni
kryjemy się za tarczami liter szukając tam
ocalenia.
(nadeszli barbarzyńcy, s. 13)
Czym są te tarcze liter, które miałyby ocalać? Czy to spisane prawo, które za nic ma autokrata? A może to jest ucieczka w wiersz, w wewnętrzny dom? Ten powyżej mówi o pełzającym zamachu na wolność, o zignorowanych sygnałach. I o konsekwencjach ślepoty większości. Ślepoty w imię spokoju, lecz nie pokoju.
stary świat schodzi do podziemia. krok po
kroku. ostrożnie ważąc każde stąpnięcie. wciąż
śnią mu się po nocach dobre zakończenia. jednak
z nastaniem dnia coraz bardziej zapadają się
w przeszłość. nowe wylewa się na wierzch.
ma zapach palonych migdałów
i piołunu.
(nowe, s. 14)
Tom „Ptaki spadające w niebo” w całości jest obrazem wojny. A ta zawsze jest zbrodnią i wszędzie wygląda podobnie: śmierć, okrucieństwo, bezdomność, pożoga, niewola, pogarda. Dramatem ludności cywilnej też rozgrywa się wojny. Pokonanym nie jest wyłącznie żołnierz. Główny agresor, czyli „król ukryty za podwójną gardą”, daje ludziom lekcje szachów. Wiemy, jaki koszmar dzieje się za naszą wschodnią granicą. Czy dla Autora był impulsem do napisania 50 nowych wierszy, będących kontynuacją wcześniej podjętej tematyki i niejako wynikiem „przespania wszystkich budzików”?
próbuję nazwać rosyjskiego żołdaka
człowiekiem. jednak słowo
nie przechodzi mi przez gardło.
pozbawia oddechu jak kula snajpera.
przed oczyma mam tylko pijanego
moskala mordującego i gwałcącego
kobiety i małe dziewczynki. ich zapłakane
twarze budzą mnie w środku nocy
i nie pozwalają zasnąć. patrzę na nie
i wyję jak pies.
(bezdech, s. 41)
Mamy więc konkretne odniesienia do rosyjskiej agresji i barbarzyństwo rosyjskiego żołnierza w Ukrainie, choć sama nazwa Ukraina w wierszach nie pada. Autor nawiązując do tej konkretnej, tak naprawdę przedstawił oblicze wojny jako takiej. Bo definicja i matryca każdej wojny jest taka sama. Więc wszystko jedno gdzie się toczy i jakie się w niej wytoczy działa – zbiera nieludzkie żniwo.
zawsze toczy się jakaś wojna. różnią się tylko
jej formy i barwy. zwycięzcy
i zwyciężeni.
Powyższa miniatura o tytule „wojna”, która wprowadza w tom, szeroko otwiera tematyczny nawias. Autor sugeruje, że możemy weń wpisać wszelakie konflikty, od zbrojnych po osobiste. A przy tym pamiętać, że skutkiem każdej jest klęska przynajmniej jednej ze stron oraz straty i dramat po obu stronach. Wojny nie omijają ani bezbronnych, ani dzieci. Traumatyzują wszystkich; „nie bała się gdy weszli do domu. myślała / że to chłopcy z podwórka przebrani / w dziwaczne uniformy. nieraz / przecież bawili się w przebieranki. jej młodsza / siostra też się do nich uśmiechała. tylko / matka jakoś dziwnie pobladła i zasłoniła je / rękoma” (fragm. chłopcy III, s. 39).
Wiersze są wołaniem o opamiętanie, biciem na alarm i ostrzeżeniem pogłębionym o deskrypcję przemocy aktualnie dziejącej się. Są też przenikliwym wejrzeniem w mechanizmy wojny oraz w polityczne rozgrywki o dyktaturę.
w państwie policyjnym ludzie kundlą się bardziej
niż zwierzęta. najpierw próbują zerwać się
z łańcucha. z czasem jednak tak bardzo
wrasta on im w skórę że myślą iż jest
częścią ciała. nie mogą już
bez niego żyć. warczą
na tych którym udało się
wyrwać na wolność. próbują
dobrać się im do gardeł.
(na uwięzi, s. 6)
Już choćby powyższe wiersze mają wydźwięk mocno emocjonalny. Tadeusz Zawadowski emocje uruchamia świadomie i niezwykle umiejętnie. Narracją porusza wyobraźnię (a właściwie niewyobrażalne), a sytuacje przedstawia z różnych pozycji, również ofiar, w tym na poziomie ich percepcji. Dlatego też przekaz uderza ze zwielokrotnioną siłą. Okrucieństwa w niektórych obrazach niemal dotykamy.
Przenikliwie wejrzenie w mechanizmy zniewolenia, wręcz zdemaskowanie ich, ale też sugestywnie budowane obrazy i przemyślane konstrukcje dają poczucie lektury naładowanej wartościami, po prostu mądrej. Przy tym bolesnej jak sam temat. Lecz te wiersze muszą takie być – jeśli mają „otwierać oczy” i być przestrogą.
Elżbieta Musiał
___________________
Tadeusz Zawadowski, Ptaki spadające w niebo. Projekt okładki i opracowanie graficzne: Joanna Kulhawik. Redaktor serii i tomu: Łucja Dudzińska (tom 66). Wydawca: FONT, Poznań 2023, s. 60.
TADEUSZ ZAWADOWSKI – poeta, redaktor, krytyk literacki; urodził się 9. 12. 1956 r. w Łodzi, od 1981 roku mieszka w Zduńskiej Woli, gdzie współtworzył Klub Literacki „TOPOLA” ( którego był nieformalnym liderem i redaktorem serii wydawniczej Biblioteka TOPOLI ) oraz Klub Twórczej Pracy „BEZ AUREOLI” . Członek Związku Literatów Polskich. Laureat około 250 międzynarodowych i ogólnopolskich konkursów literackich oraz wielu nagród literackich m.in.: POLCUL FOUNDATION ( w kapitule m.in. Jerzy Giedroyć, Gustaw Herling – Grudziński, Jan Nowak – Jeziorański) oraz za całokształt twórczości literackiej: IANICIUSA imienia Klemensa Janickiego, Nagrody Ekspresjonistyczną FENIKSA im. Tadeusza Micińskiego i SUPER CYSIORA. Za dokonania na rzecz rodzinnego miasta przyznano mu tytuł Zduńskowolanin Roku 1999 oraz medale Zasłużony dla Miasta Zduńska Wola (2008)i Zasłużony dla Powiatu Zduńskowolskiego (2010). Minister Kultury i Sztuki w roku 1995 przyznał mu tytuł Zasłużony Działacz Kultury. Jest autorem blisko dwóch tysięcy publikacji w ogólnopolskiej, emigracyjnej i zagranicznej prasie literackiej. Swoje wiersze i teksty krytyczne publikował w około 250 antologiach literackich. Były tłumaczone na języki: rosyjski, łotewski, chorwacki, bośniacki, serbski, słoweński, macedoński, grecki, hiszpański, włoski i angielski. Wydał 18 tomów poetyckich: Fotoplastikon (1987), Witraże (1991), Demony (1992), Przedrośla (1994), Listy z domu wariatów (1995), O Elizabeth, Berenice i jeszcze innych kobietach (1997), Krajobraz z kroplą w tle (1997), Lustra strachu (2000), Ścieżka obok raju (2005), Między horyzontami (2006), Powrót do domu wariatów (2007), Listy i cienie (2011), Kiedyś, (2014) – Nagroda Literacka im. Ryszarda Milczewskiego – Bruno i wyróżnienie XXXVII Międzynarodowego Listopada Poetyckiego , Mrówka (2017) oraz „budzik z opóźnionym zapłonem” – nominacja do Nagrody Literackiej 43. Międzynarodowego Listopada Poetyckiego, (2019), „dopóki budzik tyka” (2020), raport z czasów zarazy” ( 2021) i „ptaki spadające w niebo” (2023).