Nowości książkowe

 

 

Plakat

Dariusz Pawlicki

 

8 glos

 

Lubię...

Lubię obserwować płonące drwa. Przyciąga moją uwagę malarskość tego zjawiska. Tym na co zwracam także uwagę, są trzaski rozlegające się wówczas; szczególnie intensywne, gdy spala się świerczyna.

Widok drew, po których pełzają języki ognia, przenosi mnie również w odległe czasy, gdy moi przodkowie siedzieli we wnętrzu jaskini bądź przed wejściem do niej, wpatrzeni w taki sam ogień.

 

Dekoracje...

Dekoracje bożonarodzeniowe zajmują coraz większą przestrzeń nie tylko we wnętrzach mieszkań i domów, ale też w centrach handlowych i wokół nich. Efektem tego jest to, że nastrój, emocje, myśli towarzyszące Bożemu Narodzeniu tracą swoje centrum, a równocześnie tracą na intensywności. Gdyż, tak jak ma to miejsce w bardzo wielu innych przypadkach, gdy Coś staje się Wszystkim, przestaje być Sobą, powszednieje, wręcz nijaczeje.

 

Sanctum...

Sanctum to świętość i dobroć, ale przede wszystkim dobroć. W sanctum „zawsze jest

człowiek” stwierdził ksiądz Józef Tischner (Między Panem a Plebanem). Sacrum to jedynie świętość. Wszelkim tendencjom totalitarnym w Kościele rzymsko-katolickim towarzyszyło rosnące w siłę sacrum zdobywające przewagę nad sanctum. Tischner wyraził w tej sprawie i takie zdanie: „[...] w pewnym sensie desakralizacja jest konieczna, żeby można było świat sanktyfikować”. To znaczy zwiększyć w nim rolę dobroci.

 

Adam...

Adam Czerniawski w szkicu Wielopis napisał tak: „Nie rymował ani Homer, ani Wergiliusz; nie rymowała Safona, nie rymował Propercjusz. Rymy pojawiają się dopiero w średniowieczu: rymuje Dante Alighieri, rymuje Villon, rymuje Chaucer i Petrarka. A potem jest różnie: Milton rymuje czasem, podobnie Eliot i Pound, częściowo rymuje Wordsworth i Rilke. Nagminnie, karkołomnie rymują Browning i Leśmian, unika rymów Przyboś, Czechowicz, Różewicz i Herbert. A jednak wciąż powszechnie utrzymuje się mniemanie, że poezja to rym”.

Ucieszyła mnie ta wiadomość. Poczułem wręcz ulgę. Zawsze bowiem ceniłem bardziej treść niż formę, której uosobieniem był dla mnie zwłaszcza rym. Choć w żadnym razie nie lekceważyłem formy. Tym bardziej, że może ona przybierać również inne postacie.

Uwaga poczyniona przez Adama Czerniawskiego tak mi się spodobała, że nie pofatygowałem się, aby ją sprawdzić.

 

Zaintrygowało mnie...

Zaintrygowało mnie kilka zdań zawartych w Granicach Roberta Spaemanna, na temat tego, że aby Coś sobą reprezentować, być Kimś, wcale nie trzeba mieć... łazienki. Że nie mieli jej, chociażby, Mikołaj z Kuzy i Johann Wolfgang von Goethe. I znalazłby się niejeden, np. ja, który przedkładałby znajomość z nimi nad kontakt z przygniatającą większością współczesnych posiadaczy łazienek.

 

Na temat...

Na temat tego kim jest filozof bliższy jest mi pogląd starożytnych. A według nich ‒ jak pisze Pierre Hadot w Czym jest filozofia starożytna? ‒ filozofem ktoś jest „nie wskutek oryginalności czy bogactwa dyskursu filozoficznego, jaki stworzył czy rozwinął, lecz z uwagi na sposób, w jaki żyje. Najważniejsza rzecz to to, by człowiek stał się lepszy. Jego dyskurs tylko wtedy jest filozoficzny, gdy zmienia się w sposób życia”. Tak więc według tej definicji większość osób określanych i określających się współcześnie jako filozofowie, nie zasługuje na to miano. W ich przypadku mamy do czynienia z autorami koncepcji filozoficznych, a także z historykami filozofii i interpretatorami cudzych poglądów filozoficznych.

 

 W liście...    

W liście pochodzącym z 1993 r. Adam Czajkowski napisał: „[...] pseudonauka zwana socjologią”. Sprawił mi przyjemność ten pogląd, gdyż uważam socjologię za rodzaj publicystyki. I za nic więcej. No bo czym jest interpretowanie wyników ankiet?

 

Jakże...

Jakże wielką wagę przywiązuje się do istnienia Ministerstwa Kultury i Sztuki (aktualna nazwa: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego). Często odnoszę wrażenie, gdy słyszę pochwały (rzadkie) bądź narzekania (niezmiernie częste) kierowane pod adresem tego resortu, że bez niego kultura narodowa czy też w ogóle kultura na ziemiach polskich, nie mogłaby się wręcz rozwijać. Oczywiście nie chodzi o to ministerstwo, jako takie, ale o prowadzony przez nie rozdział pieniędzy (do tego sprowadza się w gruncie rzeczy jego działalność). A przecież odwołując się i powołując na osiągnięcia kultury polskiej w XIX wieku sięgamy do epoki, gdy nie istniało Ministerstwo Kultury i Sztuki. Ba, nie istniało państwo polskie.

__________________

Powyższe glosy stanowią fragmenty Glosariusza. 118 głos Dariusza Pawlickiego opublikowanego w bieżącym roku przez Dolnośląski Oddział Związku Literatów Polskich. Kontakt do autora: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.