Nowości książkowe

 

Plakat

Nowy numer kwartalnika ETHOS

 

Przypadek?

 

OD REDAKCJI

Powiedzenie Blaise’a Pascala, że gdyby nos Kleopatry był krótszy, to świat byłby inny1, wskazuje nie tylko na rolę romansów w polityce, lecz także na potęgę przypadku w dziejach. Przekonał się o tym współczesny Pascalowi Oliver Cromwell, który – marząc o panowaniu nad Europą – został pokonany przez ziarnko piasku w moczowodzie.2 Jeśli jednak przypadek ma tak wielkie znaczenie, to światem rządzi chaos.

Drugą skrajnością jest idea absolutnej konieczności, zgodnie z którą nikt nie uniknie swego losu, jeśli zatem komuś pisane jest zabić ojca i ożenić się z własną matką, to bez względu na to, dokąd ucieknie, zabije ojca i poślubi matkę. Zgodnie z tą ideą złudzenie wolności wynika jedynie z nieznajomości przyczyn, które nami sterują. Takiego poglądu na płaszczyźnie filozoficznej bronił Kubuś Fatalista, przekonując, że w świecie zdarza się zawsze wszystko – i tylko to – co zostało od wieków zapisane w niebie.3

Stanowiskiem pośrednim jest pogląd, zgodnie z którym pewne zdarzenia przypadkowe inicjują szeregi nieuchronnych skutków. Literackim tego obra­zem może być wylanie oleju przez Annuszkę, które doprowadziło do śmierci Berlioza. Zadufany w sobie literat–racjonalista poślizgnął się na mokrej drodze i wpadł pod tramwaj, w ostatniej chwili życia przekonując się, że nikt nie uniknie swego losu. Wprawdzie wszystko wyglądało na „głupi zbieg okolicz­ności”4 lub szatańskie żarty, to jednak było skutkiem nie tylko przypadku, lecz także konieczności.

„Przypadek”, należąc do najbardziej wieloznacznych terminów filozo­ficznych5, odgrywa kluczową rolę również w innych dziedzinach, takich jak fizyka, biologia, historia, socjologia czy statystyka.6 Równie doniosłą rolę odgrywa pojęcie przypadku w religii i etyce, okoliczności bowiem wpływają na moralną ocenę czynu. W podstawowym sensie jednak przypadek ma cha­rakter metafizyczny, oznacza wszak zdarzenie, które nie ma przyczyny, wobec czego nie sposób go zrozumieć ani wyjaśnić7, co pozwala wątpić o istnieniu kosmicznego ładu. Arystoteles definiował przypadek ostrożniej, uważając go za coś, co się zdarza nie zawsze i nie z konieczności, nie jest więc zjawi­skiem typowym, lecz niecodziennym, polegającym na przecięciu się różnych ciągów przyczynowych.8 Z tego powodu nie może być przedmiotem nauki, która obejmuje zjawiska typowe i dające się przewidzieć. Z punktu widzenia panlogicznych modeli świata, rozwijanych w nowożytności, tak rozumiany przypadek jest czymś irracjonalnym, w związku z czym należy wykluczyć samą jego możliwość. Przypadek można też rozumieć w słabszym sensie, widząc w nim zdarzenie, które wprawdzie przeczy prawom przyrody, jest jednak na tyle rzadkie, że można je zignorować, nie zakłóca bowiem biegu świata (chociaż może wydawać się bezcelowe).9

Współcześnie przypadek ma konotacje pozytywne, filozofowie widzą w nim bowiem niezbędny czynnik rozwoju świata. Chociaż prawa przyrody nie są konieczne, tylko przygodne, to jednak nie tracą z tego powodu zasad­niczej stabilności.10 Pojedyncze zdarzenia niezgodne z prawami przyrody nie powodują chaosu właśnie dlatego, że są rzadkie Jako nietypowe nie zakłócają bowiem biegu rzeczy. Wprawdzie nie ma gwarancji, że przyszłe zdarzenia będą podobne do minionych (w świecie dopuszczającym przypadki może zdarzyć się dosłownie wszystko), to jednak przypadkiem może być

i tak, że świat pozostanie stabilny. Mówiąc przewrotnie, przypadkiem może się zdarzyć tak, że żaden przypadek nie nastąpi”.

W zdarzeniach przypadkowych można również upatrywać czynnik gwa­rantujący rozwój przyrody. Jak bowiem argumentuje Michał Heller, przypadek jest nie tylko przewidywalny, lecz także obliczalny, wobec czego można osza­cować prawdopodobieństwo jego pojawienia się w świecie. Zdarzenia przy­padkowe nie są zatem bezcelowe, lecz służą rozwojowi przyrody, zwłaszcza że dochodzi do nich w miejscach nieprzypadkowych.11 Stwierdzenie to nie jest jedynie zgrabnym paradoksem, lecz wskazuje, że w przyrodzie jest dokładnie tyle wolnych miejsc, ile trzeba, aby prawa fizyki mogły rządzić zachodzącymi w niej procesami.12 Inaczej mówiąc, przypadki są konieczne właśnie dlatego, że dzięki nim system przyrody może działać sprawnie i mogą się w nim po­jawiać nowe zjawiska.13 W ten sposób świat jawi się jako struktura złożona, wykraczająca poza dychotomię chaos–determinizm, ostatecznie bowiem to, co jest przypadkiem z uwagi na jedne prawa fizyki, okazuje się naturalnym skut­kiem działania innych praw fizyki.14 Z perspektywy moralnej zaś można dodać, że przyroda ma taką strukturę, aby umożliwić działanie wolnej woli.15

Dostrzegając rolę przypadku w ludzkim życiu, należy unikać teleologii zorientowanej na człowieka16, trudno bowiem sądzić, że przyroda ma strukturę matematyczną tylko dlatego, żeby ludzie mogli realizować swoje cele. Z dru­giej jednak strony nie sposób pominąć egzystencjalnego wymiaru zdarzeń przypadkowych, które decydują niekiedy o naszym życiu lub śmierci. Jeszcze dwieście lat temu przecież istnienie każdego z nas było wysoce nieprawdo­podobne, zwłaszcza jeśli nasi dziadkowie czy pradziadkowie znaleźli się na frontach wojennych, gdzie mogli bezpotomnie zginąć. Z kolei z dzisiejszej perspektywy może się wydawać, że wszystkie wydarzenia dziejowe przebiega­ły dokładnie tak, abyśmy to właśnie my pojawili się na świecie. W ten sposób szereg następujących po sobie przypadków można zinterpretować w duchu historycznej konieczności.

Równie ważną rolę odgrywają przypadki spotykające nas w życiu od chwili przyjścia na świat. Gdyby wszak ktoś nie zmienił terminu swego lotu, to nie zginąłby w katastrofie, mogąc nadal żyć. Ktoś inny z kolei, gdyby nie poszedł na imieniny do znajomych, to nie spotkałby miłości swego życia i nie doczekałby się wspaniałych dzieci i wnucząt. Możliwe, że miałby inne dzieci czy wnuki, te jednak, które żyją obecnie, nigdy nie pojawiłyby się na świecie. Przykład ten pokazuje, że najmniejszy drobiazg – niczym nos Kleopatry – może zmienić bieg świata.17 Wprawdzie przypadek wydaje się niekiedy uroczą przygodą, to jednak może również czyjeś życie zrujnować. Nie dotyczy to jedynie katastrof w postaci nagłej i niespodziewanej śmierci bliskich osób w nieprzewidzianym wypadku, lecz także wydarzeń z pozoru szczęśliwych, jak olbrzymia wygrana na loterii czy nagła sława, którą trudno udźwignąć. O ile jednak za wydarzenia niszczące nam życie obwiniamy zły los, na który nie mamy wpływu, o tyle w szczęśliwym zbiegu okoliczności wolimy wi­dzieć własne zasługi. Tymczasem w obu sytuacjach należy upatrywać raczej szereg niezależnych od nas przypadków niż zdarzeń, za które jesteśmy odpo­wiedzialni. Ludzie religijni mogą się w takiej sytuacji odwoływać do Bożej opatrzności, która nad nimi czuwa, obdarzając ich niezasłużonymi łaskami lub sprawiedliwie karząc za niegodziwe uczynki, wówczas jednak trudno mówić o przypadkowości. Skoro bowiem przyjmujemy, że istnieje osobowy Bóg, któ­ry przemawia do ludzi za pośrednictwem znaków rozpoznawalnych w przyro­dzie lub dziejach, to wszelkie kaprysy losu zostają wyeliminowane.18 Z kolei osoby negujące istnienie jakiejkolwiek osobowej Transcendencji, mogą się bronić przed przypadkowością życia za pomocą stoickiej obojętności, przy czym nie chodzi o wyzwolenie się z wszelkich emocji, lecz o gotowość na wszystko, co może nas spotkać.

Nawet uwzględniając rozmaite strategie egzystencjalne mające przeciw­działać negatywnym skutkom przypadku, należy przyznać, że ludzkie życie przypomina dwuznaczny obrazek. Z jednej strony wszystko, co nas spotyka, wydaje się dziełem konieczności (jak dowodził Kubuś Fatalista), z drugiej – może być uznane za efekt naszych własnych i wolnych działań (jak prze­konywał towarzysz Kubusia). Według pierwszego wszystko było zapisane w górze, wobec tego nie pomogą żadne lamenty, losu bowiem uniknąć nie można. Według drugiego nikt nie wie, co zostało zapisane w górze, można zatem wierzyć, że wszystko zależy od naszych wolnych decyzji. Paradoksalnie zatem rację mógł mieć i Pan, i Kubuś: „Cóż [...] robili? – Kubuś powiadał, iż to, co było napisane w górze; pan, iż to, co chciał; i obaj mieli słuszność”.19

Ireneusz Ziemiński

_______________

[1] Por. B. Pascal, Myśli, 180, tłum. T. Żeleński (Boy), Instytut Wydawniczy Pax, Warsza­wa 1989, s. 104.

2 Por. tamże, 221, s. 126.

3 Zob. D. Diderot, Kubuś Fatalista i jego Pan, tłum. T. Żeleński (Boy), Książka i Wiedza, Warszawa 1994.

4 Por. M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata, tłum. I. Lewandowska, W. Dąbrowski, Warszaw­skie Wydawnictwo Literackie Muza, Warszawa 2002, s. 62.

5 Por. J. Kotarbińska, Analiza pojęcia przypadku. Przyczynek do słownika filozoficznego, w: taż, Zagadnienia z teorii nauki i teorii języka, Państwowe Wydawnictwa Naukowe, Warsza­wa 1990, s. 59. Por. też: D. Łukasiewicz, Opatrzność Boża, wolność, przypadek. Studium z analitycznejfilozofii religii, Fundacja „Dominikańskie Studium Filozofii i Teologii” – Wydawnic­two Polskiej Prowincji Dominikanów „W drodze” – Kolegium Filozoficzno–Teologiczne Polskiej Prowincji Dominikanów, Kraków–Poznań 2014, s. 363.

6 Zob. A. E a g 1 e, Chance versus Randomness, w: The Stanford Encyclopedia ofPhilosophy, red. E.N. Zalta, https://plato.stanford.edu/archives/spr2021/entries/chance-randomness/.

7 Por. Ł u k a s i e w i c z, dz. cyt., s. 376, 387.

8 Arystoteles rozważa zjawiska przypadkowe w kontekście trafu (samorzutności) (por. Ary­stoteles, Fizyka, 195 b – 198 a, tłum. K. Leśniak, w: tenże, Dzieła wszystkie, t. 2, Państwowe Wydaw­nictwa Naukowe, Warszawa 1990, s. 52–57.

9 Por. Ł u k a s i e w i c z, dz. cyt., s. 388, 391n.

10 Zob. Q. Meillassoux, Potencjalność i wirtualność, tłum. P. Herbich, „Kronos” 2012, nr 1, s. 5–18.

11 Por. M. Heller, Filozofia przypadku. Kosmiczna fuga z preludium i codą, Copernicus Center Press, Kraków 2011, s. 177–185. Bardzo dobre omówienie poglądów Hellera zawiera artykuł Dariusza Łukasiewicza (zob. D. Łukasiewicz, Przypadek i prawdopodobieństwo a zagadnienie opatrzności Bożej w filozofii przypadku Michała Hellera, „Filo–Sofija” 2014, nr 2(25), s. 197–207).

12 Por. Łukasiewicz, Przypadek i prawdopodobieństwo..., s. 204.

13 Por. tamże.

14 Por. H e 11 e r, dz. cyt., s. 103.

15 „Przypadki są niezbędne do tego, aby w przyrodzie pojawiały się nowe zdarzenia i nowe byty (w tym ewolucja kosmiczna i biologiczna) oraz są objęte zamysłem Boga, który jest zamysłem matematycznym, gdyż pojęcie przypadku jest poprzez związek z prawdopodobieństwem i prawa­mi fizyki pojęciem matematycznym. Przypadek jest więc doskonale wkomponowany w «Wielką Matematyczną Matrycę». Co więcej, ta wielka matryca matematyczna, jeżeli odwołać się do tez teologii moralnej, musi być taka, żeby wolna wola była możliwa w obrębie wszechświata”. Łukasiewicz, Przypadek i prawdopodobieństwo..., s. 204. Heller odrzuca fatalizm teologiczny, w myśl którego wszechwiedza Boga determinuje wszystkie zdarzenia przypadkowe i ludzkie wolne wybory. Zdaniem Hellera bowiem Bóg zna przyszłe zdarzenia przypadkowe (wolne) właśnie jako przypadkowe (wolne) (por. tamże, s. 205).

16 Por. tenże, Opatrzność Boża, wolność, przypadek, s. 373.

17 Trudno w tej sytuacji dziwić się dociekaniom, co by było, gdyby Napoleon pokonał Rosję czy też gdyby Hitler został przyjęty do akademii sztuk pięknych.

18 Z tego powodu za wątpliwą należy uznać tezę Dariusza Łukasiewicza, że opatrznościowy plan wszechmocnego i wszechwiedzącego Boga obejmuje również te zdarzenia, które nie mają żadnych przyczyn, nie podlegają żadnym prawom, są bezcelowe i nieprzewidywalne. Jeśli bowiem nawet takie zdarzenia są możliwe, a nawet zachodzą, to stanowią część Bożego planu stworzenia (por. Łukasiewicz, Opatrzność Boża, –wolność, przypadek, s. 392n.). Wniosek Łukasiewicza jest zbyt optymistyczny, w rzeczywistości bowiem zdarzenia, które nie mają żadnej przyczyny, wykluczają także Boga jako źródło swego istnienia. Podobnie zdarzenia z zasady nieprzewidywalne wykluczają możliwość, aby Bóg wiedział, czy lub kiedy się pojawią. Jeśli zaś nie mają one żadnego celu, to z definicji nie mogą być częścią opatrznościowego planu.

19 D i d e r o t, dz. cyt., s. 35.