Krzysztof Galas
Thriller medyczny z dylematem moralnym w tle
Kiedy sięgniemy po powieść Danuty Zasady „Centrum doktora Killy” dowiemy się co może się zdarzyć, kiedy wrażliwa poetka, pisząca na co dzień głębokie wiersze, napisze dłuższy utwór prozą. Przekonamy się, jak ważne kwestie porusza w swojej książce. Nie dowiemy się jakie ma poglądy, bo autor nie zawsze musi być sędzią w sprawach, o których jest mowa w powieści. Z jednej strony fabuła ukazuje pochwałę życia i determinację trwania, z drugiej – dążność człowieka do zakończenia niechcianej już egzystencji. Autorka zastanawia się, czy powinniśmy mieć wybór. „Centrum doktora Killy” to thriller medyczny. Na uwagę zasługuje wartka akcja. W każdym rozdziale książki bardzo wiele się dzieje, a tematyka jest niepowszednia. Jest to swego rodzaju studium na temat życia i śmierci. Zagłębiając się w powieść czytelnik zaczyna się zastanawiać nad celem i sensem życia, nieuchronnością śmierci i wolą przetrwania jednostki. Nawet główni bohaterowie mają tzw. nazwiska mówiące: Patryk Life (Patryk Życie) i doktor Killy (nazwisko utworzone od słowa śmierć).
W pierwszym rozdziale poznajemy doktora Life’a, który patrzy na śmierć matki. Targają nim wyrzuty sumienia, że nie może jej w żaden sposób pomóc. Po śmierci matki Patryk przemierza tysiące kilometrów samolotem podróżując do miasta, w którym znajduje się tytułowe Centrum doktora Killy. Jest to wspaniale wyposażony ośrodek, gdzie za ogromne pieniądze pacjenci mogą spokojnie rozstać się z życiem. Oczywiście działalność takiej placówki jest możliwa tylko ze względu na to, że w tym akurat kraju eutanazja jest dozwolona i całkowicie zgodna z prawem. I tu dochodzi do głosu konflikt sumienia. Doktor Life rozmawiając z szefem placówki dowiaduje się, że śmiercionośne zastrzyki są tu jedyną formą usług medycznych. Nikt nie zaprząta sobie głowy stanem zdrowia pacjentów, nikt też nie odwodzi od decyzji dobrowolnego rozstania się ze światem. Doktor Patryk Life nie potrafi się pogodzić z tym, że musi dawać zastrzyki niosące śmierć ludziom, którzy mogliby jeszcze jakiś czas żyć.
Do kliniki przyjeżdżają studenci z odległych państw, żeby zwiedzać Ośrodek i słuchać wykładów Doktora Killy. Wygłaszane referaty dotyczą śmierci i eutanazji. Zdaniem prelegenta ten bezbolesny zabieg pozwala pozbyć się jednostek bezużytecznych z grona zdrowego społeczeństwa. Sytuacja komplikuje się, kiedy do Centrum przenika organizacja „Szwadrony Obrony Życia” pochodząca ze Stanów Zjednoczonych. Grupa sprzeciwia się istnieniu ośrodków, które zadają śmierć z premedytacją. Członkowie organizacji postanawiają zniszczyć Centrum.
Szef kliniki – tytułowy doktor Killy, jak sam to określił „zamknął śmierć w butelce i ujarzmił ją”. Podawał ją na talerzu jak słodką delicję, mówiąc: bierzcie i korzystajcie. „Nikt nie jest w stanie ofiarować wam czegoś lepszego”, twierdził, a że chciał przy okazji zarobić? „Normalne. Dzisiaj każdy chce zarobić na każdym. Dlaczego nie na czyjejś śmierci?” – odpowiadał. Dowodził, że robią to przecież firmy pogrzebowe oferując swoje usługi rodzinom zmarłych.
Historia Centrum doktora Killy, w którym przeprowadza się eutanazję na życzenie kończy się w sposób spektakularny. Jednak dyskusja tocząca się na stronach powieści nie kończy się nigdy. W prasie, radiu, telewizji, a także przy stole w czasie rodzinnych uroczystości raz po raz wybuchają gorące spory na temat tego, czy człowiek powinien mieć wybór i przyśpieszyć własną śmierć, kiedy już życie stanie się trudne do zniesienia, czy wręcz odwrotnie: oczekiwać na naturalną śmierć pomimo ogromnych cierpień i wielu różnych przeciwności. Dylemat moralny zawsze pozostaje sprawą otwartą. Danuta Zasada nie podaje żadnych gotowych recept i pozostawia czytelnika sam na sam z przemyśleniami, jakie nieuchronnie pojawiają się po tego rodzaju lekturze. Gorąco polecam tę nie najłatwiejszą, ale niewątpliwie pełną mądrości i pouczającą powieść.
Krzysztof Galas