Nowości książkowe

 

 

Plakat

Radovan Brenkus

 

Legenda o końcu świata

 

Bóg zdecydował, że już niczego nie będzie. Zjawił się ludziom i im oznajmił. – Za siedem dni nie nastanie koniec świata, ale koniec wszystkich końców. Nikt z was nie będzie zbawiony. Cokolwiek zrobiliście albo zrobicie, nie ma żadnego znaczenia. Każdy wasz czyn nie był i nigdzie nie będzie zapisany, nie oczekujcie nagrody ani kary.

– Dlaczego tak zdecydowałeś? – odezwał się jeden z faryzeuszy. – Nie oszczędzisz przynajmniej mnie?

– A co z nami? Przecież wierzyliśmy ci, wiernie służyliśmy – dołączyli kolejni.

– Nie negocjujcie, jako Bóg mam prawo zdecydować jakkolwiek. To jest moja definitywna, ostatnia wola – dodał.

Chociaż znalazło się wielu wątpiących, wszak, skoro dał o sobie wiedzieć, na pewno się nam ukaże znowu, z innym zamiarem, w końcu niektórzy z niedowierzaniem myśleli, że drugi raz może się im zjawić jedynie inny Bóg, gdyż Bogów jest być może więcej, dla absolutnej większości nie było dowodów, dlaczego ta sprawa, o której się na ziemi dowiedzieli wszyscy, nie miałaby być brana śmiertelnie poważnie. Bóg jest Bogiem i nie zawsze wskazane jest z nim żartować.

Jak się podobno stało czy nie stało, na ziemi wybuchły masowe niepokoje. Chuligani rabowali sklepy, a to bez obaw przed policją, której odechciało się wypełniać obowiązki. Wierzyciele mordowali dłużników, aby się chociaż w najmniejszym stopniu zadośćuczyniło poczuciu sprawiedliwości. A do lubieżników dołączały hurmy biesiadników, aby podczas bezwstydnych orgii przebalować ostatnie dni, zapomnieć o tym, co ich czeka. Wierzący, którzy nie potrafili sobie wyobrazić swojej aktywności bez Boga, ale i niewierzący, którzy jego pojawieniem się nabrali pewności, po prostu wszyscy, w kim instynkt samozachowawczy nie zwyciężył nad myśleniem, albo kto nie skamieniał tak, że nie wiedział co robić, targali się na swoje życie. Przez wszystkie kraje przeszła pandemia samobójstw. Panika, co prawda nie odgrywała się jedynie na pokaz. Wiele rodzin w domostwach i tłumy, klęcząc na placach, modliły się, tym razem nie do Boga, ale do wyższej mocy, która odwróciłaby los.

W tych niewiarygodnych, tragicznych okolicznościach u golarza w pewnym miasteczku zatrzymał się młody paniczyk.

– Proszę też mnie ostrzyc. Tylko porządnie, abym wyglądał jak człowiek – usadowił się w fotelu.

– Jeśli to pomoże, co mi tam – uśmiechnął się golarz, gdy na kark zakładał mu ręcznik.

– Jak już umrzeć, to jako dżentelmen.

Gdzie indziej, w tym samym czasie dziewczynka poprosiła szewca o podklejenie podeszwy. – Nie mam pieniędzy – rzekła – ale mogę panu zarecytować piękny wierszyk.

– Bosym nie można być, nawet gdyby nie było na sól – mrugnął szewc i zabrał się do pracy. Gdy dziewczynka odchodziła szewc jej z progu pomachał na pożegnanie.

A w kolejnym mieście, w skromnej izbie niewielkiego domu, w ścienny zegar uparcie wpatrywała się wdowa, jakby z radosnym wyrazem na twarzy. Tę pamiątkę po mężu przed chwilą przyniosła od zegarmistrza. Nie zwracała uwagi na wskazówki, jak odliczają czas, lecz na tykanie, w którym słyszała bicie mężowego serca.

Radovan Brenkus

Fot. w tekście: https://pl.wikipedia.org/wiki/Radovan_Brenkus

________________

Radovan Brenkus – urodził się 30 stycznia 1974 roku w Bardejowie. Ukończył studia matematyczno-fizyczne na Uniwersytecie P.J. Szafarika w Koszycach. Pracował między innymi jako specjalista w Instytucie Fizyki Eksperymentalnej Słowackiej Akademii Nauk. Obecnie trudni się wydawaniem literatury rodzimej i tłumaczonej z języków obcych w wydawnictwie Pectus w Koszycach. Zajmuje się krytyką literacką oraz tłumaczeniami z języka polskiego (m.in. wybór z poezji Rafała Wojaczka). Opublikował tomiki poetyckie Pochód martwych (1997), Rekwiem w prochu (2002), Romans z błędną iskierką (2005), Dym z krainy cieni (2009) oraz Śnienie z bestią (2015). W prozie zainteresował zbiorem opowiadań Powroty piekła (2005), w 2013 roku zostały przetłumaczone i wydane w języku polskim.