Barbara Medajska
Twarze
Codziennie mijamy setki, a może i tysiące anonimowych twarzy. Na ulicy, w sklepie, w środkach komunikacji. Widzimy je w gazetach, w magazynach, na bilbordach. Są to twarze anonimowych dla nas ludzi. Albo tych, którzy kuszą nas do zakupu jakiegoś produktu.
W naszym codziennym środowisku może kilka, a może tylko jedna twarz jakiegoś człowieka kształtuje nasze życie. Matka, mąż, babcia – czy może czyjaś twarz zapamiętana przypadkowo? Dlaczego jedne twarze rozpoznajemy, a inne są dla nas anonimowe?
Co takiego się stało, że kojarzysz tę czy inną twarz? Czego dokonał ten człowiek, że rozpoznajesz jego twarz od razu, chociaż być może go nie znasz? Dlaczego nie jest dla ciebie być może anonimowy Zbigniew Religa, czy tragicznie zmarły pod kołami pociągu Zbyszek Cybulski?
Zawsze bardzo uważnie przyglądam się twarzom ludzi. Nieraz spotykam ludzi bardzo ciekawych, których jednak nie znam. Żałuję, że są dla mnie anonimowi. Chciałabym poznać tych ludzi, których twarz widzę zaledwie przez chwilę i tylko jeden raz w życiu.
Zbyszek Cybulski, Zbigniew Religa, Agnieszka Osiecka, Kazimierz Górski, Ryszard Kapuściński, Irena Sendlerowa, Ksiądz Jan Twardowski…
Czy kojarzysz twarz młodego Kazimierza Górskiego? Być może nie, bo stał się bardziej znany po śmierci, lub tuż przed śmiercią. Wtedy media pokazywały jego twarz.
Czy kojarzysz twarz młodej Ireny Sendlerowej ze zdjęcia w czepku pielęgniarskim? Zapewne nie. Bo jej twarz stała się powszechnie rozpoznawalna także dopiero na starość. Wcześniej, jako wielka bohaterka, ratująca ludzi od śmierci, nie była prawie nikomu znana.
Wielu wspaniałych ludzi wywarło ogromny wpływ na moje życie i mogę powiedzieć, że nadal wywierają.
We Wrocławiu widziałam peron, na którym zmarł Zbyszek Cybulski. Poznałam także człowieka, który był jego sąsiadem. I lekarza, który wie, że teraz medycyna rozwinęła się na tyle wysoko, że by go uratowano... wielka szkoda. Umarł młodo. Wszyscy zapamiętali jego młodzieńcze rysy i genialne role aktorskie. Twarz Cybulskiego jest symbolem polskiego kina.
Zbigniew Religa, człowiek, który walczył o zdrowie innych, a sam przegrał walkę o własne życie. Dlaczego? Jak wielkiej pokory uczy nas jego twarz. I tego, że ciało jest kruche, że nie zawsze da się kogoś uratować.
Patrzenie na ludzkie twarze to dla mnie także forma przebywania z tym człowiekiem. Nie ważne, czy żyje, czy nie.
Ryszard Kapuściński. Genialny reportażysta. Nigdy nie zapomnę spotkania, które odbyło się po jego śmierci w Muzeum Literatury z jego przyjaciółmi. Jedna z osób opowiedziała, jak dzielił się własnymi pieniędzmi z potrzebującymi studentami. To nie był gołosłowny człowiek sukcesu „otwarty na cały świat”, jakich pokazują nam niekiedy media, on naprawdę pomagał innym, pomagał konkretnie, bez zbędnych słów.
Pamięć o człowieku mówi nam o tym, jaki był. Pisarzy jest wielu, podróżników także, ale niewielu jest ludzi życzliwych i wrażliwych. Tak samo jak wielu jest lekarzy, lecz niewielu jest takich, którzy zaryzykują wszystko żeby ratować czyjeś życie.
Ksiądz Jan Twardowski był bardzo skromnym człowiekiem. Chodził w jednej sutannie, mówił bardzo cicho. Tak bardzo cicho, że kiedy odprawiał Mszę Świętą, trzeba było znieruchomieć, aby go dobrze usłyszeć. Jednak jego poezja, chociaż wcale nie uważał się za poetę a za piszącego księdza, jest bardzo wartościowa, a sentencja „spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” działa na emocje każdego. Takich genialnych zdań napisał więcej.
Irena Sendlerowa. Wielka, cicha bohaterka. Zazwyczaj twarze starszych kobiet wzbudzają w nas litość, a nawet smutek. Są całe poorane zmarszczkami, przypominają nam o starości, której nie chcemy, której się boimy. Inaczej jest z nią. Jej twarz to twarz dobrej babci, to twarz kogoś szczęśliwego. Dlaczego? Może dlatego, że „wielkość człowieka polega na jego postanowieniu by być silniejszym niż warunki czasu i życia”, jak napisał Albert Camus. Irena Sendlerowa była wielka, bo oddała swoje życie innym ludziom i to w czasach kiedy wiązało się to z ryzykiem poniesienia śmierci, torturowaniem, mordowaniem całych rodzin. Codziennie, po kilka razy dziennie narażała się na śmierć, walcząc o ratowanie sierot żydowskich od śmierci.
Kazimierz Górski, lwowiak, trener wszech czasów. Pośmiertnie odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Niestety pośmiertnie. Wcześniej żył z bardzo skromnej emerytury, w biedzie, nie mając na leki.
Warto się zastanowić nad tym jak żyją naprawdę wielcy ludzie. I dlaczego ludzie tak uczciwi, wspaniali, kształtujący nasze moralne postawy są tak długo, niekiedy prawie aż do śmierci anonimowi? Czy skromność to wróg naszych czasów, w których wystarczy zrobić coś idiotycznego, aby stać się rozpoznawalnym z twarzy, trafić na pierwsze strony gazet i magazynów? Czyje twarze obecnie rozpoznajemy od razu? Czy twarze, które przynoszą niewyobrażalny wstyd i hańbę, czy sławę Polsce?
Kiedy umiera kolejny wielki człowiek zapadamy się w sobie, powtarzamy „to wielka strata dla Polski”, słyszy się, że nie ma już autorytetów, że wiek XXI będzie ostatnim dla wielkości...
Nieraz będąc w dramatycznej sytuacji szukamy bezowocnie jakiejś ludzkiej twarzy w tłumie, lecz nikogo nie widzimy. Dociera do nas, że mogliśmy pomóc lub otrzymać pomoc, że mogliśmy tego człowieka poznać, wzdychając nad czyimś nekrologiem, z którego czytamy że był to dobry człowiek... za późno. Póki świat będzie istniał zawsze będą wielcy ludzie czyniący dobro dla innych.
Agnieszka Osiecka, wielka gwiazda poezji. Odeszła nagle, w wyniku choroby nowotworowej. W wieku średnim. Zostawiła nam zapach bzu na Saskiej Kępie w Warszawie, gdzie mieszkała i genialne piosenki, których nigdy nie zapomnimy. Chodziła w kapeluszu, była prawdziwą artystką. Nieraz zastanawiam się, czy podobałby się jej dzisiejszy świat, jakie teksty, o ile w ogóle, by chciała napisać?
Twarze dają mi okazję poznać każdego człowieka osobno, bo często bywa też tak, że poznaję kogoś ze względu na ciekawe rysy i dopiero potem, gdy już „zaprzyjaźniam się” z czyjąś twarzą poznaję życie tego człowieka. Żaden człowiek nie powinien być anonimowy. I żadna twarz nie może zginąć w tym kruchym świecie, w którym jesteśmy tylko na chwilę...
Tekst i rysunki: Barbara Medajska