prof. Bolesław Faron
40-lecie Teatru Witkacego w Zakopanem
Nie byłem przy narodzinach teatru Witkacego w Zakopanem, kiedy to w 1985 roku grupa absolwentów krakowskiej PWST wraz z reżyserem Andrzejem Dziukiem założyła teatr pod Tatrami. Przebywałem wtedy w Wiedniu jako radca do spraw kultury i nauki Ambasady Polskiej oraz dyrektor Instytutu Polskiego. Stałym bywalcem przedstawień Dziuka zostałem tuż po zakończeniu pracy w Austrii, od 1991 roku. Kiedy w latach 90. ub.w. zmierzałem do teatru przy ulicy Chramcówki, znajomy tamtejszy prokurator zapytał mnie, gdzie idziesz? Odpowiedziałem: do teatru. Na to usłyszałem kolejne pytanie, a jest w Zakopanem teatr? Do dzisiaj nie wiem, czy był to tylko żart przedstawiciela zakopiańskiej inteligencji, czy też autentyczne zdziwienie.
W uroczystościach 40-lecia Teatru Witkacego w Zakopanem brałem udział dzięki zaproszeniu Andrzeja Dziuka. Trwały one trzy dni: 27 i 28 lutego oraz 1 marca br. Oto jak w skrócie przedstawiał się program tego wydarzenia: 27 lutego miał miejsce wernisaż fotografii Stanisława Ignacego Witkiewicza z kolekcji Stefana Okołowicza pod przewrotnym tytułem Witkacy. Drań, którego dotąd nie było i wątpliwem jest, czy będzie, a także koncert Orkiestry Kameralnej Miasta Tychy pod dyrekcją dyrygenta Marka Mosia. Wykonali oni utwory Mieczysława Karłowicza, Witolda Lutosławskiego Henryka Mikołaja Góreckiego, Karola Szymanowskiego i Wojciecha Kilara. W dniu następnym miała miejsce premiera sztuki Stanisława Ignacego Witkiewicza Wahazar na podstawie Gyubala Wahazara. Reżyseria, scenariusz, opracowanie muzyczne – Andrzej Dziuk, który tę realizację zadedykował swojemu Zespołowi oraz Przyjaciołom teatru, zaś o samym przedstawieniu powiedział:
„Proponując realizację dramatu St. I. Witkiewicza „Gyubal Wahazar czyli Na przełęczach bezsensu zadaję sobie pytanie, dlaczego tak łatwo (ba!), tak chętnie pozwalamy się uwięzić fikcjom, złudzeniom, ideom z gruntu fałszywym. Pytam więc o siłę (moc) fałszywych proroków. Dlaczego tak lubimy być oszukiwani. […] Jak zwykle w pismach St. I. Witkiewicza (także i w tym dramacie – spektaklu) padają ważkie pytania – o Prawdę – Wiarę, sens naszego zmagania się z Sobą samym, ale i z Historią”.
Wahazar wpisuje się w tradycję Teatru Witkacego, stawia ważkie pytania, wstrząsa sumieniami ludzkimi. Toteż publiczność nagrodziła aktorów na stojąco długo niemilknącymi barwami. Wszystko wskazuje na to, że sztuka ta będzie grana – jak poprzednie – przy szczelnie wypełnionej Scenie Witkacego przy ul Chramcówki 25. Po spektaklu odbyły się Rozmowy istotne z udziałem prof., prof. Janusza Deglera, Ewy Łubieniewskiej, Teresy Pękali, Michała Klingera oraz Andrzeja Dziuka. Nawiązywano w nich do spektaklu Wahazara oraz do historii teatru. Janusz Degler, ojciec chrzestny tej sceny, podarował zbiór materiałów o teatrze jakie gromadził przez 40 lat, a Ewa Łubieniewska zarekomendowała swoją książkę wydaną przed paru dniami. Jej tytuł Od metafizycznych lotów do filozoficznej zadumy. Teatr Witkacego – Zakopane (2025).
W trzecim dniu 1 marca odbyły się dwa wydarzenia. Prezentacja w Witkacy Atelier Szkiców, pomysłów, wyobrażeń Rafała Zawistowskiego pt. Sztambuch teatralny. Zaproszeni goście mieli okazję zobaczyć szkice, projekty strojów, a także niektóre rekwizyty z dotychczasowych przedstawień. Zamknięciem tego trzydniowego maratonu ciekawych imprez artystycznych był koncert urodzinowy Popylone pienie, w wykonaniu aktorów Teatru Witkacego. Impreza trwała do późnych godzin nocnych. Uczestnicy mieli możliwość wysłuchać wielu melodii znanych z przedstawień teatru, monologów, a także innych prezentacji. Uroczystość była przerywana wystąpieniami oficjeli: przedstawiciele Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urzędu Marszałkowskiego, Starostwa Powiatowego w Nowym Targu, Burmistrz Zakopanego. Oprócz ciepłych słów na temat roli zakopiańskiego teatru były też konkretne formy uznania, jak przekazanie odpowiednich środków finansowych przez samorząd wojewódzki, jak odznaczenie aktorów odznaką „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” itp.
Jakby podsumowaniem 40-letniej działalności Teatru Witkacego jest książka Ewy Łubieniewskiej Od metafizycznych lotów do filozoficznej zadumy teatru Witkacego Zakopane (Zakopane 2025). Nie jest to pierwsza wypowiedź autorki na temat zakopiańskiego teatru. W 1913 roku ukazało się w krakowskim wydawnictwie Uniwersitas jej opracowanie Piekielne pomysły i dusza anielska Teatru Witkacego w Zakopanem. Nowa pozycja Ewy Łubieniewskiej jest kontynuacją poprzedniej i jej uzupełnieniem. Obie razem dają przegląd działań teatru w okresie jubileuszowym. Stanowią zatem rzetelną dokumentację poczynań tej ważnej nie tylko dla Zakopanego placówki kulturalnej.
Teatr Witkacego wypełnił na mapie kulturalnej Zakopanego wyraźną lukę. Zainteresował swą propozycją artystyczną nie tylko mieszkańców Podhala, ale i licznie przyjeżdżających z całej Polski turyści pod Tatry, z czasem przybywających tutaj wyłącznie na przedstawienia. Andrzej Dziuk jako dyrektor i reżyser zarazem postawił przed swoim zespołem i przed widzami ambitne zadanie. Ewa Łubieniewska tak rzecz określiła:
„Teatr ten ostro i bez złudzeń rozpoznający zagrożenia naszych czasów, nadal gotów jest wyłuskiwać okruchy dobra z okrutnych i bolesnych wątków ludzkiego życia […] Przeistaczają się formy owej żarliwej indagacji. Podlegają metamorfozom środki jej wyrazu. Zmienia się osobowy skład zespołu. Ale fundamentalne pytanie o duchową kondycję człowieka zawsze pozostaje w mocy – wbrew zdarzeniom, którymi XX i XXI wiek niszczy wiarę w sens podobnych rozważań” (str. 7 i 8).
Te kwestie i inne problemy związane z funkcjonowaniem Teatru Witkacego ukazuje autorka niejako z trzech perspektyw: poprzez swoją relację naukową, Rozmowy za kulisami, w których umieszcza fragmenty wypowiedzi aktorek i aktorów Teatru Witkacego oraz kompozytora i multiinstrumentalisty Macieja Rychłego, nagranych jesienią w 2024 roku oraz Rozmowy „alleluja na wysokościach” zawierające wyimki wypowiedzi krytycznych z różnych pism w Polsce czy fragmenty książek. Dzięki temu otrzymujemy wszechstronny obraz działalności tego nietuzinkowego teatru. Obecna, jak poprzednia, książka zawiera aneks, w którym podano informacje na temat premier szerzej omawianych spektakli; poczynając od Kruka Alfonso Sastre z 2011 roku po Performans według Fiodora Dostojewskiego w 2024 roku. Materiał ten jest z pewnymi wyjątkami kontynuacją Aneksu z pierwszej książki Łubieniewskiej. Jak przystało na jubileuszowe wydawnictwo o teatrze jest bogato ilustrowane zdjęciami z poszczególnych przedstawień.
Zastanawiano się niejednokrotnie podczas minionych 40 lat nad fenomenem teatru Andrzeja Dziuka, nad tym, co przyciąga publiczność do tej placówki. Otóż, jednym z aspektów tej kwestii jest stosunek do widza. Ten tuż po wejściu do budynku przy ul. Chramcówki czuje się nie jak w obcej przestrzeni, świątyni kultury, ale jak u siebie w domu. Tuż u wejścia witają go najczęściej w kostiumach aktualnej sztuki aktorki i aktorzy. Zaraz potem jest częstowany herbatą. W oczekiwaniu na spektakl może sobie pooglądać ciągle aktualizowaną wystawę obrazów. Aktorzy przechadzają się wśród zebranej publiczności, nawiązują z nią kontakt. Ta sytuacja stwarza wrażenie, jakby przedstawienie już się zaczęło, a my w nim uczestniczymy nie tylko biernie jako widzowie, lecz jako aktorzy. Niewiele zmienia się podczas przedstawienia, gdzie publiczność jakby współuczestniczy w akcji. Sprzyja temu organizacja sceny, która nie jest tu oddzielona od widowni. Akcja toczy się najczęściej wśród widzów. Doświadczyłem tego osobiście podczas spektaklu Emilii Nagórki 2023 roku, reżyserki i adaptatorki powieści Wiesława Myśliwskiego Traktat o łuskaniu fasoli, kiedy do mojego stolika podchodzi aktor i mówi: „Ja pana skądś znam…” Dosiada się, jakby prowadził ze mną rozmowę.
W sposób naukowy ujęła to autorka książki:
„Każdy kto przekroczył próg budynku na Chramcówkach – czy przyszedł tu z wyboru, czy trafił przypadkowo – stawał się uczestnikiem misterium, zapraszanym do wspólnego przeżycia fenomenu sztuki, w całej różnorodności realizującej artystyczne credo. Było to misterium pojmowane szeroko jako tajemnica przeobrażenia codziennej rzeczywistości w świat kreacji artystycznej” (str. 8–9). Konstatacje Ewy Łubieniewskiej potwierdzają w Rozmowach za kulisami aktorzy. Między innymi Dorota Ficoń:
„Wszystko do czego przywiązywaliśmy się w teatrze, zostało ustalone na początku: żeby premiera nie była celem, żeby była początkiem naszej drogi, żeby to było „schronisko”. Żeby spektakl poprzedzała „przedakcja”, nie wiadomo, czy się rozpoczęło, czy to już za chwileczkę… No i jest to, co Andrzej uwielbia, żeby była muzyka na żywo. I to czego nas nauczył, żebyśmy nie bali się widza, żebyśmy patrzyli widzowi w oczy” (str. 12).
W książce Ewy Łubieniewskiej w wyniku konfrontacji dyskursu naukowego z wypowiedziami aktorów teatru, a także z cytowanymi fragmentami wypowiedzi krytycznych rysuje się dość wyraźnie koncepcja teatru, jaką realizuje Andrzej Dziuk, jej ewolucja, reakcja na nowinki artystyczne, jak efekty medialne, które w ostatnich czasach zagościły na zakopiańskiej scenie. Przyjmowane tutaj nie bezkrytycznie, lecz wzmacniają pielęgnowaną wizję teatru.
Andrzej Dziuk od początku istnienia sceny w Zakopanem miał ambicję, by spełniała ona rolę placówki kulturalno-edukacyjnej. Temu celowi ma służyć m.in. coroczny przegląd spektakli sprowadzanych z kraju i z zagranicy na festiwalowe występy połączone i z rozmowami „na wysokościach”, a nazywany tytułem szkicu Rafała Malczewskiego Pępek świata. Na tej imprezie miałem okazję po raz pierwszy zobaczyć na żywo spektakl Teatru Gardzienice, balet z Izraela i parę inscenizacji z różnych miast w Polsce. Autor pomysłu wyjaśnił:
„Zależy [mi] na tym, żeby zgromadzić twórców – godnych partnerów Witkacego. Jednym z nieszczęść Stanisława Ignacego Witkiewicza było to, że nie miał z kim prowadzić twórczego dialogu”.
Udział w dysputach organizowanych przez Dziuka tak podsumowuje Ewa Łubieniewska:
„Obecność indywidualności reprezentujących różne zawody, poglądy upodobania, czasem krańcowo odmienne wizje świata nadała niepowtarzalny klimat spotkaniom w teatralnej kawiarni, która niepostrzeżenie zaczęła się przeobrażać w jaskinię filozofów… Gospodarz domu poza reżyserskim dyplomem (studiujący wcześniej filozofię) dbał jednak o to, by rozważaniom towarzyszył konieczny dystans wobec głoszonych poglądów i deklaratywnych światopoglądów” (str. 42)
Zakopiańskie Prezentacje Artystyczne i towarzyszące im dyskusje to nie jedyny sposób realizacji idei placówki kulturalno-edukacyjnej. Ostatnio oddano do użytku Witkacy Atelier, wyremontowane pomieszczenia tuż obok dotychczas funkcjonującego teatru. Będzie ono obok kolejnej sceny, na której są realizowane kameralne przedstawienia (oglądałem tutaj w ub.r. Performans wg Notatek z podziemia Fiodora Dostojewskiego w wykonaniu Andrzeja Bieniasa [Bezimienny] i Emilii Nagórki [Liza] w reżyserii Andrzeja Dziuka) spełniać rolę edukacyjną. Planuje się m.in. różnego rodzaju warsztaty dla dzieci i młodzieży. Realizację tego ambitnego zamysłu powierzono wieloletniej redaktorce „Tygodnika Podhalańskiego”, poetce i malarce Beacie Zalot. Jej dotychczasowa działalność w tutejszym środowisku, kierowanie działem kultury w „Tygodniku…” stwarzają nadzieję że z naddatkiem spełni oczekiwania Andrzeja Dziuka. Myślę, że działalność Witkacy Atelier jeszcze bardziej zbliży Teatr Witkacego do Zakopanego i Podhala.
Nie będzie to zresztą jedyna nić, która łączy teatr z miejscem działalności. Należny Zakopanemu dług scena przy Chramcówkach oddaje systematycznie w swoich realizacjach. Warto tu wspomnieć przedstawienia Na przełęczy (2002), Człapówki (2008) czy też współczesne Spiski – Hej! (2018). Mieszkańcy spod Giewontu mogli w nich zobaczyć swoje miasto, czasem w krytycznym zwierciadle, z lat międzywojennych i dzisiejszych. Ta więź z lokalną społecznością, może na początku nieco nieufną, staje się – w moim przekonaniu – coraz silniejsza. Wspomniana na początku informacja o kontakcie z zakopiańskim prokuratorem, który zadał pytanie: czy w Zakopanem jest teatr?, dzisiaj by się nie wydarzyła. Wręcz przeciwnie zakopiańczycy są dumni ze swojej sceny. Dawali temu niejednokrotnie wyraz podczas uroczystości jubileuszowych.
„Patrząc z czterdziestoletniej perspektywy, mam wrażenie że wraz z początkiem XXI wieku w podglebiu zakopiańskich spektakli coraz częściej i wyraźniej zaczęły pulsować problemy bieżącej rzeczywistości” (str. 56), konstatuje Ewa Łubieniewska.
Nie jest to nowość w tym teatrze. Wcześniej jednak „wpisywało się ono w katalog prawd uniwersalnych”. W latach 80. teatr zakopiański był swego rodzaju azylem, który pozwalał znaleźć sens życia, który zginął w szarej rzeczywistości. Po roku 1989 na scenie Dziuka można obserwować akcję budowania godności przed sztukę, w tym kontekście powstają pytania: jaki człowiek jest? Choć Teatr Witkacego zawsze stronił od polityki, od publicystyki politycznej, to jednak trudno było ją ominąć w kontekście zdarzeń XXI wieku. Szczególnym przykładem była tu realizacja Operetki Witolda Gombrowicza, jak również innym wymiarze Wiśniowego sadu (2021) wyreżyserowanego przez Nikolę Koladę.
W ostatnich latach na scenie Propozycji Teatralnych pojawiły się formy kabaretu: Kabaret horyzontalny (2007), Nietoperz czy rzeczywistość (2021). Adaptacje poezji Joanny Kulmowej. Na tej scenie aktorzy mają szansę popróbować swoich umiejętności reżyserskich m.in. Andrzej Bienias). Na Scenie Propozycji Teatralnych realizował również Andrzej Dziuk spektakle kameralne, jak Trans–fuzja na podstawie Wierzycieli Augusta Strinberga, Raz–dwa–raz. A na co nam dobroć (2018), wg Cmentarzyska samochodów Ferdynanda Arrabala, Nieprzyjaciel Juliena Greena.
Integralną część książki Ewy Łubieniewskiej są wypowiedzi znawców tematów na temat Witkacego czy realizacji scenicznych teatru przy Chramcówkach, dotyczą one zarówno spraw ogólnych, jak np. realizacji przez zespół głównego przesłania – definicji człowieczeństwa jak również szczegółowych charakterystyk poszczególnych przedstawień. Są to opinie zarówno krytyków teatralnych, jak i pracowników naukowych zatrudnionych w różnych uniwersytetach w Polsce. Teksty te przytacza autorka w obszernych fragmentach w odróżnieniu od Rozmów „alleluja na wysokościach”, gdzie daje tylko celne wyimki wypowiedzi krytycznych.
Lektura książki Ewy Łubieniewskiej, a właściwie lektura obu jej pozycji o Teatrze Witkacego, daje dobre wyobrażenie o 40-letniej historii tej placówki kulturalnej, o koncepcji artystycznej, o poszukiwaniu człowieczeństwa w kontekście zmieniających się zjawiskach społecznych i publicznych XX i XXI wieku, o ambitnym zespole ulegającemu zmianom – niektórzy odeszli, zastąpili ich młodzi. Mimo tej naturalnej ewolucji zachowuje on ten sam wysoki poziom.
Niekwestionowana jest to zasługa Andrzeja Duka który stworzył ten teatr ,nadał mu od początku specyficznych własny charakter. W Rozmowach za kulisami członkowie zespołu wyznają, ile zawdzięczają swojemu szefowi, jak pod jego kierunkiem rozwinął się ich warsztat.
Niektórzy powiadają wprost, że tutaj nauczyli się aktorstwa. Jest on bowiem z jednej strony bardzo wymagający reżyserem, a z drugiej pozwala aktowi rozwinąć skrzydła wykorzystać swoje fizyczne i intelektualne walory.
W 2016 roku uczestniczyłem w 50 urodzinach Teatru Stu w Krakowie. Krzysztof Jasiński, twórca tej sceny, oznajmił wówczas: „Sam się powołałem na dyrektora i sam się dzisiaj z tej funkcji odwołuję”.
Myślę, że za wiele lat Andrzej Dziuk może powtórzyć to wyznanie. Tymczasem Dyrektorowi i głównemu Reżyserowi oraz Zespołowi Teatru Witkacego należy życzyć wielu lat twórczej pracy, którą doceniają nie tylko mieszkańcy Zakopanego i Podhala, ale z całej Polski.
prof. Bolesław Faron
Źródło zdjęcia: https://pl.wikipedia.org/wiki/Teatr_im._Stanis%C5%82awa_Ignacego_Witkiewicza_w_Zakopanem
Nowy numer kwartalnika ETHOS
Rozum i wiara
OD REDAKCJI
Encyklika Jana Pawła II Fides et ratio, ogłoszona w roku 1998, wywołała nadzwyczajny odzew w środowiskach intelektualnych na całym świecie, najpierw w postaci wielu komentarzy do jej tekstu, później zaś w formie trudnych do zliczenia książek i artykułów podejmujących różne jej aspekty, aż po powstanie czasopism zatytułowanych „Fides et Ratio” i instytutów o tej nazwie.1 Adresowana jest ona do biskupów Kościoła katolickiego, ale też do wszystkich ludzi, którzy szukają prawdy o sobie i o świecie. Choć w zasadniczej części dotyczy złożonych relacji filozofii do teologii, to podejmuje też zagadnienia ważne dla każdego człowieka, niezależnie od jego światopoglądu. Jeśli określimy rozum jako zbiór naszych naturalnych władz poznawczych, to jest on źródłem jedynie części naszych przekonań. Druga część, zapewne większa, opiera się na wierze rozumianej jako zaufanie autorytetom: rodzicom, nauczycielom, ekspertom w różnych obszarach. Jak pokazuje doświadczenie życiowe, bez tak rozumianej wiary nie ruszylibyśmy z miejsca – zostalibyśmy całkowicie osamotnionym sceptykami. Musielibyśmy bowiem ufać jedynie dowodom sprawdzonym przez nasz własny rozum. W związku z tym Papież podkreśla, że wiara w tym sensie, jako zaufanie, ma istotne znaczenie społeczne i stanowi nieuchronny składnik życia każdego człowieka: „Wierząc, człowiek zawierza wiedzy zdobytej przez innych. Można w nim dostrzec znamienne napięcie: z jednej strony wydaje się, że wiedza oparta na wierze jest niedoskonałą formą wiedzy, którą należy stopniowo udoskonalać, zdobywając osobiście dowody na jej potwierdzenie; z drugiej zaś wiara w porównaniu ze zwykłym poznaniem opartym na oczywistych dowodach jawi się często jako rzeczywistość bogatsza o pewien ludzki wymiar, wiąże się bowiem z relacją międzyosobową i angażuje nie tylko osobiste zdolności poznawcze, ale także głębiej zakorzenioną zdolność zawierzenia innym ludziom, nawiązania z nimi trwalszej i ściślejszej relacji”.2
Wiara rozumiana jako zaufanie nie chroni przed nabyciem przekonań fałszywych czy moralnie niesłusznych. Inni mogą to zaufanie wykorzystać w taki sposób, że wprowadzą nas w błąd ś w i a d o m i e, na przykład po to, by nami manipulować dla własnej korzyści, albo nieświadomie – gdy wyposażą nas w przekonania fałszywe, które błędnie uznawali za prawdziwe. Takie przypadki nie sąjednak wystarczającym powodem, aby całkowicie wątpić w to, co przekazują nam inne osoby i w ich dobre intencje względem nas. Trzeba po prostu być ostrożnym w doborze autorytetów i nie rezygnować z krytycznego myślenia.
Wydaje się więc, że ratunkiem przed zagrożeniami spowodowanymi przez taką wiarę jest rozum, pojęty szeroko, jako nasze naturalne władze poznawcze, czyli władza pojmowania, sądzenia i rozumowania połączona z wąsko pojętym doświadczeniem, wykluczającym prywatne intuicje, objawienia i tym podobne. Dzięki niemu, gdy stajemy się dojrzali intelektualnie, nabywany krytycyzmu wobec dotychczasowych autorytetów, próbujemy dokonać ich selekcji, zastąpić innymi lub poprzestać na ostrożnym zaufaniu własnym władzom poznawczym i ekspertom w dziedzinach szczegółowych, których sami nie jesteśmy w stanie opanować. Na czym jednak opiera się nasze przekonanie, że tak pojęty rozum dostarcza nam rzetelnej wiedzy, że nas nie zwodzi?
Nie trzeba być filozoficznym sceptykiem, by zauważyć, że nasze zmysły i nasze rozumowania niekiedy prowadzą nas na manowce. Jeśli więc uważamy, że poprawne używanie naszych władz dostarcza nam rzetelnej wiedzy, to dlatego, że ufamy im i ufamy ludziom, którzy uczą nas, jak interpretować treści dostarczane przez naturalne władze poznawcze. Nawet więc najbardziej racjonalne osoby nie są w stanie całkowicie wyeliminować z ich życia wiary rozumianej jako „zaufanie” do własnych władz poznawczych i zaufanie do innych ludzi.
W dziejach filozofii ciekawy jest przypadek wybitnego szkockiego filozofa Davida Hume’a, agnostyka bądź ateisty, który zaufanie do naturalnych władz poznawczych (w jego przypadku raczej do doświadczenia i do wąsko pojętego rozumu) łączył z ogólną postawą sceptyczną. Uważał bowiem, że ostatecznie nasze władze poznawcze są wytworem czynników pozaracjonalnych.3 Pogląd o takim pochodzeniu władz poznawczych podzielają rzesze współczesnych ewolucyjnych naturalistów, ale rzadko wiążą go ze sceptycyzmem. Można więc powiedzieć, że w ich wypadku zaufanie do rozumu ma charakter dogmatyczny lub jedynie pragmatyczny. Chrześcijańskie zaufanie do władz poznawczych także opiera się ostatecznie na wierze, ale jest to wiara w Boga, stwórcę człowieka, a więc także stwórcę jego rozumu. Fakt, że nasze naturalne władze poznawcze nie zawsze dostarczają nam rzetelnej wiedzy, wynika z nieodpowiedniego ich używania.
Mimo więc ograniczeń wiary w sensie zaufania i rozumu pojętego jako zbiór naszych naturalnych władz poznawczych, w pierwszym, najczęściej cytowanym zdaniu encykliki, Jan Paweł II stwierdza: „Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”.4 Papież nie ma z pewnością na myśli tego, że rozum zmierza do prawdy rozumianej klasycznie, a wiara do prawdy rozumianej na przykład pragmatycznie. W obu wypadkach chodzi o jedną prawdę w sensie klasycznym. W jakim jednak sensie rozum i wiara współdziałają ze sobą jak „dwa skrzydła”? Przecież czasem pojawiają się konflikty między wiarą a rozumem. Na przykład istnieje wiele przypadków rozstrzygnięć sądowych, które dzielą ludzi: jedni uważają, że w sposób niezbity udowodniono winę oskarżonego, a inni – mimo tych dowodów – wierzą, że jest on niewinny. Najczęściej wiara taka okazuje się naiwna, do prawdy unosi nas więc wówczas tylko jedno „skrzydło” – rozum.
Nawet jednak w krajach demokratycznych, posiadających niezależne sądownictwo i niezawisłych sędziów, zdarzają się przypadki pomyłek sądowych. Niekiedy po czasie okazuje się, że w świetle nowych dowodów lub ponownej oceny dawnych dowodów osoba uznana za winną była niewinna. Ci wszyscy zatem, którzy wierzyli, że była ona niewinna, „trafili” w prawdę, a błądzili ci, którzy kierowali się racjonalną oceną dowodów i uznali jej winę. Wiara tych pierwszych jest zwykle głównym motywem poszukiwania nowych dowodów lub rewizji dowodów starych. Widać więc, że nawet w zwykłych, niezwiązanych z religią sytuacjach współdziałanie wiary i rozumu może prowadzić do jednej obiektywnej prawdy, mimo że w punkcie wyjścia „prawda wiary” i „prawda rozumu” były ze sobą sprzeczne.
Papieżowi chodzi jednak nie tyle o tego rodzaju prawdy, lecz o pełną prawdę o człowieku. Tutaj przedmiotem wiary są tajemnice, których rozum nie jest w stanie odkryć. W tym wypadku nie tylko sposób dotarcia do nich jest inny: „Istnieje podwójny porządek poznania, różniący się nie tylko źródłem, ale i przedmiotem. Różni się źródłem, bo w pierwszym przypadku poznajemy przy pomocy naturalnego rozumu, a w drugim przy pomocy wiary. Różni się przedmiotem, bo oprócz prawdy, do której może dojść rozum naturalny, przedłożone nam są również do wierzenia tajemnice zakryte w Bogu: nie można ich poznać bez Objawienia Bożego”.5 Oznacza to, że prawdy wiary i prawdy rozumu można potraktować jako niezależne, choć w pewnym sensie komplementarne, podobnie jak niezależne, a zarazem komplementarne są prawdy etyki i prawdy fizyki. Pojawia się jednak wątpliwość, czy rozum samodzielnie nie jest w stanie dotrzeć do tych prawd i czy między prawdami wiary a prawdami rozumu nie zachodzi konflikt.
Pierwszą kwestię Jan Paweł II rozstrzyga zgodnie z niefideistyczną tradycją katolicką, wskazując, że autonomiczne względem wiary religijnej dociekania filozoficzne mogą prowadzić do odkrycia osobowego Stwórcy świata, ale pełniejsza – choć nigdy zupełna – prawda o Bogu możliwa jest dzięki Bożemu Objawieniu. Objawienie także podlega racjonalnemu opracowaniu – dzieje się to w obrębie teologii, lecz tutaj funkcja rozumu jest ograniczona: teolog nie może zakwestionować prawd uznanych za objawione, podobnie jak w zwykłych okolicznościach prawoznawca nie może kwestionować zapisów konstytucji danego państwa.
Bywają jednak okoliczności nadzwyczajne, w których konstytucje się poprawia, bo nie przystają one do aktualnej wiedzy i sytuacji społecznej. Czy z punktu widzenia Jana Pawła II sytuacje takie dopuszczalne są w teologii i w filozofii, którą niekiedy określa się jako chrześcijańską? W encyklice Papież broni nie tylko Objawienia jako zbioru prawd niezmiennych, ale wskazuje na filozofię św. Tomasza z Akwinu jako na wzór interpretacji tych prawd i krytycznie wypowiada się o filozofii nowożytnej i współczesnej, która nawet jeśli nie jest ateistyczna czy panteistyczna i mieni się chrześcijańską, to najczęściej przyczynia się do deformacji Objawienia. Teza ta była krytykowana przez wielu komentatorów mających lepsze mniemanie o filozofii uprawianej od początku nowożytności do naszych czasów. Nawet gdyby przychylić się do tych krytyk, to trzeba docenić rolę Fides et ratioko dokumentu podkreślającego znaczenie autonomicznych względem religii dociekań filozoficznych, zwracającego uwagę na nieuchronność i wszechobecność wiary pojętej jako zaufanie innym ludziom, a więc na osobowy wymiar wiary, oraz wskazującego na obiektywne granice rozumu, które w perspektywie chrześcijańskiej można przekroczyć dzięki Bożemu Objawieniu. Rozum zresztą sam odkrywa swoje granice, gdy stwierdza, że nawet w dziedzinie nieskomplikowanych rachunków matematycznych istnieją prawdy, których nie można udowodnić. Nie podsuwa jednak rozwiązania, jak w takiej sytuacji powinniśmy się zachować.
W niniejszym numerze „Ethosu” autorzy artykułów próbują rzucić nieco światła na przekonania, które kandydują do bycia tego rodzaju prawdami, na przykład o istnieniu cudów czy ludzkiej wolności. Podejmują też różne kwestie szczegółowe, które w większości mieszczą się w szerokim spektrum wyznaczonym z jednej strony przez rozum, a z drugiej przez wiarę. Nawiązania do myśli Jana Pawła II są, można powiedzieć, naturalne w tekstach zamieszczanych w naszym czasopiśmie, ale Kościół jest dzisiaj w innym miejscu niż za jego czasów, autorzy przywołują więc i analizują również idee formułowane przez papieża Franciszka lub podejmują kwestie niezależne od spraw związanych z religią.
Ważnym składnikiem tego tomu są teksty poświęcone zmarłemu w roku 2023 Doktorowi Stanisławowi Majdańskiemu, wybitnemu nauko znawcy i semiotykowi, który twórczo zajmował się zagadnieniami z pogranicza logiki i metafizyki, ale pasjonował się też etyką – stąd jego bliskie związki z Instytutem Jana Pawła II, z Tadeuszem Styczniem i z samym Karolem Wojtyłą. W osobie Doktora Majdańskiego łączyła się głęboka i autentyczna wiara religijna z nadzwyczajną przenikliwością rozumu i intelektualną kreatywnością. Nie miał w sobie nic z „gabinetowych filozofów”, wołał rozmawiać z ludźmi i szczodrze dzielić się swoimi pomysłami, niż pisać kolejny artykuł – i w tym chyba najlepiej egzemplifikował postawę personalistyczną. Jego pamięci poświęcamy niniejszy tom „Ethosu”.
Piotr Gutowski
__________________
1 Na przykład polski „Kwartalnik Naukowy Fides et Ratio” wydawany od roku 2010 przez Towarzystwo Uniwersyteckie Fides et Ratio (zob. Kwartalnik Naukowy Fides et Ratio, https://fide– setratio.com.pl/ojs/index.php/FetR) czy waszyngtoński Faith and Reason Institute funkcjonujący od roku 1999 (zob. Faith & Reason Institute, https://frinstitute.org/).
2 Jan Paweł II, Encyklika Fides et ratio do Biskupów Kościoła katolickiego o relacjach między wiarą a rozumem, nr 32, The Holy See, https://www.vatican.va/content/john–paul–ii/pl/en– cyclicals/documents/hf_jp–ii_enc_14091998_fides–et–ratio.html.
3 Por. D. H u m e, Traktat o naturze ludzkiej, tłum. C. Znamierowski, Fundacja Aletheia, Warszawa 2005, s. 80–83.
4 Jan Paweł II, dz. cyt., nr 1.
5 Tamże, nr 9; por. Pius IX, Del Filius, nr 4, The Holy See, https://www.vatican.va/archive/ hist_councils/i–vatican–council/documents/vat–i_const_18700424_dei–filius_la.html.