Nowości książkowe

 

Plakat

W 10-lecie Kwartalnika Literacko-Kulturalnego „LiryDram” z Marleną Zynger rozmawia Irena Tetlak

 

„LiryDram” i wystawa „Twarze współczesnych poetów polskich” – alternatywna forma poznawania współczesnej literatury i sztuki

 

Trzeba mieć wytrwałość i wiarę w siebie. Trzeba wierzyć, że człowiek jest do czegoś zdolny i osiągnąć to za wszelką cenę.

Maria Skłodowska–Curie

 

Irena Tetlak: – „Twarze współczesnych poetów polskich” to wystawa, która dzięki staraniom Redakcji „LiryDram”, a przede wszystkim Twoim osobiście, bo jesteś jej kuratorką, ma już kolejną odsłonę. Wystawa była wystawiana w Gorzowie Wielkopolskim, Bydgoszczy, w Domu Literatury w Warszawie oraz Suchedniowie. Obecnie jest prezentowana w Kielcach. Czy możesz opowiedzieć o tej wystawie? Kto jest autorem grafik i jaki to ma związek z „LiryDram” oraz propagowaniem literatury?

Marlena Zynger: – Pomysł wystawy narodził się dziesięć lat temu, wraz z ukazaniem się pierwszego numeru Kwartalnika Literacko-Kulturalnego „LiryDram”. Był to dla mnie i dla całej Redakcji czas wizji i przemyśleń. Zastanawialiśmy się nad graficznym i merytorycznym kształtem czasopisma, które  wchodziło na rynek w okresie trudnym dla tradycyjnego czytelnictwa, w warunkach powszechnie używanego internetu oraz unifikacji form przekazu, dominacji obrazu i mody na stosowanie wszelakich skrótów i uproszczeń. To właśnie wtedy podjęłam decyzję dotyczącą okładek pisma. Graficzne wizerunki twarzy poetów, wykonane w technice ilustracji komputerowej przez Roberta Manowskiego – artystę i rektora Wyższej Szkoły Artystycznej w Warszawie, miały stać się znakiem rozpoznawalnym, ściśle powiązanym z kwartalnikiem „LiryDram”. Jednocześnie miały stworzyć pomost pomiędzy światem obrazu i słowa, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom nowego pokolenia odbiorców, kształtowanego codziennie przez rozwój technologii i dynamicznie zmieniające się otoczenie.

Kształt i pomysł wystawy „Twarze współczesnych poetów polskich” rodził się równolegle z działaniami kwartalnikowymi. Kolejne grafiki, publikowane na okładkach pisma, drukowane były jednocześnie na płytach biodegradowalnych i płytach PCV o grubości 0,5 cm formatu 1 m x 1 m.

Do końca 2022 roku zebraliśmy 36 płyt z graficznymi portretami, co w konsekwencji umożliwiło pierwszą ich prezentację w formule: „Twarze współczesnych poetów polskich. Odsłona pierwsza”. W tej edycji wystawy można zobaczyć graficzne wizerunki następujących poetów: Julia Fiedorczuk, Małgorzata Lebda, Ewa Lipska, Adam Zagajewski, Marta Podgórnik, Adam Kaczanowski, Marek Wawrzkiewicz, Uta Przyboś, Beata Patrycja Klary-Stachowiak, Marcin Orliński, Dariusz Tomasz Lebioda, Krzysztof Boczkowski, Michał Zabłocki, Ewa Zelenay, Małgorzata Karolina Piekarska, Alicja Tanew, Alicja Patey-Grabowska, Aldona Borowicz, Marlena Zynger, Adriana Jarosz, Stanisław Nyczaj, Aleksander Nawrocki, Kalina Izabela Zioła, Bohdan Wrocławski, Ares Chadzinikolau, Kazimierz Burnat, Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, Marek Wołyński, Andrzej Tchórzewski, Małgorzata Skwarek–Gałęska, Elżbieta Musiał, Ryszard Krauze, Stefan Jurkowski, Jacek Jaszczyk, Zbigniew Milewski i Anna Czachorowska.

Pracom wystawowym towarzyszą gabloty z tomikami poezji prezentowanych autorów, nagranie audio z recytacją ich wierszy, jak również 230-stronicowy album formatu A4 zawierający grafiki twarzy oraz rozmowy z poetami publikowane wcześniej na łamach kwartalnika.

– „LiryDram” to już znana marka w przestrzeni literackiej i kulturalnej nie tylko Warszawy, ale także Polski. Jak to się zaczęło? Skąd pojawił się u Ciebie pomysł wydawania takiego pisma?

– Masz rację. „LiryDram” to już rozpoznawalna w świecie literackim marka. Od 2013 roku pracowałam nad tym, żeby czasopismo miało swój jedyny i niepowtarzalny charakter. Od początku istnienia wyróżnia się nie tylko szatą graficzną – co zawdzięczam utalentowanej Annie Skowrońskiej, ale też interdyscyplinarnością prezentowanych treści. Głównym obszarem zainteresowań pisma jest literatura, przede wszystkim poezja. Jednak pojawiają się też inne tematy, oscylujące wokół spraw literackich, mogące potencjalnie zainspirować piszących, tj. malarstwo, rysunek, sztuki wizualne i konceptualne, zabytki, festiwali, wystaw, koncertów. Pojawiają się też relacje z podróży  czy też tematy filozoficzne i społeczne. Na przestrzeni dziesięciu lat zmieniła się jedynie objętość kwartalnika. Z początkowo 90 stron doszliśmy do 186.

Sam pomysł na pismo powstał dużo wcześniej, jeszcze przed 2010 rokiem, i dojrzewał czekając na właściwy moment. Nadszedł niespodziewanie. Pod koniec 2012 roku nieżyjący już Aleksander Nawrocki – redaktor naczelny „Poezji dzisiaj” ogłosił wśród młodych poetów z ZLP konkurs na nowe pismo literackie, które początkowo miałoby się ukazywać jako załącznik do „Poezji dzisiaj”. Do konkursu zgłosili się: Juliusz Erazm Bolek z „Enigmą”, Miłosz Kamil Manasterski z pismem o nazwie „Wisła” i ja z pomysłem na „LiryDram”. Wybór padł na „LiryDram”. I tak trzynaście  pierwszych numerów było dodatkiem do „Poezji dzisiaj”. Od 2016 roku, czyli od 14. numeru włącznie, kwartalnik był już wydawany przeze mnie samodzielnie. Wówczas też powstało wydawnictwo Veridian, a  kwartalnik był dystrybuowany w całej Polsce przez sieć EMPiK.

– Kwartalnik jest obszerną pozycją wydawniczą, a cyklicznie opracowywane materiały w nim zamieszczane wymagają sporo zaangażowania od ich autorów. Jak udało Ci się pozyskać tak wiele wspaniałych osób do współpracy?

– „LiryDram” to pismo, które powstało na skutek moich wcześniejszych działań artystycznych oraz obcowania z ludźmi literatury, kultury i sztuki. Toteż nie jest mi trudno pozyskiwać dobrych autorów oraz osoby do współpracy.  Od wielu lat nie tylko sama piszę, głównie wiersze, ale też tworzę scenariusze do widowisk i spektakli poetycko-muzycznych, m.in. „Czas śpiewu kobiety. Odsłona pierwsza” (2008/2009), „Powiedz mi. Powiedz” (2012), „Zatrzymaj się” (2014). Współpracuję z aktorami, kompozytorami, malarzami, rysownikami i reżyserami. Z wieloma jestem zaprzyjaźniona. „LiryDram” jest naturalną konsekwencją tej aktywności. To kolejny etap artystycznej drogi. W kwartalniku próbuję zatrzymać na dłużej cenne chwile, rozmowy, spotkania i refleksje. Nie tylko moje, ale też innych poetów, pisarzy i artystów. W wywiadach, fotorelacjach, esejach. Publikuję twórczość ludzi, których znam lub dopiero poznaję, czytając i obserwując bacznie bliższe i dalsze otoczenie. Przyglądam się książkom, które otrzymują ważne nagrody, uczestniczę w wydarzeniach i festiwalach literackich („Warszawska Jesień Poezji”, „Góry Literatury”, „Festiwal Miłosza”, „Festiwal Stolica Języka Polskiego”, „Ciechanowska Jesień Poezji”, „Międzynarodowy Festiwal Poezji im. Andrzeja Bartyńskiego – Poeci bez granic”, „Międzynarodowy Listopad Poetycki”). Biorę udział w wystawach sztuki w kraju i za granicą itp. To wszystko pozwala mi na bieżące zbieranie wartościowych materiałów i pozyskiwanie ciekawych autorów. Ale „LiryDram” to nie tylko praca Redaktor Naczelnej, ale i pozostałych członków Redakcji. To trzynaście nietuzinkowych osób, które wspierają mnie swoją wiedzą i doświadczeniem. Są wśród nich poeci i pisarze tj. Zbigniew Milewski, Anna Czachorowska, Alicja Patey-Grabowska, Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, Sylwia Kanicka, Anna Siwek i Szczęsny Wroński. Cieszę się , że od niedawna jesteś również członkiem naszego zespołu redakcyjnego. Jest  z nami tekściarka, wokalistka i kompozytorka – Hanka Wójciak. Malarka i kuratorka – Malwina de Bradé. Krytyk teatralny – Adam Karol Drozdowski. W końcu – były prorektor UJ ds. badań profesor Stanisław Hodorowicz. Są też rysownicy wspierający „LiryDram”, tj. Andrzej Czyczyło, Matylda Damięcka i Antero Guerra oraz wymieniony już wcześniej przy okazji tematu wystawy „Twarze współczesnych poetów polskich”, autor grafik okładkowych Robert Manowski. 

– „LiryDram” to również przestrzeń dla popularyzowania współczesnej literatury, głównie poezji. Odkrywanie talentów, prezentowanie debiutów oraz sylwetek i twórczości znanych i uznanych autorów – to rola niebagatelna, wręcz misyjna. Jak to możliwe, że co kwartał czytelnicy otrzymują tak bogaty materiał? Możesz coś więcej powiedzieć o pracy zespołu redakcyjnego? Czy każdy może nadesłać swój materiał do publikacji?

– Oczywiście jak już wcześnie powiedziałam „LiryDram” to forum dla ludzi literatury, kultury i sztuki. Każdy piszący ,w tym debiutujący autor, może przesłać swoje propozycje  tekstów (poezja, proza) do publikacji , na adres mailowy Wydawnictwa Veridian (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.). Należy wiedzieć, że nadesłane utwory poddawane są krytyce literackiej, a wybór nadesłanych materiałów i ostateczna decyzja dotycząca publikacji należy do Kolegium Redakcyjnego. 

Kwartalnik ukazuje się w wydaniu elektronicznym i jest publikowany w internecie w bardzo przyjaznej dla czytelników formie oraz w tradycyjnym papierowym wydaniu i jest dystrybuowany w sieci EMPiK.

– Znamy się już  ponad dekadę, jesteś szalenie pracowitą i zajętą osobą. Przecież sama jesteś poetką, masz liczne obowiązki z racji bycia aktywną zawodowo oraz zaangażowaną społecznie osobą. Od marca tego roku zostałaś wybrana do Zarządu Oddziału Warszawskiego Związku Literatów Polskich. Nie jest tajemnicą, że jesteś również mamą dwojga studiujących jeszcze dzieci. Jak to wszystko godzisz? Jak znajdujesz czas? Co jest Twoją siłą napędową?

– Moją siłą napędową są wartościowi ludzie, marzenia i potrzeba samorealizacji na wielu gruntach. I czuję, że w jakimś stopniu spełniam się jako kobieta, matka, poetka i redaktor naczelna. Założyłam sobie program maksimum. Ale nie jest to łatwe. Ciężko jest wyżyć z literatury, tym bardziej nie ma o tym mowy w przypadku wydawania pisma literackiego. Pomimo dofinansowania LiryDram przez MKiDN (co roku występuję z wnioskiem o dotację i rozliczam projekt), większość środków na ten cel muszę zgromadzić pracując w innej branży. Zawodowo zajmuję się na co dzień konserwacją i odnową zabytków, co z kolei zabiera dużo czasu i pochłania mnóstwo energii. Brakuje chwil na twórczość własną. Ale nie poddaję się. Chociaż czasami jest mi bardzo ciężko, czasem dramatycznie. Wtedy grzmią mi w głowie słowa Alberta Camusa: „Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato”. Upór i dyscyplinę pracy odziedziczyłam po moim ukochanym, wspaniałym, nieżyjącym już niestety ojcu – Waldemarze Marczewskim. Zatem, jak dotąd, udaje mi się wszystko godzić, jednak czasami kosztem własnego zdrowia (co odczuwam ostatnio). Wychowałam dwójkę dzieci. Mój syn Cezary ma już 28 lat, pracuje i w tym roku zaczyna kolejne studia, tym razem na Filologii Norweskiej. 25-letnia córka Kamila skończyła trzy lata Kulturoznawstwa na UW, a obecnie studiuje na Akademii Teatralnej we Wrocławiu. Jestem z nich dumna i mamy wspaniałe relacje. Wyrośli na ciepłych, dobrych, mądrych i empatycznych ludzi. Wspieramy się zawsze, gdy zachodzi taka potrzeba. 

Od marca bieżącego roku zostałam wybrana do Zarządu OW ZLP. To nowe wyzwanie. Bardzo cieszy mnie zaufanie jakim zostałam obdarzona przez członków Związku. Zyskałam przez to nową możliwość dzielenia się swoim doświadczeniem, pomysłami i energią, które mam nadzieję będą sukcesywnie wykorzystywane w kreowaniu dobrych rozwiązań. Jestem członkiem ZLP już wiele lat i wielokrotnie realizowałam  różne przedsięwzięcia na rzecz środowiska literackiego. Obecnie też nie zależy mi na zaszczytach a na działaniu , które może wpłynąć na propagowanie literatury, na rozwój młodych twórców oraz czytelnictwa.

– Jakie są Twoje inne pasje? Co sprawia Ci prawdziwą radość i pozwala odetchnąć od nadmiaru codziennych obowiązków?

– Ogromną przyjemność sprawiają mi dalekie podróże. Fascynuje mnie odmienność kulturowa, ciekawią inni ludzie, ich tradycje i zwyczaje. Lubię odkrywać nowe miejsca, poznawać ich historię, genius loci. Podróże są w stanie mocno doładować życiowe baterie. Pomagają w uzyskaniu właściwego dystansu do wielu spraw. Zdecydowanie poprawiają nastrój. Raz w roku – zimą – robię sobie dłuższą przerwę w pracy i uciekam w inną rzeczywistość, która mnie uskrzydla i inspiruje. Na początku tego roku odwiedziłam wietnamską wyspę Phu Quoc. Naładowałam się energetycznie. I do dziś czerpię z tego...

– Jakie są plany dotyczące przyszłości „LiryDram”?

– Chciałabym utrzymać „LiryDram” jak najdłużej. Dotrwać do 100. numeru. Nie zawieźć czytelników. Dać im alternatywę. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby to urzeczywistnić. Reszta nie zależy już ode mnie. Czas pokaże. Stanisław Lem mawiał „Bądź dobrej myśli, bo po co być złej”. Trzymaj kciuki Irenko!

– Marleno, może na zakończenie rozmowy powiesz nam, kiedy ukaże się Twoja kolejna książka poetycka?

– Moja nowa książka poetycka (tematu nie zdradzę, żeby nie zapeszać) powstaje od kilku lat. Walczę z ciągłym brakiem czasu. Mam nadzieję, że skończę ją do połowy przyszłego roku. Podsumuję tę kwestię cytując Owidiusza: „Moje nadzieje nie zawsze się spełniają, ale zawsze mam nadzieję”...

– Dziękuję serdecznie za rozmowę i życzę dalszych świetnych pomysłów, sukcesów i realizacji planów w kolejnych latach.

 Irena Tetlak