Maciej Bylica
„Europejski świat”
Europejczycy charakteryzują się pewnym rodzajem pychy, który karze im patrzeć na świat w porównaniu do starego kontynentu. I od razu zaznaczam, że chodzi mi o Europejczyków jako ogół, a nie o konkretne nacje jak Polacy. Chociaż udało nam się opanować Amerykę Północną, Australię i w pewnym stopniu Amerykę Południową, i choć wiemy jakie były konsekwencję naszej ingerencji w ich kulturę to wciąż nie potrafimy wyciągnąć z nich słusznych wniosków i zaprzestać działań, które w przeszłość niszczyły kultury lepiej funkcjonujące od naszej.
Dlaczego akurat nam się udało? Dlaczego to my zdominowaliśmy połowę świata w ujęciu kulturowym? Prawda jest taka, że jedynie kultura europejska i muzułmańska ma w swoich podstawach zapisaną ekspansję. Przez ten zapis ekspansji rozumiem religijnie uwarunkowany obowiązek szerzenia swoich wartości, a więc i kultury. Obecne odejście Europejczyków od wiary jest również bezpośrednią przyczyną przyszłego (może całkiem niedalekiego) upadku naszej kultury. Stanie się tak, ponieważ nie będziemy szerzyć swoich wartości. W imię liberalizmu przekształciliśmy się z grupy tj. siły kulturowej w zbieraninę różnych mini kultur. I oczywiście nie można powiedzieć, że to źle, że tak się stało. Po prostu nasza kultura najprościej rzecz ujmując się zestarzała, zatarły się jej granice, a ona sama stała się czymś trudnym do zdefiniowania. Uważam ten proces za normalny i spokojnie czekam, aż moją kulturę zastąpi jej ekspansywna młodsza siostra, która bardzo przypomina starszą siostrę z okresu jej świetności.
Chociaż czasy kiedy odważni ludzie wsiadali na okręty i pewni tylko morza przed sobą i Boga w Niebie płynęli ku nieznanemu są już przeszłością, to dalej możemy obserwować skutki tych wojaży. Ze świadomością, że reprezentujemy JEDYNEGO Boga, gardząc innowiercami i ich kulturą, Europejczycy uważali, że wprowadzając chrześcijański system wartości wprowadzają porządek i ład do „społeczności prymitywnych dzikusów”. Nikt nie zadał sobie trudu poznania tych kultur, które nie raz olśniewały swoimi dokonaniami adekwatnymi do ich poziomu rozwoju. Niemniej dla przepełnionych pychą Europejczyków nie miało to znaczenia. I dalej nie ma to znaczenia.
Kiedy w 1960 roku państwa afrykańskie odzyskiwały niepodległość – pomijając już fakt, że zostały przez kolonizatorów ograbione i zrównane z ziemią – były w opłakanym stanie. Pierwsi kolonizatorzy starali się budować Europejskie społeczeństwo i monarchię doby renesansu w miejscach gdzie dotychczas były system wodzowski. Ten szok kulturowy, a także oczywiście bariera etniczno-językowa spowodowała, że koloniści żyli wyzyskując ludność rdzenną, niszcząc ich kulturę, której nie rozumieli i ograbiając ich z ich bogactw, nie dawali niczego w zamian. Problemem było głównie to, że choć Europejczycy budowali cywilizację dla siebie, a nie dla ludności tam mieszkającej, która jej nie rozumiała i się jej bała. Strach wynikał głównie z niemożności zrozumienia tej kultury, która była im zupełnie obca. I wciąż jest.
My, Europejczycy, wciąż jesteśmy dumni. Mówimy, że oświetlimy Afrykę naszym światłem, które w rzeczywistości ją oślepia. Sami dalej nie chcemy zrozumieć, dlaczego oni często po prostu nas nie chcą. Stworzyliśmy sztuczne państwa, które włączyliśmy do naszych wspólnot i narzuciliśmy im nasze wartości. Wszystko to są błędy przeszłości, których już nie jesteśmy w stanie zmienić. I choć etycznie zachowujemy się poprawnie i budujemy studnie, które działają przez miesiąc, aż się zepsują i nikt nie będzie w stanie ich naprawić, to jesteśmy w błędzie u samych podstaw. Budujemy szkoły i narzucamy nasz system edukacji, a co jeśli oni chcą mieć inny? Budujemy drogi i bloki, a może oni ich nie chcą? Wszystko co budujemy razi swoim europejskim charakterem oczy ludzi przywiązanych do swoich wartości, których chcemy ich pozbawić. I choć jak już mówiłem, etycznie racja jest po naszej stronie, to niestety kiedy się nad tym trochę bardzie zastanowimy, to dojdziemy do wniosku, że etyka jest również naszym wymysłem.
Wielu rzeczy nie możemy już zmienić, Afryka już zawsze będzie pokracznie starała się dogonić Europę. Czytelnik czytając ten artykuł może mnie źle zrozumieć. Uważam, że naszym obowiązkiem jest pomoc Afryce, ale my tą pomoc mylnie rozumiemy u podstaw. Dajmy im umiejętności, pokażmy im, że nie muszą być Europą, żeby być kimś. Niech oni sami budują swoje szkoły, tak żeby umieli z nich korzystać. Powiem więcej, to my powinniśmy się najpierw nauczyć ich, żeby później móc ich uczyć. Musimy zaprzestać usilnego budowania europejskiego świata, gdzie nasze racje są racjami wszystkich. Bo choć może tak być, to wcale nie musi i w tym szczególe tkwi cała zagadka.
Maciej Bylica